Nie pamiętam, w którym momencie zaczęło mnie to gryźć. W którym momencie zaczęłam czuć delikatną irytację. Taką, którą na początku trudno jest zauważyć, ale jest jak ziarnko piasku w bucie – po trzech godzinach chodzenia nie możesz już udawać, że wszystko gra. Praca za darmo to podstępna bestia. Z czasem zaczynasz się zastanawiać, czy własnie komuś pomagasz, czy robisz z siebie naiwnego idiotę.

Praca za darmo Ci odpowiada? Za czekoladę. Za ,,dziękuję”. Po Tobie to tak łatwo przychodzi. Dla Ciebie to minutka.

Wiele rzeczy robię za darmo. Bo uważam, że potrafię napisać coś fajnego szybko. Bo wiem, że komuś pomogę. Bo lubię pomagać rodzinie i znajomym. Nie widzę w tym problemu. Lubię to. Lubię czuć się użyteczna.

Ale robienie czegoś za darmo dla obcych ludzi?

Zaczęło się od tego, że jakiś czas temu jedna z redakcji trójmiejskich drukowanych magazynów rodzinnych napisała do mnie z pewną propozycją. Chodziło o napisanie materiału do kolejnego numeru. Wytyczne były proste: max 2 tys. znaków, opis trzech polecanych miejsc, zdjęcie w dużej rozdzielczości. Zapytałam wtedy, jaki budżet ma redakcja na te działanie.

Odpowiedź? ,,Do tej pory nie spotkaliśmy się z takim pytaniem. To jest zaproszenie, a nie oferta płatnej współpracy.”

Po pierwsze – jak to nigdy nie spotkano się z takim pytaniem? Czy to znaczy, że wszyscy pracują za darmo? Czy to znaczy, że magazyn tworzony jest z samych darmowych treści?  (A jeśli tak, to jaka jest jego jakość?) Czy to znaczy, że praca za darmo to standard?

Po drugie – czym jest zaproszenie? Bo przyznam, że to nie było zaproszenie, a próba otrzymania nie tylko darmowego contentu, ale też darmowej promocji. Nie oszukujmy się, tak to wygląda i wszyscy o tym doskonale wiemy.

 

 

Praca za dziękuję? Nie, dziękuję.

Nie pracuję za darmo, bo nie po to KIEDYŚ pracowałam na darmowych stażach, studiowałam, miałam bardzo niskie stawki, uczyłam się, szkoliłam i zbierałam doświadczenie, żeby TERAZ ten cały pakiet wiedzy i talentu, który mam, oddać komuś tylko dlatego, że ktoś tak chce i nie widzi podstaw, by mi zapłacić.

Do tego, by funkcjonować, potrzebne są nam pieniądze. I to codziennie. Dziś rano poszłam do osiedlowego sklepu po 3 kajzerki, 2 rogale, 5 plasterków szynki, serek topiony, 5 ogórków małosolnych, serek waniliowy i 2 mini pączki i zapłaciłam 40 zł.

40 zł za produkty, których o 11:00 już nie będzie.

Życie jest coraz droższe. My bądźmy coraz bardziej asertywni, jeśli chodzi o pracę i zarabianie pieniędzy. Bo czasu mamy nadal tyle samo, a koszt życia wzrósł.

To jest totalne prozaiczny, codzienny argument. Taki podstawowy. Daleki od tych wszystkich burz mózgów, kreatywnych rozwiązań, pasji, spełnienia i innych haseł, które niektórym z nas pomagają zawodowo robić coś, co lubią.

 

 

Czy ja płacę za pracę?

Kilka lat temu poprosiłam Kasię Kędzierską, którą na bank znacie, choćby z bloga Simplicite, o poradę. Zupełnie nie przyszło mi na myśl, że za darmo podzieli się ze mną swoją wiedzą aż w takim zakresie, choć nie raz mogłam na nią liczyć, a Kasia również potraktowała mojego mejla poważnie, co znaczy, że otrzymałam zakres i cennik. Nie że ,,napisz, zerknę w międzyczasie”, tylko chciała mi pomóc na 100%.

Czy zapłaciłam? Tak!

 

Kasia w swoim poście o tym, że nie pracuje za darmo, pisze:

Ważne są dwie rzeczy: niepoddawanie się emocjom oraz nieszukanie zbędnych wymówek. Nie musisz się tłumaczyć dlaczego nie chcesz czegoś zrobić. Po prostu wybrałaś, że coś innego (nie jest ważne co) dziś jest dla Ciebie priorytetem. Masz prawo wyboru tego, co chcesz robić. Twój czas jest cenny i nawet, jeśli tą ważną czynnością, której chcesz się oddać jest siedzenie i patrzenie w ścianę, to masz do tego prawo i nie musisz się tłumaczyć. Wiem, łatwo napisać, trudniej wdrożyć. Mnie też nie zawsze się udaje, ale wychodzę z założenia, że praktyka czyni mistrza. Twój czas to niekoniecznie Twoje pieniądze, ale to Twój najcenniejszy zasób i to Ty decydujesz, w jaki sposób nim dysponować.

 

Marta Spyrczak, w swoim artykule ,,Pracuję za kubek kawy, nigdy za darmo!”, pisze:

 

Przez wiele lat byłam absolutnie przekonana, że moje zasady nie pobierania opłaty za działalność społeczną są również zasadami innych. No bo przecież robimy coś dobrego, coś dla kogoś, coś ważnego. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że przy konferencji na której pracuję od rana do wieczora i taszczę na nią swój własny sprzęt jestem jedyną osobą, której nie wzięła zapłaty. Jak bardzo zakuło mnie, gdy okazało się, że kiedy ja przygotowuję się do audycji, zbieram materiały, opracowuje je, dojeżdżam wiele kilometrów do Warszawy własnym samochodem, ktoś inny za to samo wystawia fakturę. Kiedy robię szkolenie i dla wszystkich jest oczywiste, że pracuję za darmo. I w końcu, kiedy dotarło do mnie, że pewna firma nie ujmuje mojego wynagrodzenia w budżecie na event, bo „przecież ja nigdy nie biorę pieniędzy, to dlaczego teraz miałabym coś dostać”.

Powiedzmy sobie to jasno – to moja wina. Posypuje głowę popiołem i przyznaje się o tego, że sama sobie zgotowałam ten los.

 

 

Natalia Lis natomiast napisała:

Kiedy godzisz się na wykonanie pracy “po znajomości”, pracy “bo tobie to zajmie tylko godzinkę”, pracy “a pamiętasz jak ci dzieci pilnowałam”, pracy “za jakiś czas będę drugim Gatesem, wtedy nawiążemy stałą współpracę, hue hue”…

To jest właśnie przykład zmarnowanego potencjału. Za pracę należy się kasa! Nie tylko nadużywasz siebie, ale psujesz rynek. Przestań, proszę.

 

Koniecznie przeczytajcie cały jej tekst: Ceń się, Kobieto. Za pracę należy się płaca!

Czemu praca za darmo mnie irytuje?

Praca za darmo sama w sobie zła nie jest. Często robię coś za darmo – ale tylko wtedy, gdy mam na to ochotę, albo gdy proponuje mi się inne wynagrodzenie niż finansowe, a ja się na to zgadzam. Lub gdy w ten sposób inwestuję w swój rozwój. (I jeśli pisze do mnie magazyn, który nie jest znany w całej Polsce, w dodatku jest po prostu platformą reklamową, i chce, bym coś zrobiła za darmo – odmawiam. Ale gdyby to był Twój Styl – pisałabym, aż by furczało! Bo widziałabym w tym wartość dla mnie.)

Natomiast irytuje mnie, gdy ktoś z góry zakłada, że pieniądze mi się za moją pracę nie należą.

Tak samo, jak irytuje mnie, gdy ktoś uważa, że za wysoko wyceniam swoją pracę.

Nie chcesz? Nie płać. To jest takie proste!

Praca za darmo nie jest zła!

Jeśli sam fakt robienia czegoś jest dla Ciebie wartościowy, jest dla Ciebie nauką. Traktujesz to jak staż, a ten wpis w CV jest Ci potrzebny. Jeśli traktujesz darmowe praktyki jak semestr studiów. Jeśli chcesz się czegoś nauczyć i właśnie w ten sposób — robiąc coś za darmo — chcesz się wyszkolić.

To praca za darmo jest jak najbardziej ok. Sama tak zdobywałam pierwsze doświadczenia w branży.

I polecam wszystkim!  Odsyłam Cię do mojego wpisu – jak zostać copywriterem?

Praca za darmo a znajomi i rodzina

Trafiłam, co? 🙂

Jak powiedzieć cioci, która prosi o ,,szybką” konsultacje projektu ogrodu, że to kilka godzin Twojej pracy i że nie masz czasu, by robić to za darmo?

Jak powiedzieć kuzynowi, że nie masz ani czasu, ani ochoty na zrobienie reportażu ślubnego i na późniejsze wielogodzinne obrabianie zdjęć?

Jak powiedzieć koleżance, że nie przetłumaczysz jej rozdziału książki z polskiego na angielski.

Jak powiedzieć znajomemu, że nie wymyślisz mu ,,za czekoladę” nazwy dla jego nowej firmy.

Ja bym powiedziała: słuchaj, w tym miesiącu na pewno nie mam na to czasu, bo mam trzy projekty, które muszę zrobić w ciągu dość krótkiego czasu. Chciałabym się na tym skupić, bo dzięki temu będę mieć kasę na kredyt. A nie chciałabym obiecywać Ci efektu, wiedząc, że nie będę mieć na to czasu. Mam jednak kilka sprawdzonych osób, zaraz podeślę Ci namiary. Powołaj się na mnie

A jeśli obca osoba oczekuje darmowej przysługi? Nie musisz czuć się źle. Zapytaj o budżet. I po kłopocie!

Choć często wolimy się zgodzić, zarwać noc i zrobić coś z obowiązku niż spojrzeć w pełne wyrzutów oczy i usłyszeć, że się kogoś rozczarowało. Tego się boimy, choć niepotrzebnie. Bo przecież normalni ludzie powinni zrozumieć nasze intencje i powody, które nami kierują.

Jak odmawiać bez wyrzutów sumienia?

Asertywność to nie tylko słowo NIE. To też sztuka argumentacji, ale też mówienia o swoich potrzebach.

Nie ma nic złego w tym, że nie chcesz czegoś robić. I na pewno nie raz się jeszcze zdarzy, że ktoś będzie od Ciebie oczekiwał jakiejś aktywności, co w Tobie obudzi sprzeciw.

Po pierwsze – szanuj siebie i swój czas.
Po drugie – szanuj swoje umiejętności.

Najpierw powiedz, że niestety w najbliższym czasie nie możesz się zając daną sprawą. Dodaj, że zazwyczaj potrzebujesz sporo czasu, by się skoncentrować, a ponieważ nie lubisz robić rzeczy po łebkach, nie weźmiesz nowego zlecenia. Ale chętnie pomożesz poszukać kogoś innego, kto będzie mógł zając się danym zadaniem.

Proste!

Za Twój udział, Twój czas i Twój talent powinno się płacić. Bo dlaczego miałabyś oddać ten cały pakiet za darmo?

Tu nie chodzi czasem o to, że kogoś zranisz swoją odmową. Czasem po prostu ktoś chce Cię wykorzystać, bo taki ma styl działania. A przecież nie musisz się na to zgadzać.

Nie zgadzaj się na pracę za darmo, gdy tego nie chcesz. Słuchaj intuicji. Mam nadzieję, że ona właśnie Ci mówi, że Twoja praca jest warta milionów!