Niedawno podczas Q&A na Instastories dostałam pytanie, który moment w moim życiu był dla mnie najtrudniejszy. Zostawiłam sobie to pytanie na sam koniec, bo nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Samej przed sobą trudno było mi przyznać, co było tym najtrudniejszym życiowym momentem. Po dłuższym zastanowieniu odpowiedziałam – moment, gdy zrozumiałam, że odpowiedzialność za mnie samą spoczywa na mnie. Brzmi lekko, ale przyjęcie tej myśli było dla mnie bardzo trudne. Odpowiedzialność jest przecież ciężka, a ja, w tamtym momencie, nie miałam z kim się nią podzielić. 

Obok odpowiedzialności idzie poczucie bezpieczeństwa, tak łatwo przerzucane między osobami. Łatwo je stracić, ale trudno w sobie zbudować, prawda? Szczególnie gdy wewnętrzne poczucie sprawczości nie jest przez nas trenowane i nie wierzymy w nasze własne możliwości.

To jest wpis o poczuciu bezpieczeństwa. O tym, co zrobić, by poczuć się bezpiecznie – w życiu, na co dzień. Tekst powstał we współpracy z Nationale-Nederlanden. Znajdziecie w nim fragmenty mojej rozmowy z Doradcą ubezpieczeniowo-finansowym Kamilem Nowoszem. Rozmawiałam z nim o ubezpieczeniach „szytych na miarę”, które w razie zaistnienia choroby, zapewniają pomoc finansową, praktyczne wsparcie medyczne i zwiększają komfort psychiczny.

Sprawdź, jak zapewnić sobie wsparcie
w razie problemów ze zdrowiem >>>

Cytaty w tym wpisie pochodzą z ankiety, którą zrobiłam pod koniec maja. Pytałam o to, co daje moim Czytelniczkom poczucie bezpieczeństwa. 

PIENIĄDZE

Niektórzy mówią, że pieniądze szczęścia nie dają. Ja mówię – dają możliwości, spokój, rozwiązania, których potrzebujemy.

Pieniądze w moim życiu są ważne, choć nie wydaję zbyt dużo, nie gromadzę rzeczy (staram się!) i nie uważam, by ich ilość definiowała człowieka. Lubię mieć pieniądze, bo dzięki nim czuję spokój. Lubię mieć zapłacone rachunki na kilka miesięcy do przodu. Lubię mieć na koncie w banku zapas pieniędzy na kilka rat kredytu. Dzięki nim czuję się… bezpiecznie. Za każdym razem, gdy dostaję duży przelew, oddycham z ulgą – bo od teraz na jakiś czas mam spokój. 

Gdy w marcu zeszłego roku świat się zatrzymał, jak się okazało wtedy – nie na dwa tygodnie, ale na „nie wiadomo, kiedy znów będzie normalnie” – poczułam dziwne połączenie paniki, niepewności, wyparcia i motywacji. To był specyficzny czas, który (na moje szczęście) obszedł się ze mną łaskawie. Nie straciłam pracy, mogłam sobie dalej działać w internecie. Moje zarobki się zmniejszyły, ale nie na tyle, bym musiała panikować. Dopiero teraz, z perspektywą kilku miesięcy w głowie, widzę, że nie jestem zupełnie przygotowana do zdarzeń losowych, do życiowych niespodzianek. Znaczy… jestem przygotowana psychicznie, wierzę w siebie, szybko dostosowuję się do zmian i zawsze szukam rozwiązań, ale nie mam poduszki finansowej. To jest coś, nad czym dopiero pracuję. 

„Zapłacone na czas rachunki i odłożona choć drobna suma na czarną godzinę. Czuję się bezpiecznie, wracając do domu ze świadomością, że mam prąd, wodę i nikt mnie z tego domu nie wyrzuci.‘’ – tak, ja czuję bardzo podobnie. Czuję się bezpiecznie z moim mieszkaniem na kredyt, bo wiem, że nikt mnie z niego nie wyrzuci i to ja mam kontrolę nad spłatą rat.  

I znowu: „Oszczędności i stabilizacja finansowo-mieszkaniowa”, czy „Stabilizacja zawodowa, a tym samym finansowa”. Rozumiem to. To, co może poprawić nasze samopoczucie w kwestii finansowej, to na pewno oszczędności, tak zwana poduszka finansowa, którą naruszamy tylko wtedy, gdy naprawdę nie mamy innego wyjścia. Nie bez znaczenia jest też stałe zatrudnienie. Natomiast to, co ja praktykuję od lat, to wiele źródeł dochodu. Dzięki temu wiem, że w razie gdyby jedno źródło zawiodło, mam inne. 

ZDROWIE

Pandemia doskonale nam pokazała, jak bardzo nasza pewność siebie jest przesadzona. Zdrowi przestawali nimi być w ciągu jednego dnia. Młodość nie chroniła przed śmiercią. 

Mój Tata bardzo ciężko przeszedł koronawirusa. Człowiek, który od lat sprawdza etykiety, bierze suplementy, jest aktywny fizyczny, unika chemii w jedzeniu, monituje swój stan zdrowia i wszyscy, patrząc na niego, mogą powiedzieć, że jest zdrowym i silnym człowiekiem. Tego zdrowego i silnego człowieka COVID-19 strasznie przeczołgał. 

A przecież ryzyko zakażenia koronawirusem to tylko wierzchołek góry lodowej. WHO podaje, że na przewlekłe choroby niezakaźne, takie jak otyłość, cukrzyca, nowotwory czy choroby serca, umiera rocznie aż 41 milionów ludzi na całym świecie. Stanowi to 71 proc. wszystkich zgonów.  

A przecież z tymi chorobami można skutecznie walczyć zmieniając swój styl życia na zdrowszy – m.in. ograniczając używki, sięgając po zbilansowaną dietę pełną warzyw i owoców czy dbając o codzienną dawkę aktywności fizycznej. 

Zdrowie to nasza polisa. Dzięki zdrowemu ciału możemy iść do pracy, by zarobić te pieniądze, które dają nam tak duże poczucie bezpieczeństwa. Bez zdrowia jesteśmy bezradni. Bez zdrowia nie zarabiamy, a przecież za zarobione pieniądze możemy się leczyć. I koło się zamyka. 

Zdrowie to też coś, co młodym ludziom wydaje się oczywiste. Młodzi, w ich wyobrażeniu, nie ulegają wypadkom, nie chorują przewlekle, nie umierają. A to nieprawda i dobrze o tym wiemy. Tylko to wypieramy, bo to trudny temat, który wymaga od nas konfrontacji z życiem, z odpowiedzialnością.

RODZINA

Jestem osobą, która lubi brać na siebie ciężar odpowiedzialności za poczucie własnego bezpieczeństwa. Nie wydaje mi się, by jakikolwiek człowiek urodził się z misją, by mi to poczucie bezpieczeństwa zapewnić – przecież to wielki ciężar być dla kogoś AŻ TAKIM wsparciem. Takim wsparciem bez możliwości powiedzenia STOP. 

Dlatego zaniepokoił mnie komentarz: ,,Związek sprawiał, że się czułam bezpiecznie. Skończył się i już się nie czuję. Nie chcę być sama i to mnie uwiera.’’ 

Związki się kończą i to nie jest żadna nowość, tylko rzeczywistość. Ludzie się rozwodzą, a licznik rozstań z roku na rok jest coraz wyższy. Czy to znaczy, że razem z rozstaniem poczucie bezpieczeństwa spada? Możliwe. Czy to właściwe? Moim zdaniem nie. Każdy z nas jest sprawczy i może sobie zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Ważne, by przyjąć tę odpowiedzialność, wziąć życie we własne ręce, zamiast czekać, aż ktoś zrobi to za nas. Bo co będzie, gdy nie zrobi? 

Natomiast inną sprawą jest bliskość rodziny, ich wsparcie, akceptacja, poczucie przynależności, bycie razem, wspólne radzenie sobie z problemami i wspólne doświadczanie. To jest bezcenne i potrafi naprawdę dodać odwagi i energii do tego, by radzić sobie z przeciwnościami losu. Sam fakt, że jest miejsce, w którym możemy się schować przed światem, jest bardzo kojący.

Co daje poczucie bezpieczeństwa?

Rodzina, która zawsze mnie wspiera i mi pomaga.

Bliskość ludzi, na których zawsze mogę liczyć.

Poczucie, że najbliżsi mnie akceptują w 100%.

Bardzo poruszyła mnie jedna wiadomość, w której Czytelniczka opowiedziała mi swoją historię. Przez ostatni rok pozornie czuła, że nad wszystkim panuje – miała stałe zarobki, własne mieszkanie, COVID obszedł się z nią łagodnie. Natomiast wszechogarniający chaos i panika, niepewność jutra, izolacja i brak możliwości rozmowy z drugim człowiekiem sprawiły, że czuła się bardzo niepewnie. Była przytłoczona, samotna, przestraszona. To, co dało jej spokój i – to poczucie bezpieczeństwa, o którym dziś piszę – było pogodzenie się rodzicami. Brak tej harmonii w rodzinie, jak się okazało, bolał ją najbardziej i blokował przed poczuciem balansu, szczęścia i bezpieczeństwa. Bo rodzina jest ważna dla każdego z nas, nawet jeśli nam się wydaje, że tak nie jest, nawet jak udajemy, że jesteśmy samowystarczalni. 

POLISA NA ŻYCIE

W mojej ankiecie ani razu nie padła odpowiedź „ubezpieczenie”. Ani razu nie przeczytałam „poczucie bezpieczeństwa daje mi polisa na życie”. A według raportu Nationale-Nederlanden, już co 3. Polak posiada indywidualne ubezpieczenie na życie. 

,,Był przez pewien moment boom na ubezpieczenia w kontekście pobytu w szpitalu, chorób, śmierci, natomiast po kilku tygodniach to się zaczęło uspokajać. Natomiast w czasie pandemii większość osób wolała inwestować, niż się ubezpieczać’’ – mówi Kamil Nowosz, specjalista Nationale-Nederlanden. 

Wiem, że nie jest to łatwa decyzja. Skąd? Bo sama jej jeszcze nie podjęłam. Miałam kilka przymiarek, ale finalnie nie decydowałam się na podpisanie umowy z ubezpieczycielem. Dlaczego tak jest? Myślę, że kwestią jest brak wiedzy na temat ubezpieczeń, albo jest to wiedza oparta na mitach, których nie chce nam się sprawdzić. A przecież ubezpieczenie na życie i zdrowie to jeden z elementów, który może zwiększyć nasze poczucie bezpieczeństwa, szczególnie w niespokojnych czasach.

Dowiedz się, jak zabezpieczyć finansowo
siebie i swoich bliskich >>>

Ludzie wypierają potrzebę zadbania o swoją przyszłość – także finansową. Mam wrażenie, że to działa tak samo, jak strach przed badaniami. Boimy się dokonać corocznych badań, ponieważ nie chcemy usłyszeć hipotetycznej diagnozy. Uważamy, że skoro czujemy się zdrowo, to nie dotyczy nas problem ewentualnej choroby. I tak jest  z ubezpieczeniami – nie będę się ubezpieczać, bo mi na pewno nic nie grozi. 

Wiele w moim myśleniu zmieniła pandemia i nie mam zamiaru tego ukrywać. Uruchomiła w mojej głowie jakieś nowe procesy, przez które mam silną potrzebę poukładania swoich życiowych spraw, także tych formalnych. Uświadomiłam sobie (wiem, jak to brzmi), że mam już! 36 lat i że jestem odpowiedzialną mamą. 

,,Im szybciej zaczniemy się ubezpieczać, tym jest taniej i korzystniej. W skrócie,  ubezpieczenie dla 18-latka będzie tańsze niż dla 36-latki. Osoby młode nie myślą o sobie w kontekście śmierci, nie mają także rodziny, za którą są odpowiedzialne. Częściej myślą o zdarzeniach losowych, wypadkach, dlatego częściej skupiają się na odkładaniu pieniędzy, niż na ubezpieczeniach na przyszłość. Gdy w życiu młodej osoby pojawia się dziecko, wtedy częściej już rozmawiamy o ubezpieczeniach.’’ – wyjaśnił mi Kamil Nowosz, i – uwierzcie – zaczęłam się zastanawiać nad moimi odpowiedzialnymi krokami w 2021 roku. 

Właśnie w tym kontekście zaczęłam się zastanawiać, czy są jakieś „specjalne” oferty dla rodziców, choć nie mam w tym temacie żadnego doświadczenia.  

,,Każdej rodzinie zależy na czymś innym, więc nie ma czegoś takiego jak ubezpieczenie dedykowane rodzicom. Natomiast w takich przypadkach mowa o większych kwotach, które miałyby dzieci zabezpieczyć na przyszłość, pozwolić na ich edukację, albo nawet na spłatę kredytu hipotecznego rodziców, gdyby tym coś się stało. Zdarzyło mi się, że klienci obliczali średnie miesięczne wydatki na dziecko, a następnie mnożyli to przez kilkadziesiąt lat. W ten sposób suma ubezpieczenia powstawała automatycznie‘’ – wyjaśnił ekspert ubezpieczeniowo-finansowy Nationale-Nederlanden Kamil Nowosz. 

Natomiast mnie jeszcze zainteresowała doraźna pomoc w kryzysowych sytuacjach, jak na przykład pobyt rodzica w szpitalu. 

,,Do niektórych Pakietów Wypadkowych czy Zdrowotnych dołączany jest Assistance. I w ramach tej Pomocy Assistance, na przykład gdy właśnie rodzic jest w szpitalu, przewidziana jest opieka nad dzieckiem, dostarczanie posiłków, zrobienie zakupów, a nawet wyjście z psem. Jest to doraźna pomoc dla osoby ubezpieczonej. Ten rodzaj pomocy jest dołączany do standardowej umowy automatycznie, nie trzeba go dodatkowo dokupować.’’ 

No dobrze, ale umowę podpisuje się na kilka lat, a sytuacja rodzinna czy życiowa może się zmienić z dnia na dzień. Wtedy okazuje się, że ubezpieczenie nie odpowiada tak do końca naszym potrzebom. Czy w trakcie trwania umowy z ubezpieczycielem, można dokonywać zmian? 

„Tak. W trakcie trwania umowy polisę można elastycznie modyfikować niemal w każdą stronę, dodawać lub odejmować elementy ubezpieczenia oraz zwiększać lub zmniejszać sumy ubezpieczenia – oczywiście przy zachowaniu pewnych limitów.”

A na jaki okres czasu standardowo podpisuje się umowę? 

,,Kalkulacja pozwala nam przygotowywać umowy na minimum 5 lub 10 lat. Natomiast osoba ubezpieczona ma możliwość rezygnacji z umowy bezkosztowo w każdej chwili. Musimy oszacować ryzyko np. chorób na konkretny okres czasu do przodu. Stawka ustalona na początku obowiązuje do końca trwania umowy, dlatego najkorzystniej dla klienta jest zawrzeć umowę na jak najdłuższy okres czasu.’’ – wyjaśnił Kamil Nowosz. 

Tak naprawdę najważniejsze pytanie, jakie chciałam zadać także w imieniu moich Czytelniczek, to… ile pieniędzy się dostaje, gdy coś się dzieje? 

,,To kwestia indywidualna. Klient dobiera kwotę ubezpieczenia do zarobków i swoich możliwości. Im wyższa składka, tym finalnie większa suma ubezpieczenia.” 

W takim razie, od czego może zależeć jeszcze wysokość składki, odchodząc już od naszych prywatnych założeń? 

,,Po pierwsze od wieku. Zależy również od wykonywanego zawodu, bo z niektórymi wiąże się duże ryzyko utraty zdrowia, a przy ubezpieczeniu wypadkowym ma to znaczenie. Trzecim elementem jest ankieta medyczna, oświadczenie klientów o ich stanie zdrowia’’. 

Sprawdź przykładową wysokość składki
ubezpieczenia na życie >>>

Jestem na ogół sceptyczna, głównie dlatego, że blokuje mnie niewiedza na tematy i finansowe, i technologiczne, a także… ubezpieczeniowe. W głowie mam sceny z filmu, gdy bohaterowie walczyli z ubezpieczycielem o pieniądze i trwało to bardzo, bardzo długo.  A zatem, ile się czeka na wypłatę pieniędzy z ubezpieczenia?

,,W momencie gdy otrzymujemy wniosek o wypłatę ubezpieczenia, klient zobowiązany jest również do tego, by dostarczyć dokumenty, które potwierdzają dane zdarzenie, czyli np. diagnozę lekarską czy wypis ze szpitala. Na tej podstawie wypłacamy świadczenie. Jeśli klient ma trudność ze skompletowaniem dokumentów, wtedy my, w imieniu klienta, pomagamy w ich zebraniu. Wypłata jest wykonywana bardzo szybko, co zresztą jest zabezpieczone ustawą, czyli maksymalnie 30 dni od daty złożenia wniosku o wypłatę ubezpieczenia. Natomiast z doświadczenia wiem, że te wypłaty są dokonywane dużo, dużo szybciej.’’ – uspokoił mnie Kamil Nowosz. 

Temat ubezpieczeń w moim życiu pojawił się w trakcie trwania pandemii i nie sądzę, żeby szybko zniknął. Ostatni rok nadszarpnął poczucie bezpieczeństwa, a my bardzo wyraźnie zobaczyliśmy, że nie umiemy i nie możemy panować nad wszystkim, nie na wszystko mamy wpływ. To budzi lęk, a ja to rozumiem. 

Pandemia to również izolacja, ostrożność w kontaktach. Wszystko robimy przez Internet – czy także ubezpieczyć możemy się internetowo? 

Jak najbardziej. Spotkanie z Przedstawicielem i wszystkie formalności można dopiąć drogą elektroniczną, bez wychodzenia z domu (z pewnymi wyjątkami np. gdy są potrzebne dodatkowe badania lekarskie). Ja jednak rekomenduję spotkanie na żywo, ponieważ mogę wtedy odpowiedzieć na wszelkie pytania, które pojawiają się w trakcie pracy nad formą umowy.”

Poczucie bezpieczeństwa to coś, czego nie doceniamy, do momentu, w którym nagle tracimy grunt pod nogami.  Tak było przez ostatni rok. Towarzyszył nam codzienny strach o zdrowie nasze i naszych najbliższych. 

Ale przecież życie to nie tylko obawy przed kolejną falą koronawirusa. Życie to zakończenie roku szkolnego, wakacje, długie weekendy, wypady nad morze, biesiadowanie przy wspólnym stole, nocne rozmowy telefoniczne z przyjaciółmi, nowe projekty, wyjazdy, wyzwania. 

Świat jest piękny. Warto zrobić wszystko, by nie dać się wciągnąć w wir strachu, a pielęgnować wdzięczność za to, co mamy na co dzień, na wyciągniecie ręki. Cieszmy się z tego, co mamy, zamiast bać się, że to stracimy. 

_____

Partnerem tego wpisu jest Nationale-Nederlanden.

Chciałabym zwrócić Waszą uwagę na ubezpieczenie na życie i zdrowie, które daje pewność, że nasi najbliżsi nie tylko otrzymają wsparcie finansowe, gdyby nas zabrakło, ale także – wybierając umowy dodatkowe – otrzymamy wsparcie na wypadek cukrzycy, nowotworu, poważnego zachorowania (np. zawał, udar), pobytu w szpitalu, czy uszkodzenia ciała. Szczegółowy zakres ubezpieczenia znajdziecie na stronie www.nn.pl.