Gdy przenieśliśmy sypialnię na antresolę, wszyscy pytali, co zrobimy w małym pokoju. Szafę? Składzik? A ja od razu pomyślałam, że skoro pracuję z domu, przyda mi się prawdziwe home office, czyli biuro w domu. Żaden tam open space (czytaj: kuchnia), tylko ciche miejsce, gdzie będę mogła w skupieniu pisać posty na bloga, redagować The Mother MAG i wymyślać inne fajne rzeczy, na które i tak nie mam czasu.
Przyznam się do czegoś… Lubię te wszystkie inspiracje prosto z Pinteresta. Lubię te kubeczki, długopisy, notesy, plakaty. Lubię kalendarze, kwiaty, drobiazgi. Zbieram te piękne rzeczy – niektóre z nim dziś Ci pokażę. Zapraszam.
Home office, czyli biuro freelancera
Od kilku tygodni jestem freelancerem na 100%. Home office to ja od 9:00 do 15:00. Jednak stół w kuchni, choć go uwielbiam, to nie jest do końca to, na czym mi zależy. Za dużo rozpraszaczy. Jakoś nie mogę się skupić, gdy widzę, że naczynia nie są pozmywane. Zbyt często myślę o tym, co zrobić na obiad, gdy co jakiś czas spojrzę na kuchenkę.
Jest jeszcze jeden powód, dlaczego home office w małym pokoju to dobry pomysł. Z zasady wstaję o 5:00 (pisałam o tym w TYM poście. Choć oczywiście nie jestem królową konsekwencji, to jednak ta 5:00 to godzina, o której chcę wstawać, a przynajmniej do tego dążę). Gdy wstaję tak wcześnie i idę do kuchni, boję się, że obudzę Inę, która ma pokój zaraz obok. Że obudzi ją stukanie w klawiaturę, że obudzi ją, gdy za głośno przesunę krzesło.
Oto moje małe home office. Najpiękniejszy pokój w naszym mieszkaniu. Z półokrągłą ścianą i dekoracją przy suficie.
Skąd ten kolor ściany?
Gdzie ta minimalistyczna biel?
Lubię białe ściany. I pewnie również i w tym pokoju takie bym wybrała, ale chciałam spróbować czegoś nowego. Nie bez znaczenia było znalezione przeze mnie przypadkiem zdjęcie na Instagramie.
Poczułam magię do tych zdjęć. I później zdecydowaliśmy, że spróbujemy powtórzyć ten kolor w małym pokoju, a przy okazji odetniemy dekorację przy suficie, pomalujemy ją na biało i w ten sposób ją podkreślimy.
Nie wiem, jakie znaczenie ma kolor brązowy. Do jakich wnętrz pasuje, co symbolizuje. Czuję jednak, że to kolor uspokajający, wyciszający. W moim pokoju jest przytulnie.
Wybraliśmy farbę ,,Kamień Księżycowy’’ firmy Magnat – która jest sponsorem tego wpisu. A raczej motywatorem tego wpisu, bo gdyby nie ta współpraca, moje home office by powstało pewnie w 2021 roku.
Stałam przed regałem z farbami MAGNAT Ceramic pół godziny. Nie wiedziałam dokładnie, który kolor wybrać, który pomoże uzyskać nam taki efekt, jak na znalezionej przeze mnie instagramowej inspiracji. Poza tym nie mogłam się zdecydować na kolor, bo patrząc na możliwości zaczęłam się zastanawiać nad zmianą koncepcji.
Wybrałam ,,Kamień Księżycowy’’. Bo to trochę taka ,,kawa z mlekiem’’, jeden z moich ulubionych kolorów.
Najlepsze jest to, że już zdążyłam ją pobrudzić i… umyć. Dwa razy. Przyklejając plakat do ściany, użyłam taśmy z rozmazującym się dziwnym klejem i zostały brudne ślady (bo oczywiście taśma nie utrzymała plakatu i całość odpadła zostawiając brudne smugi). Ale już ich nie ma!
Szykujecie się do prac remontowych?
Ja użyłam farby MAGNAT Ceramic, natomiast zachęcam Was do wypróbowania nowości MAGNAT Ceramic Care, farby, która jest nie tylko plamoodporna, ale dodatkowo oczyszcza powietrze z formaldehydu!!! Zanim podejmiecie decyzję, wejdźcie w TEN LINK i przeczytajcie o właściwościach plamoodpornej farby ceramicznej.
Wielki finał. Zobacz moje home office!
Trudno przewidzieć, czy kolor, który chcesz wybrać, faktycznie będzie wyglądać, jak sobie to wyobrażasz. Dużo jest czynników, które na to wpływają – ale ryzyko jest warte podjęcia, gdy chcesz tym razem wybrać coś innego niż biel.
Podoba mi się kolorystyka mojego nowego, domowego biura! To jest kolor mlecznej czekolady. Kolor ścian bardzo ocieplił to niewielkie wnętrze.
Co znajduje się w moim home office?
- Ściany pomalowane farbą ,,Kamień Księżycowy’’ MAGNAT Ceramic, a sufit – białą.
- Mam biurko zrobione z koziołków budowlanych – 19zł za sztukę. Plus płyta ze sklejki. Zależało mi, by w pokoju było coś jasnego, skoro ściana ma ciemniejszy kolor. No i rozmiar – blat jest tak głęboki, że zmieści się tam wszystko 🙂 I o to właśnie chodziło.
- Kalendarz w rozmiarze XXL, nowy, czysty i niezapisany. Dopinamy 5 numer The Mother MAG, więc terminy muszą się zgadzać.
- Czarna kreślarska lampka z IKEA.
- Stolik, który dostałam od taty i który wędruje ze mną od mieszkania do mieszkania.
- Plakat ,,Jestem planem A’’, który przypomina mi o tym, że finał moich wszystkich działań musi wychodzić na plus – dla mnie.
- Walizki, w których mam wszystko. Nie pytaj, co, bo i tak strach się przyznać. Biurowy rozgardiasz zamknięty na zatrzaski.
- Malutkie sukulenty, które były prezentem dla gości podczas wesela Małgoni i Jędrusia, na którym byliśmy dwa tygodnie temu.
- Miniaturowe drzewko mandarynkowo-pomarańczowe. Nie wiem dokładnie, co to, ale wiem, że to nie do jedzenia 🙂
- Moja rysunkowa podobizna, która przypomina o idei #motherlifebalance.
- Na parapecie wszystkie numery The Mother MAG. Najlepsza motywacja do dalszych działań!
- Koc, który kupiłam Inie w szmateksie i finalnie go podkradłam 🙂
- Moje ulubione małe, białe książki. Zbieram je i lubię na nie patrzeć. Taka biurowa ozdoba.
- Słuchawki – rano słucham audiobooków.
- Plastikowy kubek ze Starbucksa, w którym piję i kawę, i herbatę i wodę z cytryną rano. Pielęgnuję chęć bycia #lesswaste.
Dla kogoś, kto zawsze twierdził, że biel, biel, tylko biel, wybór brązu jest stresujący. A co, jeśli mi się nie spodoba? Ściany zawsze można przemalować, w tak małym pokoju zajęło by to niewiele czasu. Ale dzięki temu już wiem, że kolorem naprawdę można ocieplić i ,,uprzytulnić’’ wnętrze. I że dobrze mi się pracuje w takim pokoju.
Szczerze? Bałam się, że mi się nie spodoba. Ale podoba się. Jednak się podoba. Uf…