
Czasem łapię się na tym, że coś, co nie mieści mi się w głowie, istnieje naprawdę. Taka przemoc ekonomiczna. Funkcjonuje bez przeszkód, akceptowane, choć niechętnie. Przyzwolenie na to jest, choć nikt się do tego nie przyzna. Że jest coś, co reguluje relacje między ludźmi i na dodatek nie ma na to lekarstwa prócz wiedzy, świadomości i doświadczenia. I często dna.
Jest XXI wiek. Kobiety zeszły z drzewa, ba!, nawet zaczęły chodzić do pracy (już jakiś czas temu, nie przesadzajmy) i, o matko!, zaczęły być prezesami, zaczęły zarabiać pieniądze i, jakby tego było mało, jeszcze ośmielają się sięgać po więcej. Ktoś powie – zgroza. Ja powiem – go, girls!
Opowiem Wam, co mnie boli. Irytuje do kości. Wkurzam się na facetów i na kobiety, że sobie na to pozwalają. Zresztą – to nie tylko problem kobiet, mężczyźni też czasem mają przekichane z ,,ty zawsze, ty nigdy”.
Przemoc finansowa.
Przemoc ekonomiczna jest wtedy, gdy kasa jest symbolem władzy lub narzędziem tortur. I ciężko mi się z tym pogodzić. A może inaczej – aż mnie skręca ze złości.
Na grupie, którą prowadzę, często rozmawiamy o rzeczach dla nas trudnych. Często są to tematy, o których tylko czytałam w gazetach, słyszałam może kiedyś. A te tematy to fakty, historie z życia wzięte. I jednym z takich tematów jest przemoc ekonomiczna, finansowa, różnie nazywana.
A wściekam się, bo o ile faceci, których żony ciśną o to, by więcej zarabiali – mogą to zrobić, jest to dla nich realne, mogą zareagować – tak kobiety często takiej opcji nie mają. Przemoc ekonomiczna, mam wrażenie, częściej dotyka kobiet. Bo mają małe dzieci, w tym jedno przy piersi i nie mogą nic zrobić z hasłem ,,jak se zarobisz, to będziesz miała”.
Zresztą, uważam, że przemoc ekonomiczna to zwykłe draństwo i świństwo.
Zapytałam Dziewczyny, czym jest dla nich przemoc ekonomiczna. Odpowiedzi mnie zmroziły…
Co to jest przemoc ekonomiczna?
- ,,Szantaż, że zostaniesz z niczym, że bez chłopa jesteś nikim i nic nie osiągniesz. To nie tylko brak pieniędzy, to wywalanie z domu, zakaz korzystania z tego, co mają inni domownicy, od jedzenia po wakacje.”
- ,,gdy jedno z małżonków zajmuje się pracą w domu, a drugie zarabia i nie dzieli się kasa z tym pierwszym, a na dokładkę to pierwsze musi się prosić o każdy grosz. Jak już wyda, to często zbiera cięgi, że nie to, że za dużo itp.”
- ,,najzwyklejsze sprawdzanie, ile wydałaś i zawsze dlaczego tak dużo. Wyliczanie na każde zakupy. Wprowadzanie kobiety w stan niepewności finansowej i braku swobody finansowej.”
- ,,Tym że kobiecie nie opłaca się iść do pracy, bo przecież jak opłaci prywatnie przedszkole to zostanie jej (tak, jej) tylko 500 zł więc niech w domu siedzi. Takie właśnie postrzeganie pracy kobiecej, że nie dokłada do wspólnego budżetu, tylko jej rolą jest albo wychować, albo z własnej wypłaty opłacić skoro chce jej się pracować.”
- ,,przemocą ekonomiczna jest dalej wg mnie to że kobieta siedzi w domu z dzieckiem powiedzmy 3 lata, nagle związek się rozpada a ona zostaje z niczym a na rynku pracy jest zerem i musi zaczynać od nowa. W jakiś sposób powinna być zabezpieczona na taką ewentualność.”
- ,,przemocą jest myślenie że to mężczyzna utrzymuje rodzinę a kobieta siedzi w domu z dzieckiem. Fakt jest taki że oboje biorą udział w budżecie rodziny i wkładem bardzo znaczącym że strony kobiety jest oszczędność na niani i przedszkolu. Dobrze wiemy ile dzieci w przedszkolu choruje i jaka część czasu i tak musi mieć zapewniona opiekę że strony osób trzecich.”
- ,,gdy mężczyzna nie bierze pod uwagę kobiety w waznych decyzjach dotyczących finansów bo to on jest zywicielem rodziny.”
- ,,gdy mężczyzna poza wiedzą żony dokonuje dużych wydatków a żona nie ma nic do powiedzenia bo to w końcu są pieniądze mężczyzny, on je zarabia. ”
- “Zaplacisz se ubezpieczenie auta to zobaczysz jak Ci zawiruje swiat””
- ,,Wmawianie, że musisz mu “pożyczyć” (a w rzeczywistości dać) pieniądze, bo przecież jest Twoim facetem, bo przecież powinnaś, bo mu sie należy, bo tyle dla Ciebie robi, a jak tego nie chcesz, to robienie Ci wyrzutów i wmawianie, że jesteś podła, sknera, że dbasz tylko o siebie. ”
- ,,Zobaczymy jak sobie poradzisz za najniższą krajową, co najwyżej będziesz mogła narkotyki sprzedawać lub na kasie siedzieć, wypierdalaj na (tu nazwa ulicy, na której mieszkają moi rodzice) zobaczymy jak Ci dobrze będzie…”
- ,,Szydzenie z Twoich zarobków, a jeśli jesteś np. na wychowawczym to wypominanie, że nie zarabiasz to nie rządzisz się jego kasą, a jeśli cokolwiek kupujesz to przynosisz paragon, a jak wydasz ponad 50 zł to już w ogóle…zapisujesz wydatki codzienne.”
- ,,Straszenie, że się z Tobą rozwiedzie to dopiero zobaczysz, nie poradzisz sobie, na kolanach będziesz go błagać, nikt nawet na Ciebie nie spojrzy, kto Cię zechce, zginiesz….on zabierze Ci wtedy dziecko. Wieczny strach.”
- ,,Nie płacenie alimentów, a jak się upomnisz – sugerowanie, że źle zarządzasz budżetem, skoro tak się dopominasz”.
- ,,mężczyzna po pracy nie robi nic, musi odpocząć, w końcu pracował. W związku z tym że mężczyzna pracuje to kobieta zajmuje się dzieckiem, bo to jej obowiązek. Mężczyzna czyni z tego heroiczny wyczyn i jakiś miły gest z jego strony gdy zajmie się dzieckiem w sytuacjach innych, niż on sam tego chce i ma na to ochotę.”
- ,,Znowu nierówne postrzeganie obowiązków i pracy. Ta płatna praca zawodowa jest ważniejsza niż opieka nad dzieckiem.”
- ,,w momencie jak straciłam pracę kazał mi się myć w zimnej wodzie, bo jeśli zagrzeję sobie wodę to to już będzie za dużo pieniędzy.”
- ,,Pewnego dnia, kiedy poprosiłam męża, żeby kupił jedzenie (sam nigdy nie zostawial mi pieniędzy) to usłyszałam, że “z pustego i Salomon nie naleje ” a on teraz musi inwestować w firmę. Pomogli rodzice.”
- ,,Gdy wypłaciłam raz 20 zł w bankomacie, 10 minut później zadzwonił z pracy pytać czemu wypłaciłam i na co. Byłam na kawie z koleżanką. W domu zapytał ile wydałam i gdzie sie podziały w takim razie pozostałe 3 zł, bo sprawdzał mój portfel i zostało mi tylko 6.”
Nie będzie to post z cyklu ,,zrób to i to”. Bo jedyne, co mogę i chcę napisać, to: Kobieto! Miej zawsze swoje pieniądze! Pracuj, rozwijaj się i licz na siebie zawsze.
Nie chcę nikogo prosić o kasę na buty, tampony czy kawę na mieście. Nie chcę się tłumaczyć z wydanych pieniędzy. Nie chcę się bać, że wydałam za dużo i będzie avanti jak w argentyńskiej telenoweli. Nie chcę być zależna od czyjegoś nastroju. Nie chcę gotować obiadów z kalkulatorem. Nie chcę czuć się na czyimś utrzymaniu, zobowiązana, trzymająca zawsze język za zębami, bo przecież na kredyt ktoś musi zarobić, więc się zamknę, choć wyć mi się chce…
Dziewczyna musi mieć swoje pieniądze. To powtarzam mojej Córce.
Ty też musisz mieć swoje pieniądze. Żeby nikt Ci nie mówił, co możesz, a czego nie.
* Drodzy Wszyscy Święci, proszę się nie oburzać, że post dotyka tylko jednej strony medalu. Druga też istnieje, ale w związku z moją działalnością internetową nie jest mi tak bliska…