Hejt to takie przypieprzanie się, naśmiewanie się, wytykanie. Złośliwe komentarze, nieprzyjemne, bez sensu. Smród kompleksów czuć na kilometr. Nie publikuję hejtów, bo dlaczego miałabym to robić.
Pomysł na tego posta powstał podczas nocnej rozmowy z Basią, gdy po raz kolejny dostałam anonimowy komentarz dotyczący mojego sprzedania się. Bo post był sponsorowany. Zaczełyśmy rozmawiać o tym, czym warto się przejmować, a czym nie.
Czy to ma znaczenie? Bo oczywiście te wiadomości i komentarze wywołują jakąś reakcję. Najczęściej mam ochotę odpisać i to tak, że iskry by szły. Ale dość szybko mi przechodzi, bo – właśnie – inne rzeczy mają dla mnie znaczenie.
Jeśli ktoś przypieprza się do Was i szturcha podróbą ciętej riposty – czy to babcia, czy to ,,przyjaciółka”, czy to koleżanka z biura – radzę zadać sobie pytanie: czy będę o tym pamiętać za tydzień?
Nie sądzę.
Są rzeczy, które mają znaczenie. Jak naleśniki w sobotni poranek jedzone w łóżku w towarzystwie pięciolatki. Jak zapłacone rachunki. Jak swoje miejsce i słowa: mój jest ten kawałek podłogi. Jak zdrowie, wiosna i to, że jest wifi, które się nie rwie.
A teraz przykłady.
Bo najlepiej pracować właśnie na przykładach. Oto komentarze, których z radością nie opublikowałam.
- ,,Brudne paznokcie.. -jak to będzie brzmialo w słowniku sukcesu 😀 ? bleee. Wybacz, ale niestety takie mam pierwsze skojarzenie widząc Twoje stopy, ktore tak wyeksponowałaś. Zapewne nie są brudne, ale pediciure zdecydowanie niefortunny.”
- ,,Pazury zmień na inny kolor. Wiem, że trudne, ale odpuść sobie te magazyny.”
- ,,Nie wierzę jak można być tak zakłamanym Monika…” (tu akurat wyczuwam, kto to jest i tę osobę, która czyta wszystko, co napiszę, pozdrawiam serdecznie i życzę udanego życia. Tak udanego, by nie było czasu na pierdoły, czyli zajmowanie się cudzym życiem zamiast swoim.)
- ,,Zdjęcie małej o okropne. 🙂 Chcieć być najlepszą zawsze można. Ale niemożliwe we wszystkim. Coś kosztem czegoś. Niestety tak już jest. Ciekawe co wybierzesz jako “koszt”?”
- ,,I teraz tylko Ina z supermamą? Już nie super rodzinka? 🙂”
- ,,Super wyglądasz, chyba w końcu udało Ci się pozbyć po ciążowych kilogramów”
- ,,Pieniadz kusi i z bloga parentingowego blog reklamowy sie zrobil.”
- ,,Kolejny, krótkowzroczny i przykry w odbiorze tekst z “trudnym tematem”. Ale nie jestem specjalnie zaskoczona. Szkoda, że autorka nie widzi, że takimi wypowiedziami obnaża li i jedynie swoje wąskie horyzonty.”
- ,,Generalnie nastawieni jesteście bardziej na money- o których piszesz kilkukrotnie, niż na dziecko które czasami mam wrażenie że jest na drugim planie.”
- ,,I te życzenia świąteczne: pieniędzy, lajków, lajków, lajków, lajków, lajków… Miało wyjść ironicznie, a był tylko sztuczny uśmiech. Dziwnym trafem ciekawe, że w ostatnim czasie tych polubień tak bardzo przybyło… Dla niektórych naprawdę w życiu liczą się tylko lajki i siedzenie przed monitorem.”
- ,,Okropna pizama – jak z dziadka.. z dziadka ktory lezy w szpitalu…”
- ,,alesie wystroiłas:)hahaha”
- ,,a co ty tego dzieciaka tam szmatami okryła?????”
- ,,a cos ty za sweter wlożyła okropny tak samo jak spódnica nie czujesz magii w normalnym sklepie a w takim tak?bez komentarza”
To tylko kilka przykładów. Szczypta z całego worka.
Czytasz to i co? Przejęłabyś się? Schowała, przestraszyła, wściekła do kości, wywaliła komputer przez okno, odmówiła współpracy z internetem na wieki wieków? A gdybym ja to zrobiła, wycofała się czytając o tym, jaka jestem brzydka, jakie mam brzydkie dziecko, jaka jestem grafomańsko głupia, gruba, jakie mam brzydkie kudły (z czym się nie zgadzam nic a nic – zobacz sama), jak to dobrze, ze w życiu spotkało mnie to, co spotkało, że mi się należało jak psu zupa – nie byłoby teraz ani Tekstualnej, ani The Mother MAG, ani grupy na fejsie.
Nie przejęłam się. Nacisnęłam w swoje głowie klawisz ,,IGNORUJ”. W poniedziałek w Empikach będziecie mogły znaleźć #2 drukowany numer The Mother MAG. How cool is that?
Nie pozwólcie, by złośliwe ironie czy anonimowe pogardliwe słowa bez twarzy Was zatrzymały, gdziekolwiek idziecie.