Żadne warsztaty rozwojowo-lifestylowe nie dadzą Ci tego, co może dać Ci dzień w towarzystwie kobiet. To nie jest tylko moje odkrycie. Mam czasem wrażenie, że dopiero teraz — ja, my, dziewczyny, z którymi się przyjaźnię, z którymi ostatnio rozmawiałam — mamy jakiś powrót do kółek wzajemnej adoracji, tęsknimy za kręgami kobiet, za zgromadzeniami, rozmowami, słuchaniem siebie nawzajem. To jest tak dla mnie wyraźne, że nawet już mnie nie dziwi, że każde warsztaty, każde spotkanie, po chwili zmienia się coś bliskiego, wręcz tajemnego.

Uczę się od kobiet i robię to głośno. Podpatruję i biorę przykłady, dopytuję, słucham. I dzięki temu płynę w tym życiu. Czuję, że tak właśnie jest.

Czasem brakuje mi odwagi, albo zwyczajnie punktu odniesienia. Chciałabym, ale się boję. Chciałabym, ale nie wiem jak. Chciałabym, ale brakuje mi wiedzy. Dziś już wiem, że nie muszę wiedzieć wszystkiego, grunt to mieć kogoś obok (lub najlepiej cały gang), kto podpowie, doradzi, ułatwi.

Oto kilka myśli, którymi zainspirowałam się ostatnio. To wynik moich ostatnich rozmów z kobietami.

1. Będąc odważnymi, dodajemy odwagi innym. 

Na warsztatach „Odkryj swoje hasło mocy” jedna szczera, osobista historia otworzyła innym przestrzeń do powiedzenia czegoś o sobie, ale czegoś intymnego, trudnego, bolesnego, smutnego. Jedna historia rozpoczęła dziewięć innych. 

Ale… tak jest przecież codziennie. Pewność siebie jednej kobiety może wpłynąć na drugą. Wymieniamy się myślami, ale też energią, wpływamy na siebie pozytywnie, gdy mamy dobre intencje, gdy mówmy bez kompleksów, bez udawania, gdy pokazujemy, jak jest naprawdę.

2. Nie możesz całego sukcesu swojego życia doświadczyć w jednym momencie. Jeśli oczekiwany sukces nie przyszedł, najwyraźniej to Twoje doświadczenie z przyszłości. 

Ta perspektywa wyjęła mi kij z tyłka. Jak sobie wyobrażę sukcesy i całe to powodzenia na linii życia, widzę, że życie to sinusoida. Warto czekać na najlepsze, doceniając to, co już jest. 

Od zawsze mam problem z docenianiem się, kończę jeden projekt i zamiast spojrzeć na to, co zrobiłam z dumą i wdzięcznością, zabieram się za coś kolejnego. Bo wydaje mi się, że tak trzeba, że warto przeć do przodu, że warto działać, by coś osiągnąć, a ja bardzo chcę osiągnąć to ,,coś’, czego nadal nie potrafię poczuć, mimo intensywnej pracy.

I od tego miesiąca, gdy zaczynam czuć, że kręcę się w kółko, przypominam sobie tę myśl, że muszę sobie jakiś sukces zostawić na potem, że nie wszystko teraz. Dzięki temu jest mi trochę lżej i strącam z ramion presję.

 

3. Wychowywanie to dawanie przykładu. 

Miesiąc temu córka podziękowała mi słowami: „Dziękuje mamo, zrobiłaś mi wielką przyjemność”. I taka się dumna poczułam, bo właśnie tego sama uczyłam się od wielu lat, a mi nie szło. Otwierania się, dziękowania bez zaprzeczania, pokazywania, że coś nas cieszy bez poczucia winy. I teraz widzę, że gdy sama się czegoś uczę, moje dziecko uczy się razem ze mną. 

Fajnie jest widzieć, jak to, co sama daję, do mnie wraca. Miło jest widzieć, że dawanie przykładu ma sens i jest o wiele mocniejszym narzędziem edukacyjnym niż kara, nauka na pamięć, krytyka.

4. Plan A to za mało. Zawsze miej przynajmniej do J jak „jest dobrze”. 

Jeden plan na życie to za mało, bo zawsze coś może pójść nie tak. Dobrze mieć w głowie zgodę i akceptację na tę zmianę planów, na którą nie mamy wpływu. 

Mam dobre życie. Mam naprawdę dobre życie. Nie mam śmiałości narzekać… szczególnie gdy znam historie kobiet, które spadają, ratują się, odbijają, stają bezpiecznie na dwóch nogach, a potem znowu spadają i znowu otrzepują kolana… Jeden plan na życie to za mało, to wręcz niebezpieczna gra. Bardzo łatwo z niej wypaść, wystarczy jeden niewłaściwy ruch, zrządzenie losu, przypadek, fatum… Dobrze mieć w sobie gotowość a zmianę planu, dobrze jest akceptować życiowe przypadki i umieć wstać rano i po prostu żyć, mimo że zaplanowany scenariusz właśnie szlag trafił.

5. Pół dnia to czasem są wakacje. 

Czy wiecie, że wśród nas są kobiety, które na przykład mają wymajające szczególnej opieki dzieci, i nie mogą wyjeżdżać sobie na „sitibrejki”, nie wyskakują do stolicy na balety, nie chodzą nawet na tańce raz w tygodniu? Są. I one mi pokazały, że pół dnia to mogą być wakacje, że można w kilka godzin zrobić dla siebie coś dobrego.  

Masz tylko godzinę? To dobrze.
Masz tylko kwadrans dziennie dla siebie? To mało, bardzo mało, ale dobre i to.

Życzę Wam Dziewczyny czasu. Miejcie możliwość odbicia się od codzienności, wyjechania, odpoczynku. Wyrywajcie ten czas dla siebie, jakby był z gumy, by choć przez chwilę móc oddychać czystym od obowiązków i presji powietrzem.

6. Zdrowie, zdrowie i jeszcze raz zdrowie! 

Jestem wdzięczna za to, że moja rodzina jest zdrowa. Tak naprawdę nic więcej nam nie potrzeba, żadnego nowego auta, remontu w dużym pokoju, ani lepszego zimowego płaszcza. Tylko żeby każdy był zdrowy.

Niech się nas to zdrowie trzyma i nie puszcza. Niech się do nas przyklei jak rzep i nie zostawia w potrzebie. Życzę nam zdrowia.

 

 

Wszystkiego najlepszego dla Was!

Trzymajcie się <3