Jeśli Britney Spears przetrwała 2007 rok, to ty też sobie dziś poradzisz. Bez dwóch zdań.
Pamiętacie, gdy Britney ogoliła sobie głowę na łyso, walczyła z paparazzi parasolką, na scenie wyglądała, jakby dopiero co wróciła z ostrej imprezki, nawet z playbacku nie umiała zaśpiewać jak trzeba, prawie straciła prawa do opieki nad synami. Ogólnie – nieźle jej się wtedy życie zwichrowało.
Cały świat na nią patrzył, każdy – my także – cieszyliśmy się w szerokim uśmiechu, że zwariowała nam dziewczyna. A potem człowiek ma 10 lat więcej i nagle akuku – to mogłam być ja.
Dziś tata obcinał mi rano włosy na balkonie, kontrolne 10 cm. Pomyślałam sobie, że w jakich ja komfortowych warunkach sobie żyję. Nie muszę manifestować swojej frustracji goląc głowę na łyso.
Ale koniec żartów, zrobiło się zbyt zabawnie jak na taki temat.
Mój Przyjaciel zwykł mi mówić – nie ma tak, żeby człowiek nie zaliczył. I nie chodziło wcale o sesję na uczelni czy łóżko. Tylko o przetrwanie.
Nie wiem, czy w historii jest przypadek, by człowiek od nadmiaru problemów padł nieżywy. Ja nie znam takiego. I to jest problem, którego już nie musisz rozwiązywać. Nie umrzesz, bo Ci ciężko. Nawet jak narozrabiasz jak Britney Spears, nawet jak wszyscy się dowiedzą, nawet jak mama z dezaprobatą pokręci głową, a tata nie zje deseru, nawet, jak stracisz pracę, zabiorą Ci zasiłek, kot się rozchoruje, tort nie wyjdzie, facet Cię rzuci, przyjaciółka zdradzi, albo na odwrót, nawet jak ZUS się przyczepi, nie zdążysz dobiec do Crocsów w Lidlu, nawet jak sąsiad Cię zaleje, dziecko zmoczy się w nocy, nie wygrasz przetargu, zgubisz portfel, przepijesz wypłatę, utyjesz, zgubisz się w centrum miasta i trafi Cię szlag. Przeżyjesz.
Uwierz, jesteś w bardziej komfortowej sytuacji niż Britney Spears. Nikogo nie interesuje, jaki kolor papryki kupujesz i czy kabanosy to drobiowe, czy wieprzowe. Nikt nie patrzy, czy masz szorstkie pięty, czy Twój facet otworzył Ci drzwi do knajpy i czemu ciągle masz tę samą kieckę i odrosty do łopatek. Możesz zostawić dziecko u rodziców i następnego dnia nie przeczytasz w kiosku ruchu, że ,,ZOSTAWIŁA DZIECKO MATCE”. Jak stracisz pracę, nikt nie powie, że się SKOŃCZYŁAŚ.
Wszystko się ułoży. Masz przewagę, bo możesz układać sobie życie w ciszy – oczywiście, jeśli chcesz.
Możesz znowu popełnić ten sam błąd. Oberwiesz na skalę lokalną, nie globalną. A nawet więcej – jak się szybko zreflektujesz, nikt nie zauważy, mówię Ci. Możesz po cichu naprawiać błędy, pracować nad sobą, robić dobre uczynki. Bez presji, bez ‘komisji gier i zakładów’, która 24h patrzy Ci na ręce.
Czy teraz czujesz się lepiej?
Przeżyjesz. Jeśli Britney to zrobiła, a miała naprawdę pod górę, to Tobie ma się nie udać? No zastanów się, Dziewczyno. Wstań, weź prysznic, rozczesz włosy, zjedz śniadanie, wypij kawę i ‘hit your day one more time’.