To jest bardzo trudna sytuacja. Dziecko a rozwód – działasz trochę wbrew sobie, hamujesz swoje emocje, pamiętasz, by pomyśleć zanim coś powiesz, gryziesz się w język i cierpisz w środku. Tak właśnie wygląda rozwód, gdy na pierwszym miejscu stawia się dziecko, a nie siebie. Ciężko jest zapanować nad pretensjami, zarzutami, chęcią dojścia do prawdy, sprawiedliwości i kary dla osoby, która jedną decyzją zmieniła bieg wydarzeń i postanowiła zmienić nasze życie o 180 stopni.

Lub rozwód mógł być Twoją decyzją i teraz robisz wszystko, by poukładać życie na nowo, jednocześnie układając sprawy, które jeszcze niedawno nazywałaś swoim życiem.

Oczywiście, pierwszy akapit pokazuje tę optymistyczną wersję wydarzeń. Bo równie dobrze w Twoim domu poszła cała zastawa stołowa, rozbita o kuchenne drzwi. Może zamiast rozmawiać, krzyczycie na siebie ustalając, kto śpi na kanapie, kto w sypialni i czemu to ja, skoro to nie moja wina. Idź do diabła.

Tak naprawdę nie ma znaczenia, kto zawinił, kto zadecydował, kto skrzywdził. Ż A D N E G O. Dziecko a rozwód to ważna kwestia, na którą, na szczęście, mamy wpływ.

Bo dla dziecka nie ma znaczenia, z jakiego powodu rodzic się wyprowadza, ale dlaczego? I kiedy wróci? I czemu nie? Dla dziecka to tragedia, na którą nie ma wpływu, której nie chce, nie rozumie.

Dziecko a rozwód, czyli czego nie robić podczas rozwodu? Oto 15 punktów, które pomogą zapanować nad sobą i skupić się na dobru dziecka.

  1. unikaj sporów sądowych o dziecko.
    Unikaj, dla swojego własnego spokoju. Dla dziecka – tak, też. Ale nic tak nie obciąża i nie łamie jak konieczność udowodnienia, że jest się… dobrą matką. Piszę ze swojej perspektywy… Tutaj nie ma wygranych, brudy pierze się z namaczaniem i podwójnym wirowaniem, wiele miesięcy, podczas których trzeba normalnie żyć, pracować, wychowywać, bawić się, gotować, no i rozmawiać z byłym partnerem o wspólnym dziecku. Z partnerem, który np. postanawia sobie przypomnieć, że ma uwagi dotyczące drugiego rodzica, na przykład natury zdrowia psychicznego. I weź się człowieku tłumacz z każdej ,,kurwy” rzuconej w kłótni mając na uwadze, że to popularne słowo na ,,k” może być wyznacznikiem macierzyństwa i największym błędem w życiu.
    To dopiero początek, a mnie już rozbolała głowa na samą myśl…
    Trzeba być bardzo silnym, by później móc pamiętać o poniższych punktach. Zanim więc przejdziecie dalej, pomyślcie o mediacjach, ustaleniu planu wychowawczego zanim rozpoczniecie festiwal wzajemnego brudoprania.
  2. odłóż na bok urazy, gdy rozmawiasz z byłym partnerem o dziecku.
    To jest całkiem proste, wystarczy trochę dobrej woli i lista miłych tematów, np. co u Twojego brata, jak w pracy, co sądzisz, by syna zapisać na karate? Trochę to zabawne, ale skuteczne.
    Rodzic nie przestanie być rodzicem tylko dlatego, że przestał być żoną lub mężem, choć niektórym ciężko to zrozumieć. To też jest dobra płaszczyzna, by po prostu ze sobą rozmawiać i to na spokojnie. Ten ton, który można teraz przetestować (Jaś mówił, że chciałby chodzić na angielski, zobaczymy ofertę?), z czasem może się przenieść na inne tematy i Wam ulży.
    No i najważniejsze – lepiej nie rozmawiać wcale niż warczeć na siebie w obecności dziecka, rzucać błyskawice wzrokiem i wysyłać wibracje pełne cyjanku. To już lepiej, zanim się nie uspokoicie, poprosić o pomoc babcię czy ciocię, by była kontaktem.
  3. nie kłóć się z byłym partnerem w obecności dziecka.
    Kłótnia to nie sposób na rozwiązywanie problemów, a przynajmniej nie to chcemy przekazać naszym dzieciom, prawda? Chcemy, by umiały rozmawiać i pracowały argumentami, nie natężeniem krzyku.  Poza tym to kiepska sprawa, gdy dziecko widzi najbliższe sobie osoby TYLKO, gdy się kłócą. Pozytywny obraz rodzica potrafi runąć jak domek z kart i to na długo przed okresem dojrzewania, buntu i ,,nie jesteś moją matką”. Przez telefon też nie warto się kłócić, przecież maluch nie jest głupi.
  4. nie rób z dziecka szpiega lub posłańca.
    Jedno słowo i robisz z dziecka stronę w sprawie rozwodowej. Mogę sobie tylko wyobrazić, co czuje dziecko niosąc wiadomość od jego rodzica do drugiego – informację pełną pretensji, złości, ukrytego szyderstwa. Na pewno czuje strach, wstyd, zmieszanie, ciężar, złość, że musi zrobić coś, czego nie chce. – Powiedz ojcu, że jest skończonym idiotą, bo zapomniał mi przekazać informację z przedszkola, powiedz, że nim gardzę i nie mam ochoty z nim rozmawiać, a, jeszcze jedno, niech mi w końcu zrobi przelew, bo dwa dni po terminie. Debil. 
    Podobnie z wypytywaniem o to, co drugi rodzic robi. I nie chodzi tylko o Ciebie i Twoją niezaspokojoną ciekawość, ale radzę to samo powiedzieć innym członkom rodziny – nie ma wypytywania o tatusia czy mamusię, z kim się spotyka i co było na obiad… Jeśli jednak to druga strona robi takie akcje – jasno i spokojnie ustaw sytuację, wymagaj rozmowy, inicjuj dialog, nie akceptuj przekazywania informacji przez dziecko.
  5.  nie rób z dziecka sojusznika w walce z byłym partnerem.
    Pozwól dziecku kochać oboje rodziców. Nie każ mu wybierać. Może myślisz, że nie sugerujesz nic, że przecież nic nie mówisz, ale… nie sugeruj, który pokój jest ładniejszy – u mamy czy u taty. Nie cierp wymownie na samo hasło, że ,,a u taty to…”. Nie pytaj, z kim dziecko chciałoby mieszkać, czyj obiad był smaczniejszy i z kim chciałoby spędzić święta. Wiadomo, że z obojgiem!
    Może to umknąć, przyznaję, bo gdy na rodzica spada nagle rozwód, ciężko jest analizować każde zdanie pod kątem dziecka i ryzyka, które za sobą to zdanie niesie. Można zwariować! Przykład: alimenty. Jak tata nie zapłaci w terminie, to nici z wyjazdu na wycieczkę. Przykład: jak mama nie pozwoli nam się zobaczyć w ten weekend, ominie cię wyjazd nad jezioro.  I co dziecko ma zrobić z taką informacją? Chyba walnąć głową w ścianę. Nie dość, nie nic nie zrobi, to jeszcze będzie czuło się winne za drugiego rodzica, bo przecież utożsamia się i z mamą, i z tata, po równo.
  6. nie mów dziecku, czego ma nie mówić.
    Presja, o to słowo tu chodzi. To nie dziecko ma uważać na to, co mówi, tylko Ty. Jeśli nie chcesz, by dziecko coś powiedziało byłemu partnerowi, po prost nie mów głośno tego, co myślisz. 🙂
    Ostatnio tak zrobiłam i wcale nie jestem z siebie dumna. Byłam wściekła i bezmyślnie powiedziałam coś, co natychmiast moja Córka podała dalej. Oczywiście sama mi się do tego przyznała. 🙂 No i co? No i nic, wyjaśniłam sytuację i sobie samej strzeliłam w łeb, że powinnam jeszcze bardziej nad sobą panować. Nie przyszło mi jednak do głowy, by się wkurzyć na swoje dziecko.
  7. nie mów źle o byłym partnerze w obecności dziecka.
    Wiem, że aż się prosi. Wiem, że ciężko się powstrzymać, szczególnie, gdy to ,,święta prawda”. Ale tak samo, jak z poprzednimi punktami – dziecko nie powinno się opowiadać za którymś z rodziców. Dziecko powinno kochać, kogo chce i jak chce, tak mocno, jak czuje. Mówiąc źle o osobie, którą kocha nad życie, zaburza się mu się życiowe, zdrowe proporcje. Jestem już duża, ale jak widzę własnych rodziców, jak im się zdarzy ,,spiąć”, to nieswojo się czuję. Ale ja potrafię wiele zrozumieć i ,,życie znam”. A dziecko? Nie sądzę…
  8. nie odsuwaj drugiego rodzica od wychowywania dziecka.
    Ten punkt jest bardziej do kobiet, bo statystycznie dzieci częściej zostają przy mamie. I to zagadnienie jest wręcz idealne do tego, by ukarać byłego partnera, szantażować go emocjonalnie. Po prostu dzień po dniu odsuwa się tatę dziecka od tego, co się na co dzień dzieje w życiu dziecka. Niezauważenie, bo po prostu nie mówi się o tym, że dziecko chodzi na balet, że wygrało olimpiadę czy że trzeba wybrać nową szkołę – po prostu się ją wybiera.
    Mężczyźni też czasem potrzebuję zachęty, jakby zaproszenia do tego, by wspólnie wychowywać dziecko po rozwodzie czy rozstaniu. Może czują, że nie mają prawa się wtrącać do nowego życia swojej byłej rodziny, skoro, na przykład, to oni podjęli decyzję o rozstaniu? Ale tu też napiszę, że nie chodzi o Was, tylko o dziecko.
  9. dbaj o regularne spotkania dziecka z drugim rodzicem.
    Badania wykazały, że częsty i regularny kontakt z niemieszkającym z dzieckiem rodzicem, zmniejsza prawdopodobieństwo problemów wychowawczych w przyszłości. Ale i tak najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa, że ten drug rodzin jest, że jest obecny, jest stałym elementem życia, nie znika.
  10. planuj.
    Nuda, co? Ale dzieci lubią nudę, lubią ją też rodzice, którzy muszą z kimś konsultować swoje działania. Nudę, a raczej przewidywalność i transparentność.
    Nie chcę Was straszyć, ale jeśli właśnie się rozwodzicie, a Wasze dziecko ma dopiero kilka lat, to tak ,,bujać” się będzie musieli jeszcze przez następnych kilkanaście. Może lepiej teraz ustalić reguły gry, biorąc od uwagę wzajemne plany życiowe i plan zajęć dziecka? Żeby każdy wiedział, na czym stoi i na co może sobie pozwolić.
  11. regularnie płać na rzecz swojego dziecka.
    Nic tak nie psuje wzajemnych dobrych relacji, jak nie zapłacone alimenty, co? Pieniądze to jedna z najbardziej zapalnych kwestii w relacjach między ludźmi. Jest tak podczas małżeństwa, a co dopiero po rozwodzie? Nie liczcie, ze będzie lepiej – będzie gorzej! Więc lepiej być na czysto.
    Przypominam rodzicom, którzy płacą alimenty – nie finansujecie drugiego rodzica, tylko płacicie na swoje dziecko. Nie opłacacie wizyt u kosmetyczki czy fryzjera, a przedszkole, obiady w szkole, zimowe buty i ogrzewanie w grudniu. Jeśli macie wątpliwości, zróbcie spis opłat.
    Z własnej perspektywy napiszę, że może samo dziecko nie jest drogie w utrzymaniu. Takie jak je Bozia stworzyła. Drogie jest przedszkole, jeśli się chce wybrać fajne, a nie byle jakie i byle tańsze. Drogie są wizyty u stomatologa, takiego, do którego dziecko chce chodzić, a nie się go boi. Drogie są miesięczne opłaty za mieszkanie, wizyty w aptece, zajęcia dodatkowe. A te wszelkie kreatywne zabawy, które dziecko wykonuje popołudniami w domu? Ciastolina, farby, kredki, modeliny, plasteliny, wycinaki, kleje – u nas to znika w tydzień. Drogie są urodziny koleżanek i kolegów – przecież trzeba kupić prezent. I tak dalej. Jedzenia nie liczę.
  12. nie łudź dziecka możliwości powrotu.
    Na pytanie, czy będzie razem, musicie odpowiedzieć prawdę – nie. To jest delikatny temat i każde zawahanie będzie brane za dobrą monetę, da dziecku nadzieję, a potem – gorzkie rozczarowanie. Musicie tutaj trzymać wspólny front jednocześnie powtarzając, że choć nie jesteście już razem, maluch jest dla Was najważniejszy i nic tego uczucia nie zmieni.
  13. pogódź się z podobieństwem dziecka do drugiego rodzica.
    Ha! Zabawny temat 🙂 Chodzi o to, że nasze dziecko może (ale nie musi) odziedziczyć cechy byłego partnera, które nam się nie podobają, nie akceptujemy ich, wkurzają nas, irytują. Przez to, że jesteśmy w konflikcie z drugim rodzicem dziecka, te cechy mogą wydawać nam się wyraźniejsze, a wtedy łatwo rzuca się po adresem dziecka niby drobne, nic nie znaczące uwagi. I o ile powiedziane w żartach ,,jesteś jak twoja matka” brzmi nawet, nawet, tak ,,Boże, rżysz jak Twój stary” może komuś sprawić przykrość. Powstrzymajcie się od nieprzychylnych uwag – czy chodzi o cechy odziedziczone po drugim rodzicu, czy inne.
  14. podtrzymuj kontakty dziecka z całą rodziną, nawet tą dalszą.
    Rodzina jest fajna. Dobrze jest być otoczonym ludźmi, którzy kochają, wspierają, dbają. To, że ja nie jestem z tatą mojej Córki nie znaczy, że ,,tamci dziadkowie” kochają ją mniej, są gorszymi dziadkami. Niech dzieci kochają, kogo chcą i ułatwiajmy im to. Także, jeśli chodzi o ciocie, wujków, kuzynów, znajomych i przyjaciół byłego partnera.  Nie ma złej miłości.
  15. rozważnie wprowadzaj nowego partnera w życie swojego dziecka.
    Mogę tylko napisać, co mi się wydaje. Więc wydaje mi się, że trzeba być potrójnie ostrożnym. Po pierwsze – by nie dać dziecku odczuć, że przestało być całym światem. Po drugie – by przedstawić mu osobę godną przedstawienia, a nie taką, która zwinie się za trzy miesiące, gdy dziecko zdąży już je polubić. Po trzecie – trzeba mieć czystą sytuację, by nie bać się, że dziecko ,,wygada”, że mama czy tata z kimś się spotykają. Nowa ,,ciocia” to powinna być dobra informacja i lepiej, by tak czuło dziecko. W końcu to kolejna osoba do kochania. Nie róbcie z tego afery, ale obserwujcie, czy rodzinne proporcje się zgadzają i czas poświęcony dziecku jest nadal najważniejszy.

 

 

Przy tworzeniu tego wpisu moją pomocą był poradnik dla rodziców stworzony przez Centrum Mediacji Partners Polska.