Ha! Ja też mam swoje ulubione tekst. Takie, które zwykle napisałam w pół godziny, szybko, bez myślenia o formie. Usiadła i napisała.

Pytacie mnie często, czy moje posty to terapia. Nie, to po prostu wygadanie się. Swoją ,,terapię” przeszłam miesiące temu w głowie. Posty to jej efekt. Pogodzenie się ze sobą i nazwanie tego, co czuję.

I to chyba te posty. Mam do nich duży sentyment. Nazwałam nimi swoje uczucia. 

  1. Pierwszy post na ,,nowym” tekstualnym blogu. Post, w którym głośno przyznałam, że ZACZYNAM OD NOWA! Pomyślałam wtedy, że albo to napiszę i zacznę pisać ,,o czymś”, albo oleję blogowanie. Nie odnalazłam się w parentingach, nie jestem dobra w gotowaniu pod posty, ani w DIY. Ale umiem pisać o uczuciach.
  2. Napisałam dwa posty o tym, co dał mi rozwód. Pierwszy był tak naprawdę przedrozwodowy. A drugi – napisany kilka godzin po, na świeżo. Bardzo się od siebie różnią. Pierwszy idealistyczny, drugi bardziej trzeźwy.  Różnica bardzo widoczna, ale może dlatego, że ja się zmieniłam?
  3. Napisałam, że takie jest życie. Składa się ze zdarzeń, które mają na siebie totalny wpływ, choć my tego nie widzimy. Całe nasze życie to telenowela w odcinkach.
  4. Dzień za dniem, miesiąc za miesiącem pracuję nad sobą. Wiem, wiem – gadanie. Ale tak jest. Taka była moja decyzja. Ważne, że ja widzę efekty, ale też ludzie, na których mi zależy. Jedną z rzeczy, która była na mojej liście ,,zrób to teraz”, było usunięcie osób, które mają na mnie zły wpływ. Są toksyczne, psują mi aurę. To można zrobić, wystarczy… chyba chcieć.
  5. Nie mam genu ofiary. Nie mówię też, że prędzej zdechnę, a cośtam się stanie. Po prostu wiem, że dam sobie radę.
  6. Bój się i działaj – moje hasło. Czasem dobrze jest iść w ciemno, zmusić się do działania, żeby nie żałować. Strach paraliżuje, ale co z tego?
  7. Stało się coś złego. Coś nieprzewidywalnego. Ale trzeba wywalić ten dres, umyć włosy, pomalować paznokcie. Trzeba kupić sobie obcisłe jeansy i iść do kina – nawet samej. Trzeba iść do biblioteki, ugotować gar rosołu i czekać do wiosny. Przeczekać.
  8. Czasem mi się wydaje, że to jest proste. Jesteś na dnie? To się odbij! Teraz, no teraz! Chciałabym móc napisać, że nie ma dna, z którego nie da się odbić. Nie chcę tego sprawdzać. Ja tylko mam nadzieję.
  9. Był też post o randkach. O miłości z perspektywy osoby, czyli mnie, która… boli się chodzić na randki.
  10. O wierze w siebie. O tym, że słowa innych to tylko…słowa. A to, co ważne, widać w lustrze.

<3

fajnego wieczoru!
M.