Jak przystało na prawdziwą matkę, w wolną sobote, po nieprzespanej, imprezowej nocy, wstałam o… 7:00. 🙂
Zostawiłam śpiące towarzystwo i wyszłam. Tak naprawę bez celu, celem był Londyn sam w sobie. Po drodze żałowałam, że nie założyłam rajstop pod jeansy i ne zalożyłam wełnianego swetra. Ale dawało! Potem się okazało, że kolejka nie działa. Potem się okazało, że karta miejska mi nie działa. Musiałam kupić nową, 15 funtów w plecy… Dojechałam. Głodna, zmęczona mimo poranka, zmarznięta, chcąca kawy i tego, by buty przestały mnie cisnąć.
Dobiłam do kawiarni, która się nazywa Pret A Manager. I tam zjadłam najlepszą kanapkę, jaką jadłam w Londynie, czyli bagietka, tuńczyk, majonez i świeży ogórek. Domyślam się, że dlatego była taka dobra, bo ja byłam wygłodniała. Ale było pycha. Kawa też super.
Czy wiecie, że w Londynie nie ma koszy na śmieci? Pusty kubek po kawie niosłam wieki!
A tak w ogóle to zapraszam na wczorajszy post, gdzie pokazałam mój londyński piątek.
Kensington. Według Wikipedii, w 1981 roku Pałac Kensington stał się rezydencją świeżo poślubionych księcia Karola i księżnej Diany. Pozostał oficjalną siedzibą księżnej Diany aż do jej śmierci. Współcześnie Kensington pełni funkcję swego rodzaju królewskiego apartamentowca, w którym luksusowe mieszkania otrzymują ci spośród członków rodziny królewskiej, którzy nie posiadają osobnych rezydencji. Największy z apartamentów liczy 20 pokoi. W roku 2012 przeprowadzona została gruntowna renowacja tego apartamentu, po której stał się on rezydencją książąt Cambridge – Williama i jego żony Kate.
Elephant & Castle, a dokładniej The Artworks. Tam byliśmy na jedzeniu. Jaaaa, ale tam pachniało! Trochę jak smażone mieso z cebulą, a trochę tak, że nie wiadomo co, ale poproszę dwa!
Zjadłam naprawdę smakowitego deluxe greckiego wrapa z kurczakiem, serem halloumi i do tego tzatziki…i frytki posypane papryką.
A potem, a potem… sok mojego dzieciństwa, wspomnienie wyjazdów do Niemiec w latach 90-tych. Sok ze słomką. O matko!
Jeśli zauważyliście zmianę obuwia z adidasów na trampki, to nie dlatego, że poczyniałm lans zabierając ze sobą dwie pary butów, tylko tamte tak mnie obtarły, że cierpiałam męki i musiałam odwiedzić Taniego Primaniego. Polecam tego allegrowicza!