Musisz! No musisz to zrobić! Jeśli teraz myślisz sobie, ze hola hola, ale Ty nic nie musisz, i ja, jakaś obca baba z internetów, nie będzie Ci mówiła, co masz robić, to… to i tak masz to zrobić. Dla swojego dobra!
Ja wiem wszystko, a jak nie wiem, to patrz punkt pierwszy. Doskonale wiem, czego potrzebuje każda przebodźcowana, wymęczona, aktywna, pracująca, ogarniająca, ambitna kobieta. Taka, ja Ty i ja.
Kawa.
Ja nie wiem, jak to jest. Nie wiem, czy to przyzwyczajenie, czy placebo, czy co. Kawa to kawa. To jak zielone na przejściu dla pieszych. Bez tego nie pójdziesz dalej.
Gdy moja Córka patrzy na mnie jak na kociaka z zaropiałym okiem i mówi ,,Mamusiu, może się kawki napijesz”, to mam od razu dwie myśli w głowie. Izba przyjęć czy Starbucks?
Wybieram kawiarnię. Mają wifi.
Cheat meal
Nie ma szans, by żyć w ciągłej dyscyplinie i być super szczęśliwym. Czasem trzeba powiedzieć sobie soczyste TAK! Nawet ja, choć nie jem słodyczy od 1 stycznia, czasem robię sobie cheat meala, na przykład budyń czekoladowy.
Ostatnio przesadziłam tak bardzo, że P. nazwał mnie ,,Ptysiem”. Nie dlatego, że jestem super hiper sweet i w ogóle wszystkiego najlepszego. Ale dlatego, że wystarczyłoby, żeby mnie nacisnął, a budyń wyszedłby nosem, uchem i nie wiem, czym jeszcze.
Czasem trzeba, bo inaczej człowiek zwariuje. Trochę margaryny, oleju palmowego, białego cukru i kilku ulepszaczy jeszcze nikomu nie zaszkodziło!*
# Przeczytaj o tym, jak przeżyłam pół roku bez słodyczy!
*Ej, to taki trochę żart jest! Nie chcę Ani podpaść…
A gdy czujesz, że życie Cię oszukuje. Kpi w żywe oczy…
Trzeba wtedy:
Balkon
Balkon to trochę ziemia niczyja. Niby mieszkanie, ale jednak nie mieszkanie. Trochę Cmentarzysko Słoni, a trochę rufa z Titanica. Można na nim wieszać uprane majty do woli, ale szkoda takiej miejscówki!
Na balkonie muszą być dwie rzeczy. Krzesło na tyłek i krzesło na stopy. Do tego kawa w zasięgu ręki i nosa, kocyk i ewentualnie korki do uszu, gdy mieszka się w centrum miasta.
15 minut na balkonie, po pracy, to jak ogórek w lemoniadzie. Pasuje!
Spacer
Ja to czasem muszę. Jak jeszcze jestem zła i najchętniej spaliłabym wioski i miasta, to sunę po ulicach jak czołg. Nie zatrzymuję się, aż mi nie przejdzie.
W tym punkcie akurat nie ma nic zabawnego, przepraszam. Po prostu warto ruszyć tyłek i iść się przejść. Żeby posłuchać mądrości płynących z własnego wnętrza. A nuż się zaskoczycie? 😀
możecie iść tak:
albo tak:
Ważne, żeby zadziałało. Tylko pamiętaj!
… czyli od swojej Przyjaciółki.
# Przeczytaj o mojej Przyjaciółce!
Bo to, co trzeba robić, by się lepiej poczuć, to porozmawiać z kimś, kto ma równie niskie poczucie obciachu.
Rozmowa!
Jak ja dziekuję osobie, która x lat temu wynalazła komunikator. Gdyby nie te ,,heheszki typu haha”, te serduszka, gify, ikonki, szybkie zdanie między jedną kawą a drugą, gdyby nie to ,,jesteś?” na gg czy fejsie, człowiek by sczezł w samotności.
Tak, kobieta to stworzenie stadne. Nie może mówić sama do siebie. Bo zwariuje. To tego potrzebna jest druga kobieta. Na szczęście, nie trzeba dawek konsultować z lekarzem czy farmaceutą. W tym przypadku ,,im więcej ciebie tym mniej” nie ma racji bytu.
# Przeczytaj o kobietach w moim życiu!
Lista to-do (i jej wykonanie)
To pomaga, to tak bardzo pomaga. Jak skreślam te moje zadania, czuję się jak krzyżowka Wonder Woman ze Spice Girls. Nie do pokonania.
Probówałam aplikacji. Chciałam miec listę zadań zawsze przy sobie. Ale ni chu-chu, ja jestem z tych, co muszą mieć notes i ołówek. I mam ten notes i ten ołówek i jak ostatnio skreślalam, to aż furczało.
Tak urosłam w swoich własnych oczach, że aż sobie kupiłam batonika. Z daktyli, ale zawsze batona.
Śmiech
Trochę Wam współczuję. Ja mam łatwiej. Głównie dlatego, że osobą, która najgłośniej śmieje się z moich dowcipów jestem ja sama. Sama doskonale jestem w stanie się rozerwać. Wystarczy mi jedno skojarzenie i umarł w butach.
Jak człowiek się śmieje, to nie myśli o tym, co jest nie tak. Śmiech zabiera całą pojemność mózgu, jest jak wirus, który zjada pamięć. Polecam.
# Koniecznie zobaczcie, co mnie naj naj najbardziej śmieszy. Tylko przygotujcie chusteczki, bo będzie dużo smarkania!
Przypomnienie sobie, jak dużo zrobiłam
Bardzo ważny punkt! Też tak masz, że zasuwasz jak dzika świnia po pustyni, ręce Ci odpadają, tyłek boli od siebienia przed kompem, między łopatkami coś się skręciło i nie chce puścić, tipsy odpadają od mycia naczyń ręcznie… Zapisujesz więcej na listę zadań, niż skreślasz w ciągu dnia?
STOP!
Wróć! Zrób sobie herbatę, usiądź jak królowa na balkonie i przypomnij sobie, ile już osiągnęłaś. Gdzie byłaś rok temu, gdzie jesteś teraz i ile udało Ci się dziś zrobić. I czy jest potrzeba dziś jeszcze zasuwać, robić coś? Hm?
To chyba wszystko. Nawet ja nie jestem w stanie zrobić w ciągu dnia dla siebie więcej 😀
A jeśli nie jesteś łaskawa się zastosować do powyższyc poleceń, to…
ŻART 😀