
Takie jest życie.
Kradniesz cukierka w warzywniaku obok bloku. Kłamiesz, że idziesz do koleżanki na noc, a tak naprawdę idziesz na dyskotekę. Przyrzekasz sobie z przyjaciółką, że będziecie siostrami do końca życia. Za miesiąc kłócicie się o chłopaka i nie poznajecie się na ulicy. Mówisz, że wypiłaś tylko jedno piwo, a tak naprawdę trzy. Podrabiasz taty podpis w dzienniczku, zgłaszasz nieprzygotowanie na lekcji. Mówisz, że jesteś niedysponowana, choć nie jesteś. Wydaje ci się, że wszyscy to twoi wrogowie, na czele z mamą. Kłócisz się z bratem. Widzisz i słyszysz rzeczy, które dają ci za dużo do myślenia, jesteś świadkiem rzecz, które zmieniają cię na zawsze, choć jeszcze o tym nie wiesz. Piszesz w pamiętniku sto razy jego imię, a potem co zjadłaś w ciągu całego dnia. Jesteś za gruba. Kończysz szkołę, tańczysz poloneza na studniówce, jedziesz pod namiot, pijesz wino z kartonu, gubisz 200 zł i do końca wyjazdu jesz tylko chleb z pasztetem. Zakochujesz się tak, że sama nie wiesz, czy kochasz go, czy to uczucie. Rzuca cię, ryczysz i umierasz, przeklinasz, żyjesz dalej. Ale dopiero, gdy zdycha twój pies, dociera do ciebie, że nic nie trwa wiecznie. I bardzo cię to dotyka i boli. Zakochujesz się znowu, udajesz, że nie. Na ulicy wchodzisz w psie gówno i sama siebie przekonujesz, że to na szczęście. Przecież chcesz być taka szczęśliwa! Winisz dzieciństwo za to, że ci się nie udaje, i obecnego faceta za to, co zrobił ci poprzedni. Lubisz się śmiać i śmiejesz się głośno. Najgłośniej ze wszystkich. Masz z kim się śmiać i to daje ci poczucie, że jesteś u siebie. Nosisz rozpuszczone włosy, poznajesz i nie poznajesz ludzi, kasujesz bilety w tramwaju, w piątki jesz kopytka z sosem pieczarkowym. Całujesz się z szefem, bierzesz kredyt, dzwonisz do przyjaciółki, że ci smutno, bierzesz ślub i kieliszek wódki. Czytasz namiętnie książki, w wannie, na kiblu, w kuchni nad smażącymi się kotletami. Lubisz chodzić samotnie ulicami. Regularnie płacisz za telefon, nie masz problemów, no chyba że chodzi o tę sytuację, w której całej rodzinie powiedziałaś, co myślisz i wszyscy się na ciebie obrazili. Nie ma już zaproszenia na pierogi ruskie. Wprowadzasz się i wyprowadzasz, za każdym razem zdziwiona, ile masz rzeczy. Na pamięć znasz definicję toksycznego człowieka i wydaje ci się, że tylko tacy ludzie cię otaczają. Więc idziesz na ciastko, na pilates i na żywioł. Wstajesz rano, robisz kawę i czujesz, że masz wszystko. Uśmiechasz się i jest ci tak dobrze. Wieczorem marzysz o tym, by przyszła jakaś zmiana, bo zaraz zwariujesz.
Każdy ten moment ma znaczenie. Każde trzaśnięcie drzwiami, każde przytulenie, każde rozczarowanie i sukces, złamane serce i zakochanie to ty. Każde kłamstwo i trud, by się przyznać. Każdy brak w życiu sprawia, że masz motywację, by to zapełnić. Czasem się udaje, czasem nie, ale to ty. Każdy człowiek to nauka, każda trudna sytuacja to wyzwanie, każdy uśmiech to dar. No i oczywiście – to wszystko, o czym teraz myślisz, co pamiętasz i co chcesz mieć, to ty. A że czasem jest trudno? Takie jest życie.