Moja Córka któregoś dnia stwierdziła, że marzy jej się antresola, bo chciałaby pod nią mieć małą kanapę i tam czytać książki. Podkreśliła te książki, żeby pewnie jakoś uzasadnić ten swój pomysł i zyskać cień aprobaty w moich oczach. I wcale nie chodziło o łóżko piętrowe, pod którym można sobie zrobić kącik czytelniczy, tylko konkretnie o antresolę (no cóż, jaki chleb, taka skórka, jaka matka, taka córka).
Odpowiedź nasza była zawsze bardzo dyplomatyczna, czyli może kiedyś. Może kiedyś, bo akurat nasze wszystkie receptory skierowane były ku kuchni, która przechodzi metamorfozę swojego ponad 100-letniego życia. Poza tym robić taką rewolucję, bo 9-latka chciałaby romantycznie czytać książki w kąciku na romantycznej kanapie? Eeeeee…. Nie. 🙂
Ale co zrobić, gdy prośba wnuczki trafi na podatne i czułe ucho dziadka? Nic. Trzeba się wtedy cieszyć co sił i wznosić dziękczynne pieśni ku niebu za utalentowanego Tatę, jego chęci i czas.
Więc się cieszymy i dziękujemy.
A tymczasem chciałabym pokazać Wam kolejną na tym blogu odsłonę pokoju mojej Córki. To jest pokój, którym nie rządzi żaden styl, w którym są meble nowe i z OLX, z IKEA, a także robione przez mojego Tatę. Jest dużo przeróbek, drobnych staroci, nawet tablica, która przez lata wisiała nad ekspresem do kawy w gdańskiej kawiarni Mitte. I kotów. Pokój Iny jest ostatnio ulubionym miejscem do leżakowania Renaty oraz łobuzerskich eskapad Zdzicha. Co jak co, ale teraz jest na co wbiegać, na co wskakiwać i gdzie uciekać.
Jaki pokój stworzyła moja córka?
Gdy patrzę teraz na te zdjęcia, widzę pełno rzeczy, które dołączały do Iny na różnych etapach jej 9-letniego życia. Ten pokój wbrew pozorom jest pełen pamiątek, wspomnień, prezentów od serca, rzeczy odzyskanych, przerobionych, i dopasowanych, i przypadkowych.
Lubię ten nasz styl bez stylu. To, że nie zawsze musi być ze sklepu. To, że nie musi być jak u wszystkich i jak w serwisach wnętrzarskich. To, że pełno osób, które kochają Inę, włożyło swoją pracę w ten pokój, tworząc meble, przerabiając znalezione czy kupione za grosze tablice, obrazki.
Tak wiele osób postarało się, by tej małej dziewczynce było wygodnie i dobrze, czy to nie jest wspaniałe?
Jaki materac do pokoju dziecięcego?
Jeśli coś jest przeze mnie sprawdzone, jestem temu wierna. Jeśli coś się u mnie sprawdza, baaaardzo rzadko szukam nowych rozwiązań. Bo po co? Dlatego moja córka śpi na materacu PlantPur. Mówi, że w końcu śpi w luksusyjnych warunkach. (Nasz dorosły materac możesz sprawdzić we wpisie Czemu śpicie na podłodze?)
Materac, który widzicie na zdjęciach, jest medyczny, ekologiczny, wygodny. Dla moje córki ważne jest jednak to, że jest taki sam, jak nasz. A także to, że jest DOROSŁY i specjalnie zamówiony, pasujący do nowej antresoli, miejsca, gdzie można się schować, gdzie można mieć swoje sekrety, gdzie można odpocząć.
To, co poniżej napisałam, jest bardzo ważne, szczególnie dla osób, które szukają materaca do pokoju dziecięcego.
W materacu PlantPur substancje ropopochodne do 50% zostały zastąpione naturalnymi olejami roślinnymi. Wykończenie tkaniny Antybakterial pokryte jest mikrobiologicznymi, pro-biotycznymi warstwami Freshe, które mają za zadanie skutecznie zwalczyć bakterie, grzyby i roztocza – czyli materac jest dobry dla alergików. No i bardzo dobry patent – powłoczka jest na zamek błyskawiczny, można ją zdjąć i po prostu wyprać w pralce!
PlantPur, dziękuję, że obstawiacie dobry sen całej naszej rodziny! 🙂