Czasem brak planu to dobry plan. Czasami 🙂 U nas ten plan sprawdził się w połowie – trochę ,,przebimbałyśmy” próbując ogarnąć zbyt dużo rzeczy na raz, a potem spadła na nas łaska i nie musiałyśmy wiedzieć już nic.
Oto migawki dnia drugiego.

 

https://www.tekstualna.pl/2014/04/londyn-dzien-2.html
https://www.tekstualna.pl/2014/04/londyn-dzien-2.html

Śniadanie w Soho. Do The Breakfast Club była wielka kolejna, a my głodne… wypadło na ,,Cafe Latte”, bardzo wymowna nazwa, przemówiła do mnie. I znowu na śniadanie kanapki, to jakaś klątwa! Next step – trafiłyśmy do Borough Market, gdzie znalazłyśmy Jezusa (5 zdjęcie do dołu), potem szybko, szybko na London Bridge, gdzie prawie nas wywiało. No i oglądamy, oglądamy… i zmarzłyśmy, jak jasna cholera! Tył zwrot, na fish&chips marsz! I do domu, bo wieczorem czekała nas wyprawa w miasto! Zahaczyłyśmy od stację King’s Cross i peron 9 i 3/4. Harry Potter mnie nie jara – nie przeczytałam ani jednej książki, ale widok zachwyconej Martyny i Pauliny – bezcenny.

 

No właśnie. Naszym londyńskim przewodnikiem był Paweł. Jak to się dobrze składa, że pracuje w informacji turystycznej w Londynie… dotarło to do mnie, jak zaczął sypać datami, szczegółami… Nocne zdjęcie możecie obejrzeć TU. Było i nocne wyjście do galerii, i piwo, i Big Ben i London Eye, z dołu oczywiście. Dom, w którym mieszka Guy Ritchie, mural Banksy’ego, M&M world, Piccadilly Circus, Trafalgar Square –  Londyn w pigułce, w 4 godziny, nocą – super!