Wspominam wizytę w telewizji. Pisałam o tym TU, że było to dla mnie totalne wyjście ze swojej strefy komfortu. Akcja-reakcja, żeby coś wyjąć, trzeba najpierw coś włożyć (już widzę, jak się śmiejecie czytając to zdanie, świntuchy!), żeby się czegoś nauczyć, trzeba najpierw wykonać jakiś ruch. To motywacja do zmian, której możesz potrzebować. Chcesz pokonać bariery- wyjdź ze strefy komfortu i zdobądź swój cel
Proste?
Zrobiło się poważnie? To dobrze. Dorosłe życie jest poważne, choć miło jest traktować je z przymrużeniem oka, lekko. Nie musisz się utyrać po pachy, żeby coś w życiu zrobić.
Chciałam do Was napisać kilka słów o motywacji. Może to będzie dla Was wskazówka, by motywować się po prostu skutecznie. Lub o taką motywację poprosić w pracy (wierzę, że można o tym porozmawiać ze swoim przełożonym!).
Na mnie działa pozytywna motywacja. I o taką się staram, o taką proszę i na taką zwracam uwagę.
A Ty?

Pozytywna motywacja do zmian

Jest wtedy, gdy robisz coś z przyjemnością. Gdy robisz coś, co w Twojej głowie na przynieść pozytywny skutek. Coś, co Ci się dobrze kojarzy. Pozytywna motywacja do zmian jest wtedy, gdy nikt nas do tego nie zmusza – ani osoba, ani sytuacja.

Ale też ta motywacja na nas działa, gdy oczekujemy nagrody czy pochwały. Gdy za zrobienie czegoś czeka nas coś dobrego. Gdy efektem naszych działań ma być zmiana na lepsze, gratyfikacja, na której nam zależy. Na przykład awans, podwyżka, premia.

Ja na przykład potrzebuję pozytywnych bodźców, by rozwinąć skrzydła. To pozytywna motywacja do zmian mnie mobilizuje, nie porażka czy krytyka mojej pracy. Jestem osobą, która nakręca się pozytywnymi słowami, sukces mnie napędza i feedback, że zrobiłam coś dobrze, że komuś pomogłam.

Przykład: do regularnej spłaty kredytu oraz ciężkiej pracy, by mieć z czego spłacać raty, motywuje mnie przyjemność z posiadania swojego domu. 

Negatywna motywacja do zmian

Nie mogę uwierzyć, że są osoby, na które działa metoda kija. Rozumiem, ale nie potrafię sobie tego wyobrazić, ponieważ ja bym musiała codziennie zgłaszać się na psychoterapię. Negatywne bodźcie nie działają dobrze długoterminowo!

Przykład: do regularnej spłaty kredytu oraz ciężkiej pracy, by mieć z czego spłacać raty, motywuje mnie wstyd przed rodziną oraz fakt, że bank zabierze mi mieszkanie.

Nie oceniam, ale zastanawiam się, czy faktycznie codzienne negatywne bodźcie dobrze działają na cel, które chcemy osiągnąć. Jeśli wolisz negatywną motywację do zmian, napisz mi o tym, proszę! Chętnie dowiem się więcej!

Negatywną motywację stosuje się często w korporacjach. Systemy kar, publiczne podsumowania, lęk przed krytyką na forum, upokorzenie. Nie jest to według mnie skuteczne, bo prędzej czy później pracownik traci zaangażowanie, robi się coraz bardziej skory do zmiany pracy, nie jest efektywny, nie identyfikuje się z firmą.

Jeśli jesteś freelancerem, przypilnuj, by motywowały Cię sukcesy, ciesz się ze swojej pracy i efektów, które zauważają klienci. Wtedy nie stracisz zapału do pracy, wtedy Twoja praca przyniesie Ci dużo przyjemności, oszczędzi Ci stresu, często bardzo dotkliwego.

Moja motywacja do zmian

Ja motywuję się ,,na pozytywnie”. Nie działa na mnie metoda kija. Negatywne słowa, krytyka moich działań, skupienie się na negatywnych detalach – totalnie obniża mój nastrój, tracę skupienie, tracę chęć do pracy, tracę wiarę w siebie.

Ponieważ już to wiem, cele, które przed sobą stawiam, opisuję w swojej głowie jako rozwój, jako coś, co jest mi potrzebne. Dlatego ten wpis zaczęłam od wizyty w telewizji. Gdybym wywiad na żywo kojarzyła tylko z możliwością porażki, z możliwością publicznego ośmieszenia – nigdy bym  się na to nie zdecydowała. ale potraktowałam to jako wyzwanie, jako przekroczenie pewnej granicy, co jest mi potrzebne, bym mogła się rozwijać. Ta motywacja do zmian działa na mnie najmocniej.

Gdy kilka lat temu myślałam o tym, kim będę za 10 lat, co będę robić i z kim – wyobrażałam sobie właśnie to, co teraz się dzieje. Rozmawiam z kobietami (wirtualnie i offline), organizuję warsztaty, prowadzę warsztaty, jestem bardzo aktywna, bloguję. Nie wiedziałam, że dam radę swoje mrzonki zrealizować. Ale teraz wiem, że nie wystarczy myśleć, trzeba tez robić. I ja, jak tylko przychodzi mi coś do głowy, natychmiast robię COŚ, pierwszy krok, telefon, mejl, zdjęcie. Działam i patrze, co z tego wyniknie. I zawsze motywuję się na plus, nigdy na minus. Nie zastanawiam się, co może nie wyjść, myślę o tym, co wyjdzie, jeśli wyjdzie!

Do tego samego Cię namawiam!

Myśl o sobie dobrze.