Poznawanie samej siebie to, mam wrażenie, niekończący się proces. Jak już raz zaczniesz, to się okazuje, że to wierzchołek góry lodowej. Za każdym przepracowanym przekonaniem kryje się kolejne warte zauważenia. Za każdym trudnym doświadczeniem, które odbiło się na zachowaniu czy podejściu do przyszłości, pojawia się kolejne, które nagle Ci się przypomniało i domaga się uwagi.
Lubię pisać i wszystko to, co jest związane z pisaniem, jest mi bliskie i jest dla mnie zrozumiałe. Uważam, że kartka i długopis to najtańsze i najbardziej dostępne narzędzie terapeutyczne. Uważają tak też i inne osoby, które nie dość, że też o tym piszą, to jeszcze zrobiły badania.
Dziś chcę pokazać Wam trzy książki, które można nazwać autoterapią na kartce papieru. Pierwsza książka mówi o badaniach dotyczących terapeutycznej mocy pisania, druga podpowiada, jak dzięki pisaniu otworzyć swoją kreatywność, a trzecia to książka-rozmowa, w której występuję w międzyczasie. A raczej przykład tego, jak bardzo zmęczyłam się wymagając od siebie więcej, niż ustawa przewiduje. Pokazuję ją tu, bo forma rozmowy bywa pomocna, jeśli potrzebujemy poukładać coś w głowie, a chodzi mi nie tylko o rozmowę z kimś (pisanie listów tworzy bezpieczny dystans, dzięki czemu łatwiej nam wyrazić uczucia), ale rozmowę ze sobą. Pisanie listów do samej siebie bywa zbawienne, przyjemne, uwalniające i pocieszające.
Autoterapia na kartce papieru,
czyli 3 książki,
które pomogą Ci siebie zrozumieć
Każda z tych książek jest zupełnie inna, ale ich cel jest jeden — żeby pomóc nam uwolnić to, co emocjonalnie nam ciąży, żeby pokazać, jak wypracować w sobie zgodę na kreatywność, na bycie artystą, a także zrozumieć, że jest gdzieś punkt, po przekroczeniu którego trzeba wcisnąć pauzę i dać sobie spokój z oczekiwaniami na swój własny temat.
Terapia przez pisanie.
James W. Pennebaker, Joshua M. Smyth
Tę książkę zamówiłam chwilę po tym, jak pod prysznicem wpadło mi do głowy hasło: terapeutyczne pisanie. Olśniło mnie. Myślałam, że nikt wcześniej na całym świecie nie wpadł na taką myśl. Ale gdy wpisałam to hasło w wyszukiwarkę, okazało się, że nie tylko wpadł, ale i zrobił badania, zebrał pod jednym tytułem wiele przemyśleń na temat terapeutycznej mocy pisania.
To książka dla osób, które chcą pomóc sobie właśnie poprzez pisanie. To książka dla osób, które są na pisaniu skoncentrowane, które akurat to wybrały na swoje narzędzie terapeutyczne.
To jest jeden wielki dowód na to, jak uwalnianie swoich emocji, przemyśleń, jak opowiadanie historii o samej sobie zwyczajnie pomaga łagodniej i spokojniej żyć. Ciało szybciej się goi, traumy dają się oswoić, przyszłość wydaje się być całkiem jasna. A to wszystko jest możliwe wtedy, gdy szczerze i uczciwie ubieramy w słowa to, co często jest trudne do wyrażenia, co jest naszą prywatną tajemnicą, o czym nikomu nie mówimy.
Wiesz, kartka papieru nikomu nie powie, co na niej zapisałaś.
Kobiety, które starają się za bardzo
Sylwia Sitkowska, Katarzyna Troszczyńska
Ta książka jest pełna pytań, które w domowym zaciszu można sobie samej zadać. Narusza styl życia, w którym tkwimy od lat (ja, Ty, mam wrażenie, że wiele kobiet), tłumaczy, skąd bierze się ten pęd do życia ponad siły, do działania pomimo zmęczenia, do dawania z siebie więcej niż wszystko. Bycie w ciągłej gotowości to żadna inwestycja w samorozwój. Dopiero refleksja na temat swoich wyborów i bilans zysków i strat jest w stanie nam pokazać błędy. Dokonujemy złych wyborów, bo źle interpretujemy drogę do sukcesu, nasze obowiązki.
Na co dzień nie widzimy zaniedbań względem siebie. Zawsze mówię, że dopiero znak od losu, życia, organizmu, że przedobrzyłyśmy, pozwala zawrócić i wybrać zdrowszą drogę.
W tej książce znajdziecie historię mojej refleksji nad swoim stylem życia i pracy. Oczywiście gdyby nie totalne fizyczne rozłożenie, nie wpadłabym na to, że robię sobie krzywdę nie dając sobie taryfy ulgowej, a pracując zawsze i wszędzie, od 5:00 rano, w weekendy i święta.
Czujesz, że jesteś kobietą, która stara się za bardzo? No to przeczytaj tę książkę, weź kartkę i długopis i zrób bilans plusów i minusów układu, który masz z samą sobą. Szczerze przyznaj, gdzie powinna stać granica, za którą jest choroba, frustracja, przemęczenie.
Droga artysty.
Julia Cameron
To książka, którą czytałam fragmentarycznie, zaczynając raz od końca, raz od środka, a raz nawet i od początku. Czytałam ją w kratkę, bo kierowała mną ciekawość.
Nie mam problemów z kreatywnością, nie mam aktualnie żadnej blokady twórczej, nie muszę wygrzebywać swojego potencjału twórczego zza wstydu, czy otwierać się na nowo. Jednak odkąd zaczęłam zgłębiać temat terapeutycznego pisania, interesuje mnie wszystko, co można zrobić z wykorzystaniem notesu i długopisu.
Ta książka jest inspiracją. Zawarte w niej ćwiczenia, w co wierzę, pozwalają się otworzyć, tak, by zaczął płynąć strumień pomysłów, niekoniecznie samych dobrych, ale zwyczajnie jakichś. To książka dla osób, które czują w sobie zew artysty, ale z różnych powodów są zamknięte, nie umieją znaleźć w sobie przestrzeni na tworzenie.
Regularne pisanie, tak zwane pisanie intuicyjne, budzi mózg, oswaja ze swoją własną pomysłowością, ale także ze stylem, którym się komunikujemy, z naszymi własnymi myślami, teoriami. Początki są nieśmiałe i takie wydające się ,,do poprawki”, ale po jakimś czasie przestajemy analizować jak, ale co piszemy.
Lubię myśleć, że pisanie to narzędzie, które zawsze mam pod ręką, gdy mam coś niepoukładanego w głowie. Zaczynam zawsze od małych wątpliwości, które ukrywają te większe, paradoksalnie na pierwszy rzut niewidoczne. Wiem już, że to pomaga, więc konsekwentnie rozpisuję wszystko, co przychodzi mi na myśl. Rozkładam zdania na drobne i czytam po kilka razy, by upewnić się, że wiem już, co mam robić.
Polecam tę metodę!