Wiesz, że gdyby nie koronawirus, nie dowiedziałabyś się tylu ciekawych rzeczy o sobie? Ty nawet nie wiesz, że ten ogólnoświatowy kryzys nie tylko odsłoni zaniedbania władz, ale przede wszystkim – Twoje własne. Na Twoim własnym domowym poletku.

Dziś jestem spokojna. Nie wiem, jak bardzo spokojne będą moje emocje za tydzień czy dwa. Zapewne moim hasłem roku zostanie ,,NIE MÓW DO MNIE TERAZ”. Zobaczymy. Zobaczymy, co się we mnie obudzi po kilku dniach przymusowego aresztu domowego.

Koronawirus pokaże wszystkie Twoje zaniedbania 

Przed nami wielki test i nie wszyscy go zdamy. Niestety.

Jestem pewna, że zakończymy kwarantanne sfrustrowane i z silnym postanowieniem, że jak tylko to będzie możliwe, wyjeżdżamy na bezludną wyspę.

Zamknięci w naszych domach będziemy codziennie zalewali wrzątkiem zupki chińskie o smaku empatii, zrozumienia i cierpliwości. Tak, szczególnie o smaku cierpliwości. Niektórym się to odbije czkawką, inni będą z zadowoleniem klepać się po brzuszkach.

To, co nie pozwoli nam być sobą – tymi osobami, które mają odpowiedź na wszystko, siłę na wszystko i ogarniają pięknie 365 dni w roku, to znużenie, zniecierpliwienie i bezsilność. To połączenie sprawi, że wydziedziczymy nasze dzieci zanim podejdą do Pierwszej Komunii Świętej, a z facetami będziemy grać w popularną grę ,,ja zawsze, a ty nigdy”, która niektórych doprowadzi na skraj wyczerpania nerwowego.

Możliwe, że w ruch pójdzie wódka, która miała być do dezynfekcji klamek.  Na zdrowie!

Jak myślisz, jaką jesteś matką? 

Blady strach w oczach rodziców, którzy muszą zostać w domu ze swoimi dziećmi. Na początek na dwa tygodnie, ale coś czuję, że to tylko początek.

Kochamy nasze dzieci nad życie, ale jesteśmy dorosłymi kobietami z hormonami i nastrojami, i nie kandydujemy na stanowisko najświętszej Matki Polki w powiecie. Więc prędzej czy później trafi nas jasny szlag, gdy po raz setny w przeciągu godziny usłyszymy ,,mamo”. Mamo zobacz, mamo mogę?, mamo a on mnie bije, mamo podaj, mamo jestem głodna, mamo, mogę jutuba?

I tak przez dwa tygodnie.

Nagle może się okazać, że nie zbudowałaś tak dobrej relacji z własnym dzieckiem, jak myślałaś. Że bariera pracy i bycia ,,zajętą” tak poukładała Wasze sprawy, że nawet nie zauważyłaś, że brakuje przyjaźni z własnym dzieckiem. Nie wiesz, jak się bawić w Barbie i nie masz cierpliwości do nauki czytania. Warczysz, odganiasz się, chowasz w sypialni. A to dopiero sobota…

Eh, droga mamo. Koronawirus sprawił, że poczułaś wielką potrzebę zgromadzenia całej swojej rodziny w jednym miejscu, by wszystkich ochronić. To jest świetne i totalnie naturalne. Ale nie można zapominać, że zamknięcie kilku osób na stosunkowo małej powierzchni zawsze prowadzi do spięć. Nieważne, czy masz 3 czy 30 lat – masz prawo komunikować, że masz dość tej sytuacji.

Tylko gdy wszyscy zaczną komunikować to samo  –  że mają dość – może być ciężko.

Już teraz łączę się z Wami w bólu jednocześnie przypominając, że to, że Wasze dzieci oglądają Netflixa nie znaczy, że jesteście złymi matkami. Tutaj chodzi o przetrwanie! W miłości i kryzysie wszystkie chwyty dozwolone.

Aaaaaha, żebym nie zapomniała. Ponieważ nawet na odległość dbam o Wasze #motherlifebalance, mam dla Was coś, co nigdy nie miało ujrzeć światła dziennego. Zrobiłyśmy coś, co nigdy nie było w naszym planie. Ale kryzysowa sytuacja wymaga konkretnych działań – wszystko dla Was. Dwa najlepsze numery The Mother MAG są teraz dostępne w formie e-magazynów (czyli czytasz nasz magazyn w domu, na komórce czy tablecie, bez wycieczek do Empiku, bez kontaktu z kurierem i bez dotykania paczkomatów).

Dwa numery za jedyne 19,90!

KUP TERAZ! 

Jak kocha, to wytrzyma

Jestem pewna, że jak koronawirus zostanie pokonany (a wierzę, że tak będzie), polskie sądy będą miały pełne ręce roboty. Rozwody rozkręcą się pełną parą. Wcale mnie to nie cieszy i wcale nie uważam, że to powód do śmiechu. Nie śmieję się, tylko widzę problem.

Nie umiemy rozmawiać. Kryzysy w związkach leczymy pracą, jedzeniem i Netflixem. Jesteśmy mistrzami w ,,jakoś to będzie” i codziennie gramy w ,,co ludzie powiedzą”. I tu tkwi nasz błąd.

Wyobrażam sobie ten szok, który poczują niektórzy, gdy okaże się, że Stefan to jednak świnia i leń, a Halyna po zmroku świeci w ciemnościach.

A tak serio, koronawirus będzie testem miłości. Zobaczymy, jakie mamy związkowe fundamenty i jak bardzo jesteśmy wyrozumiali. Jak bardzo druga połówka koi nasze nerwy, a jak bardzo na nie działa. Wchodzimy sobie pod nogi, czy schodzimy z drogi. Ale będzie zabawa!

Bo wiesz, ekstremalne sytuacje i spore emocje potrafią odkryć to, jacy jesteśmy naprawdę. Nie to, jacy chcemy być, ale co tak naprawdę w nas siedzi. Jesteśmy jak jajko niespodzianka i nigdy nie wiadomo, jaka zabawka jest w środku. Gdy dodamy do tego jęki znudzonych dzieci i mały metraż mieszkania, to już możemy oficjalnie palnąć sobie w łeb.

(Jest jeszcze jedna opcja. Jeśli odrobiłyśmy życiowe lekcje i ćwiczymy nasze #naspokojnie, to zamiast rozstań będą porody. Niech Wam łóżko miękkim będzie!)

***

Co ja zamierzam robić? Będę nadal wstawać o 5:00, żeby zrobić to, co chcę, zanim obudzi się reszta wilczego stada. Będę na bieżąco z ofertą Netflixa, HBO GO i Playera. Właśnie zaczęłam oglądać serial ,,Dom na Rozlewiskiem”, który, mam nadzieję, bardziej łagodzi obyczaje, niż burzy krew. Czytam, nie stresuję się pracą (bo to i tak nic nie da), nie stresuję się kasą (kasa zawsze się znajdzie), siedzę w dresie i cieszę się, ze na razie jest spokój.

#naspokojnie

Wszystko się ułoży.

Trzymam za Was kciuki! Zdajcie koronawirusowy test na mocne 3+.