Mówili, że nie liczą się cyfry? Kłamali. Liczą się i to bardzo.

Gdy masz gorszy dzień, myślisz, że składasz się z samych liczb.
Z cyfr, które wyskakują na wadze i które są żywym wyrzutem sumienia. Z centymetrów, które masz w biuście, w talii i w biodrach. Z ilości lajków pod zdjęciem.
Liczysz IQ, liczysz zera na koncie, liczysz przyjaciół na fejsie, liczysz cenę ciuchów w sklepie, liczysz minuty, które minęły od jego ostatniego sms-a, kalorie w białej bułce. Śmiejesz się, że wartość faceta mierzy się w złotówkach i centymentrach.

Tak. Jesteś sumą. Ale ja myślę, że wcale nie chodzi o pieniądze czy formę, do której w mniejszym czy większym stopniu chcemy się dopasować.

Jim Rohn, który był między innymi mówcą motywacyjnym, powiedział kiedyś, że jesteśmy sumą 5 osób, z którymi najczęściej przebywamy. Totalnie się z tym zgadzam. Uważam, że to jest prawda i jednocześnie powinno to być dla nas przestrogą. Jeśli w tym gronie 5 osób są toksyczne jednostki – one są w stanie zepsuć nam życie. Serio. Na nasze własne życzenie, jeśli nie będziemy na tyle silni, by powiedzieć stop. Na tyle świadomi, by to zauważyć.

Tak. Jesteś sumą cyfr, liczb, wyników.

Jesteś sumą przyjaciół, którzy dadzą Ci jeść, gdy trzesą Ci się dłonie ze zmęczenia. Jesteś sumą suchych żartów, milczących chwil, gdy nie trzeba nic mówić. Jesteś sumą wspólnie z przyjaciółmi wyśpiewanych piosenek, wypitych win i opowiedzianych historii. Jesteś sumą obejrzanych zachodów słońca i nie przespanych wschodów. Jesteś sumą swoich wyborów, dobrych przypadków, potknięć, tragedii, kryzysów. I tych chwil, gdy wstajesz, otrzepujesz kolana i idziesz dalej. Jesteś sumą łez ze śmiechu, spontanicznych wyjazdów i głupich reakcji. Jesteś sumą złamanych serc, rozczarowań, randek i kolacji ze śniadaniami. Jesteś sumą wszystkich życzeń urodzinowych, toastów, słów usłyszanych podczas dzielenia się opłatkiem. Twoje życie to wykres, na którym widać dobre i złe decyzje, Twoją reakcję na błędy i szybkość, z jaką działasz.

Twoje życie to excel, do którego wpisujesz nie to, ile pieniędzy komuś pożyczyłaś i kto jeszcze nie oddał. Ale to, za ile rzeczy jesteś wdzięczna i ile razy mogłaś liczyć na bliskich.

Uwierzcie, nie ma nic ważniejszego. Piszę to ja, dziewczyna, która spada na cztery łapy. Tylko dlatego, że na dole łapią ją kochające ramiona.

<3

 

zdjęcia zrobiła Michalina Pryśko