Specjalnie to napisałam.
Ja to tam lubię pierwsze dni roku, miesiąca. Poniedziałki. Czasem sobie pomyślę – oho, no to się zaczyna. Dobrze. I jakoś idzie. Pierwszy pierwszy – magiczna dla mnie data. Nigdy jakoś nic spektakularnego się w tym dniu nie zadziało, ale za to nie raz postanowienia sylwestrowe udało mi się zrealizować. Więc tak, wierzę w moc Nowego Roku.
Wierzy w nią też moja Córka. Pierwszy raz od dłuższego czasu mama kupiła jej coś słodkiego. Zła matka. 🙂
Taki wolny dziś dzień. Taki ni w 5, ni w 10. Ani ręką, ani nogą, ani mózgiem. Bym tylko usiadła i siedziała, nie lubię siebie takiej. Gdańsk też taki zaspany, ludzie wyszli z domów, żeby usiąść i zjeść. Więc siedzą i jedzą. A ja żałuję, że nie jest odrobinę cieplej i jednocześnie jestem wdzięczna, że Ina idzie dzielnie w mrozie przed siebie i że mogę siebie i ją rozchodzić, żebyśmy w 2017 roku chodziły jak w zegarku. Obie, razem.
Ina zrobiła dziś pierwsze w swoim życiu zdjęcia. Piękne, prawda?
Która to godzina? 17:36. A ja już bym poszła spać.
A tak w ogóle, to jak mam zacząć nowy rok bez kalendarza? Czemu go jeszcze nie ma? Zawsze coś, no zawsze coś…
Dobra, zero narzekania. Ide sobie strzelić herbatę, nie w łeb. 🙂
Dziś zaczęło się moje nowe życie. Wasze chyba też. Niech się dzieje! Żeby nam się… <3