Uwielbiam Warszawę. Wiem, wiem, nigdy tam nie mieszkałam, więc jak mogę zachwycać się tym miastem pełnym smogu, korków i zmęczonych, zapracowanych ludzi, którzy większość dnia spędzają w pracy.
A dla mnie Warszawa to zawsze wielkie wow.
Jestem dziewczyną z małego miasta, która dobrze się czuje w wielkich miastach. Kierunek na wakacje? Najlepiej Londyn. No, może być też i Warszawa, w końcu w niej też można zniknąć na cały dzień. A mi to jest czasem bardzo potrzebne.
Czuję już dreszcz emocji, gdy siedząc jeszcze w pociągu, widzę już z daleka Pałac Kultury. Wychodząc z dworca zawsze patrzę w niebo zahaczając wzrokiem o te wszystkie stare i nowe wysokie budynki. Niektórych wcześniej na żywo nie widziałam. Tak szybko ta Warszawa się zmienia.
10 rzeczy, za które lubię Warszawę
1. Miasto predyspozycji.
Warszawa zawsze była dla mnie miastem predyspozycji. Ten uszczypliwy tekst z ,,Miłości na bogato” jest ze mną do dziś.
Może to mylne wrażenie, ale czuję, że w Warszawie masz o jedno życie więcej. Masz tam dodatkową szansę. Może dlatego, że to wielkie miasto jest samo nakręcającą się maszyną i decydując się w nim żyć, wchłania Cię ten pomysł, ten postęp, to tętno. A ty korzystasz z tej energii, która może Cię ponieść bardzo daleko.
Lubię swoje życie, lubię mój prywatny rytm, niepodyktowany żadnym etatem czy bezlitosnym excelem. Ale Warszawa zawsze ładuje mi baterie. Wystarczy kilka godzin.
2. Warszawa mnie inspiruje
Ci kolorowi ludzie, te przebrane dziewczyny, te zblazowane towarzystwo, te parady, wiece i demonstracje, te kawy na szybko i kawy na stojąco, te korki i te dni wolne od pracy. Te ogromne plakaty, znane twarze na billboardach, znane twarze w kawiarni… Te nowe kolekcje, kebaby jedzone na krawężniku, sushi z sosem sojowym i najlepsze pączki ze ściany. Ta muzyka nad Wisłą i neony na każdym kroku. Te biznesy, interesy i sukcesy. Ten gorset luksusu i ci ludzie podobni tylko do samych siebie, tacy inni, tacy oryginalni.
Metki i szmateksy. Bąble na stopach od chodzenia, ale też odleżyny na tyłku od zbyt długiego siedzenia w taksówce.
Warszawa mnie inspiruje. Wdycham tę Warszawę z całym ciężkim smogiem i gdy wracam do domu, próbuję ten szał dużego miasta jakoś przełożyć na mnie samą. Próbuję wykorzystać tę energię dla siebie.
To zawsze jest mój najcenniejszy suwenir z Warszawy.
3. Bo w Warszawie wszystko jest JAKIEŚ większe i lepsze…
Pamiętam mój przyjazd od Warszawy kilka lat temu. To była jakaś premiera nowej kolekcji mebli. Wchodzę do wielkiej hali i otacza mnie COŚ, otaczają mnie tylko JACYŚ ludzie. Każdy jest KIMŚ, każdy jest BARDZIEJ i WIĘCEJ od sąsiada. Każdy ma bardziej wyraźny styl, droższą torebkę, oryginalniejsze okulary.
Uderzyło mnie to bardzo, szczególnie, gdy nikt nie odezwał się na moje ,,cześć”. Pomyślałam, że ludzie tu mają tak wysoko głowy, że nie słyszą, gdy ktoś do nich coś mówi.
A z drugiej strony, chłonę tę odwagę do bycia sobą, tę odwagę do tego, by aspirować wyżej. Odwagę do tego, by być z siebie dumnym i się z tym obnosić. Czasem mi tego brakuje, a Warszawa mi pokazuję, że to nie jest wcale takie trudne.
4. Warszawa to dla mnie zawsze dzień wolny
Warszawa dla mnie to relaks, to wolne, to weekend, to wakacje. W Warszawie, nawet jak pracuję, to mam wolne. Tam zawsze jestem ,,zwolniona z obowiązku”.
I może też dlatego to miasto tak dobrze mi się kojarzy. W Warszawie nic nie muszę, a wszystko mogę. To uczucie jest tak dobre, jak pierwszy wiosenny dzień ,,bez kurtki”.
5. Dorosłość
Warszawa kojarzy mi się z samodzielnością. To tam pojechałam w maturalnej klasie wydać z siostrą wszystkie pieniądze, które dostałyśmy na osiemnastkę. Zbiegło się to z wygraniem przeze mnie w Twoim Stylu biletów na musical ,,Koty”.
A teraz? Teraz mogę do późna spacerować i nie muszę się nikomu tłumaczyć. To tam mogę jeść makaron z parmezanem w ilościach hurtowych (i fryty, i chipsy, i parówki, i wszystko) i nikomu nic do tego. Wiem, w Gdańsku też mogę robić dokładnie to samo. No ale Warszawa to dla mnie dzień wolny, to laba na całego, a wtedy można robić więcej rzeczy, których na co dzień się nie robi, prawda?
To jak z Pepsi i Mirindą. Te smaki zawsze będą mi się kojarzyć z wakacjami. Bo tylko wtedy, na wyjazdach z rodzicami, do każdego obiadu była Mirinda. No smak lata!
6. Oddech i samotność w wielkim mieście
To powinien być chyba pierwszy punkt, bo dla mnie bardzo ważny. I też dlatego głównie tak lubię tę Warszawę i tak bardzo jestem ślepa na jej wady. 🙂
To miasto chyba nigdy mi się nie znudzi, bo nie ma szans, bym je całe poznała. To uczucie znajomości-nieznajomości miejsca sprawia, że dobrze mi z myślą, że się gubię w obcym mieście, choć tak naprawdę wiem, gdzie jestem i jak mam wrócić.
Warszawa to oddech. To kilometry na liczniku.
Lubię być w Warszawie sama. Lubię wychodzić swoje myśli, łapać perspektywę, wpadać na pomysły i układać w głowie niepoukładane. Urlop mógłby dla mnie tak wyglądać.Niczego nie zwiedzam, z nikim się nie spotykam, tylko idę przed siebie, zachwycam się budynkami myśląc o historiach, których te domy były świadkami, z nikim nie rozmawiam, tylko zamawiając kawę skrycie zerkam na ludzi, którzy w tym mieście czują się dobrze tak samo jak ja.
Każda z nas czasem potrzebuje zniknąć. Odciąć się brakiem zasięgu, brakiem uwagi, obecności. Lubię się odcinać właśnie tu.
7. Budynki takie, że hej
Jestem fanką Pałacu Kultury i Nauki. Robi na mnie wielkie wrażenie za każdym razem, gdy wychodzę z dworca na ulicę. Niezmiennie mnie zachwyca. Podziwiam ten gmach, tę surowość, majestat. Lubię ten kontrast i tę niedostępność.
A to dopiero początek.
Warszawska architektura jest jedną z moich ulubionych. Zawsze się zastanawiam, czy to oryginał, czy odbudowany po wojnie budynek. Zastanawia mnie, kto mieszka w Śródmieściu i jak to wyglądało 20, 50 lat temu.
Po prostu, w skrócie, chodzę gapiąc się na budynki. Sprawia mi to ogromną przyjemność i się tego nie wstydzę. Warszawa to spacery i patrzenie na budynki. Niczego mi więcej czasem nie potrzeba.
8. Historia
Niezmiennie historia Warszawy mnie wzrusza i niezmiennie zastanawia. Nie ważne, czy siedząc w kawiarni zastanawiam się, czy budynek, na który patrzę, był całkowicie zniszczony, czy nie, czy też odwiedzając muzea. Historia w Warszawie jest wciąż obecna.
Mam wrażenie, że tu wiedza, daty i wydarzenia lepiej wchodzą do głowy. A przynajmniej kilometr po kilometrze chcę wiedzieć coraz więcej.
9. Warszawa, miasto dla wszystkich
Tak, Warszawa to miasto dla wszystkich. Choć pewnie brzmi to teraz dość groteskowo, biorąc pod uwagę to, co się dzieje teraz w Polsce. Ale jednak, jeśli cokolwiek w Polsce ma być dla wszystkich, to Warszawa zbliża się do ideału.
Mam wrażenie, że w tym mieście – tak bardzo zróżnicowanym, dziwnym, kontrastowym – każdy ma szansę się odnaleźć. Nie twierdzę, że się odnajdzie, ale na pewno ma na to dużą szansę.
Wydaje mi się także, że to miasto jest już stworzone z osób, które to miasto wybrały świadomie. To miasto przejezdnych, szukających sukcesu, szukających możliwości, swojej drogi, odpowiedzi. To miasto dla wszystkich, którzy to miasto wybrali.
Pamiętam, gdy moja Siostra spędziła w Warszawie dwa lata. Pracowała i studiowała. A ja, gdy ją odwiedzałam, czułam się, jakbym spędzała wakacje życia. Warszawa była dla mnie jak nagroda. Nie wiem czemu, choć może dlatego, że była taka kolorowa i niecodzienna, taka wciągająca i dawała do zrozumienia, że cokolwiek bym chciała, tu na mnie czeka?
Obserwuję, jak Warszawa jest dla moich Przyjaciół. Tak świetnie się w niej odnajdują. Czasem myślę sobie, że też bym tak chciała, że w sumie mogłabym zmienić Gdańsk na Warszawę. A potem jednak rezygnuję z tego planu, bo własnie Warszawa jest dla mnie taka interesująca, bo jestem w niej tylko gościem, tylko na chwilę. Bo wpadam do niej na parę godzin, dwie doby, a potem obładowana wrażeniami i planami, zmykam polskimi kolejami w stronę Trójmiasta.
I to mi odpowiada. I to mi daje pretekst, by znowu wsiąść do pociągu, wpaść do Warszawy na chwilę, wypić kawę, zjeść pączka ze ściany… i wrócić do siebie.
10. Warszawska nuda nie istnieje
W Warszawie nie ma opcji, by się nudzić i to jest świetne.
W sieci jest mnóstwo przewodników, mnóstwo pomysłów na weekend z dziećmi, tydzień bez dzieci, wakacje, jesienne wypady, spacery. Warszawa pomieści każdy plan na każdy weekend i każde wakacje.
Ja sama mam odhaczony jakiś mikro procent warszawskich atrakcji. Byłam w tym muzeum, i tamtym. A tyle jeszcze przede mną!
Poniżej kilka moich warszawskich kadrów.
Już cieszę się na samą myśl, że we wrześniu zabiorę Córkę na babski wypad tylko we dwie. Będziemy robić to, co zawsze. Spacerować z kubkami kakao na wynos, robić sobie zdjęcia, jeść dobre rzeczy i być razem. No, może trafi się jeszcze oglądanie miasta z wysoka, może jakieś muzeum, może jakaś wystawa… Ale na pewno będziemy mierzyły radość z pobytu ilością kilometrów, które przejdziemy.
Czas kupić wygodne buty!
_
A co Ty lubisz w Warszawie najbardziej?