Od czego mam zacząć? Co wybierasz? Najpierw rodzinne śniadanie w wersji oczekiwanie czy rzeczywistość?
To najpierw kilka zdań o mojej relacji ze śniadaniami. Uwaga…
- U mnie w domu śniadanie musi być.
- Ja, wychodząc z domu bez kanapki w żołądku, czuję się, jakbym nie wzięła portfela.
- Lubię jeść, lubię siedzieć dłużej przy stole i gadać, wkurza mnie, jak ktoś szybko sprząta ze stołu.
- Wspólne śniadania nie są częste i dlatego bardziej je lubię.
- Uważam, że łóżko jest też po to, by rano (szczególnie w sobotę i niedzielę) jeść w nim dobre rzeczy i okruchy na prześcieradle nie robią na mnie wrażenia.
- Zdarza mi się jeść byle jak i byle co, szczególnie gdy się spieszę.
- Zdarza mi się jeść na śniadanie wczorajszy obiad.
- Lubię na śniadanie jeść kaszę jaglaną z bakaliami, pomidorową i rosół (jak jest), ale zdarzają się solidne kanapki z białym pieczywem i dużą ilością masła.
Ten wpis to nasze kolejne wyjście ze strefy komfortu. Nasze, czyli rodzinne, bo daaawno nie było tak domowego wpisu. Pokażę Ci trochę naszego mieszkania i nasze poranne domowe „my”, w dresie, kapturach i… stroju księżniczki. Partnerem tego wpisu jest marka Tymbark, a do śniadania pijemy sok pomarańczowy. Tak, jak 25 lat temu (jestem dzieckiem wychowanym na sokach z kartonu, kogo dzieciństwo przypadało na wczesne lata 90., ten wie :).
Rodzinne śniadanie: rzeczywistość
Tak, wiem, myślisz, że codziennie wstaję o 5:00, nie włączam ani jednej drzemki, a budzi mnie zapach kawy i pęd kreatywności. No właśnie nie bardzo. Ostatnie miesiące to była dla mnie walka z samą sobą. Nie radzę sobie z jesienią, nauka zdalna mojej córki rozwaliła mi system pracy, coraz rzadziej wstaję o 5:00, bo… nie mam siły. Po prostu, zwyczajnie, nie mam siły. Dlatego – przyznaję – nasze poranki to „szybko, szybko płatki”, zupa z kubka (bo wystarczy podgrzać), kanapki, często jedzone na stojąco przy blacie w kuchni.
Od poniedziałku do piątku nasze poranki to prowizorka, wiara w to, że nad wszystkim panujemy. To gryz bułki i łyk soku. To parę łyżek płatków z mlekiem, bo już zaczynają się lekcje. To powtarzane sobie: jeszcze dwa mejle i idę na śniadanie.
Znasz to, na pewno tak. Pośpiech nie sprzyja zdrowym wyborom, sprzyja natomiast niekonsekwencji i obietnicom, że w weekend to sobie odbijemy. No i sobie odbijamy.
Rodzinne śniadanie: oczekiwania
O, to mój ulubiony punkt.
Zapytaj mnie, jakie jest moje ulubione śniadanie, a ja ci odpowiem: to jedzone na leżąco. Jem sobie dobre rzeczy, najlepiej na ciepło, oglądam sobie tyle odcinków serialu, ile chcę. Mam wszystko pod ręką, tak, że przez najbliższe parę godzin nie muszę po nic schodzić z antresoli. Dla jasności – śniadanie musi być z kimś. Samej tak dobrze nie smakuje.
Na „takie” śniadanie od zawsze robię kaszę jaglaną z owocami. Zaczęło się jeszcze w poprzednim mieszkaniu (a raczej poprzednim życiu), gdy przyjeżdżały do mnie Dziewczyny, czyli Basia i Joka. Dla balansu, po szaleńczej sobocie, na niedzielne śniadanie robiłam kaszę z musem truskawkowym, daktylami, prażonym słonecznikiem, orzechami. I nie wiem, jak to się stało, że jaglanka stała się symbolem naszych spotkań. I zawsze ją sobie robię, gdy chcę zrobić sobie coś specjalnego.
Przepis na tekstualną jaglankę
Najpierw płuczę kaszę jaglaną pod gorącą wodą, później zalewam mlekiem roślinnym (trzy razy więcej niż kaszy) i gotuję na niewielkim ogniu. Miękką kaszę mieszam z duszonymi jabłkami, prażonym słoneczkiem, orzechami i, jeśli akurat byłam u Rodziców, z owocami ze słoika. Czasem dodaję również łyżkę masła orzechowego.
Kanapki z łososiem
No dobrze, nie kanapki. Wyborne grzanki!
Na patelni podgrzej grube kropki chleba. Posmaruj serkiem śmietankowym, dorzuć łososia i dużo koperku. Najlepiej!
My jeszcze lubimy totalnie rozpustny zestaw: krakersy + serek śmietankowy + łosoś wędzony + koperek. Nie ma nic lepszego!
Kasza manna
Dla mojego pokolenia to trauma z dzieciństwa i przypomnienie, że w przedszkolu wcale nie byliśmy tak szczęśliwi, jak nam się wydawało. :)) A dla mojego dziecka kasza manna to wizyta u babci. Koniec kropka. Ostatnio to ulubione danie Inusi, koniecznie z dodatkiem truskawek w galaretce prosto z dziadkowej spiżarni.
Sok pomarańczowy
Choć w moim rodzinnym domu to norma, to… jednak rano herbaty nie piję. Dlatego rano najpierw pstryk i włączenie ekspresu do kawy, a w oczekiwaniu na nią – sok.
Dziś sok 100% Tymbark pomarańczowy w nowej śniadaniowej roli. Kto wie, ten wie. A kto nie wie, niech spróbuje.
Dlaczego? Bo rodzinne śniadanie to dobry moment, by zjeść lub wypić pierwszą z pięciu porcji warzyw i owoców. Bo chyba znacie zasadę 5 porcji? Chodzi o to, by minimum 5 razy w ciągu dnia sięgnąć po warzywo lub owoc, co razem powinno stanowić około 400 g. I nie mam tu na myśli porcji sosu pomidorowego na kanapce, plasterek ogórka czy pomidora to też nie jest cała porcja. Ale szklanka soku już tak! Według specjalistów ds. żywienia, szklanka soku owocowego jest uznawana za porcję owoców w ciągu dnia i są źródłem witamin. Przykładowo sok pomarańczowy Tymbark zawiera witaminę C, która wspomaga odporność. Co ważne, zgodnie z prawem soki owocowe nie mogą być dosładzane – ich smak to zasługa tylko owoców.
W zdrowym ciele zdrowa głowa
Dbaj o siebie. To, co jesz i pijesz, naprawdę ma wpływ na to, jak się czujesz. Rób sobie te świąteczne śniadania raz na jakiś czas, z ludźmi, których kochasz. Krusz w pościeli, oglądaj pół dnia seriale, pij sok z kartonu, nie ze szklanki, jeśli Ci wygodnie – ale po prostu o sobie nie zapominaj. Też potrzebujesz odpoczynku! Też potrzebujesz robić same miłe rzeczy.
Tym samym uważam się za mega szczęściarę, bo mogę – na potrzeby wpisu sponsorowanego – jeść dobre rzeczy w najlepszym towarzystwie, leżeć sobie na antresoli i miło leniuchować.
Tymbark, Wasze zdrowie!
Post powstał we współpracy z marką Tymbark