
Nie jem słodyczy od 1 stycznia 2018 roku. To już ponad pół roku, wiecie? Ja, fanka kremów czekoladowych, czekolad z orzechami, śniąca po czekoladowemu, szanująca planetę Ziemię, bo tylko na niej można zjeść czekoladę… postanowiłam nie jeść słodyczy. Od razu przez cały rok.
31 grudnia 2017 roku. Od kilku dni wpieprzam słodycze, które dzieci dostały pod choinkę. Żaden czekoladowy Mikołaj lepiej mi nie smakował. Ale co tam słodycze – chipsy sypią się wartkim strumieniem wprost do miski, a w misce już czeka moja prawa ręka.
Na efekty nie trzeba długo czekać. Wystarczyło kilka dni. Choć pewnie nie bardzo widać na pierwszy rzut oka, ważę ze 150 kilo. Moja twarz wygląda jak drożdżówka z kruszonką. Wszyscy mówią, że pieprzę głupoty, a ja się czuję tragicznie. Siedzę sobie u Przyjaciół, patrzę na piękny widok za oknem, chilluję się co sił, nic nie muszę, a wszystko mogę. No warunki wyjątkowe! A ja co? A ja chodzę w dresie, bo boję się włożyć jeansy.
Od poniedziałku nie jem słodyczy!
Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Po prostu. Bez męki na twarzy, bez marudzenia. Do tej pory nie wiem, jak mi sie udało, ale w moim postanowieniu trwam.
Pierwszy mikro kryzys – lotnisko. Na lotnisku zawsze jestem głodna i zawsze chce mi się kawy. Tak mam. A tu nic, tylko batoniki. Olałam. Nie kupiłam, nie zjadłam. A jak doleciałam do domu, zrobiłam sobie gar owsianki z owocami i zmiksowanymi truskawkami.
Nie pamiętam, bym przez te miesiące była blisko zerwania swojego noworocznego postanowienia. Dlatego nie odpowiem na pytania – Co zrobiłaś, że udało Ci się nie jeść słodyczy, Mania! Ja po prostu nie jadłam.
Nie jem słodyczy, czyli ciast, batoników, ciastek, jogurto-deserów, lodów. Nie jem tego, co leży w sklepie na półce nazwanej ,,słodycze”. Mam to szczęście, że napojów gazowanych nie lubię, więc nawet nie mam za czym tęsknić.
No dobra. Owoce pod kruszonką u Basi zaliczyłam. Ale tylko dlatego, że Basia mnie zapewniała, że to owoce w panierce, a panierka to nie słodycze. Uwierzyłam.
Guilty pleasures
Pewnie że mam swoje ,,zamienniki”.
Moja ulubiona zdrowa nutella, czyli masło z orzechów laskowych z miodem i kakao w proszku. Smakuje jak oryginał (a przynajmniej mi się tak wydaje), co więcej – moja Córka (#jakamatkatakacorka) fanka tego kremu stwierdziła, że może jeść tę wersję razem ze mną. Fajnie!!
Co jeszcze…
– rogaliki francuskie z masłem. Z centymetrową warstwą masła.
– budyń czekoladowy bez cukru (zawsze słodzę, ale albo miodem, albo ksylitolem, albo brązowym cukrem, jak nie mam nic innego. No dobra, białym też się zdarzyło haha)
– zielone kwaśne jabłka z masłem z orzechów laskowych lub migdałowym
No i ulubionym słodyczem tego roku zostały kabanosy wieprzowe.
Nie jem słodyczy i czuję się lepiej
Nie chodziło mi wcale, żeby schudnąć. Ja ważę tyle samo od kilku lat. Nikt raczej różnicy nie widzi, gdy zdarzy mi się niespodziewanie schudnąć lub przytyć.
Ja tylko chciałam się czuć ze sobą dobrze. Nie zastanawiać się, jak wyglądam i CZY WSZYSCY WIDZĄ, że wyglądam tragicznie. Bo tragicznie się czuję sama ze sobą.
Słodycze w większości to masa chemii. Olej palmowy, kilogramy cukru, wzmacniacze, ulepszacze. Na niezdrowie to wszystko! Pamiętam, że nie umiałam się przebić przez wszystkie komunikaty o tej chemii, o niezdrowych składnikach i ich konsekwencjach dla organizmu, więc zrezynowałam ze słodyczy.
Jak przestać jeść słodycze?
Nie wiem. Ja po prostu przestałam je jeść. Ale to nie jest tak, że mam niebywale silną wolę. Bo jestem osobą, która woli nie jeść, zamiast np. ćwiczyć. Moja silna wola nie działa, gdy chodzi o ćwiczenia, nad czym ubolewam.
Może to będzie moim postanowieniem na 2019 rok?