
Szczerze, nie podejrzewałam się o to zupełnie, a tu proszę, jaka niespodzianka. Dla mnie samej, oczywiście. Drugi wpis z kosmetykami w roli głównej. Cza cza cza. 🙂
Te ,,nowości” to trochę hasło u mnie naciągane, bo to, co wybieram, nowością na rynku raczej nie jest. Tylko w moim domu. Jeśli nie wpadliście wcześniej na mój premierowy post o kosmetykach, koniecznie musicie nadrobić.
Basia w którymś ze swoich postów poleciła krem do stóp na popękane pięty (haha, że znaleźć ten post musiałam wpisać w Google Basia Szmyd krem do stóp), więc i ja kupiłam krem Neutrogeny. Nie jestem jakimś namiętnym testerem takich kremów, ale co jak co – sucha skóra stóp to coś, co bardzo mnie latem irytuje. Ten krem jest bardzo dobry, działa w sekundę… I bardzo ładnie pachnie. 🙂 No właśnie. Sucha skóra stóp. Ponieważ nie lubię, no i po prostu bardzo nieestetycznie to wygląda, w moim domu przewalają tubki różnych kremów, pewnie po to, bym mogła jeden znaleźć, gdy nie mogę znaleźć pozostałych. 🙂 Ostatnio kupiłam krem zmiękczający do stóp z Rossmanna. Bo jest po prostu tani, a jestem zdania, że jeśli chodzi o stopy, nie liczy się cena, tylko moja systematyczność. Ale to jest naprawdę dobry krem. Pachnie trochę jak płyn do mycia naczyń, ale na szczęście stopy są gdzieś tam na dole. 🙂 według producenta to prawdziwe wellness dla moich stóp, według mnie to po prostu krem, który faktycznie zmiękcza skórę.
Kilka tygodni temu w Poznaniu Flowmummy taką mi wyczesaną fryzurę zrobiła, że trzy godziny chodziłam macając się po włosach. Sekretem był jedwab do włosów.
Moje włosy dopiero odrastają. W sensie – te, które mi wypadały garściami, teraz odrastają, więc na głowie mam ,,mess” codziennie. Baby hair to nic fajnego, zatem kupiłam sobie prezent z okazji nowego tygodnia, jedwab do włosów Joanna. Jako że nie mam żadnego z tym doświadczenia, wybrałam oczami, czyli opakowaniem. Efekt dla mnie fajny. Jeśli macie jakiś inny rewelacyjny specyfik, który ujarzmia włosy, dajcie znać w komentarzach.
Last but not least – regenerujący krem na naczynka. Tołpa zawsze mi się podobała, jestem wielką fanką ich dizajnu, zawsze łapię ich opakowania w sklepie wzrokiem. Tym razem było tak samo, znalazłam ten krem w Biedronce między makaronem a chińskim sosem. Trafił na podatny grunt, bo własnie byłam po rozmowie z kosmetyczką, która zwróciła mi uwagę, że mam cerę naczynkową (co oczywiście nie jest dla mnie niespodzianką) i że powinnam w końcu coś z tym zrobić. I proszę – krem do cery naczynkowej w fajnej cenie czekał na mnie jak gdyby nigdy nic. Kupiłam. Jest taki fajny, że mam ochotę z nim spać. Na dzień i na noc, pięknie pachnie, jest lekki i delikatny. Klasa!
Idę się nakremować, pokremować i wchłaniać całą sobą. do poczytania! <3
***
Zapraszam Was na warsztaty. Takie z czymś dla duszy, dla ciała i dla oczu. Dla duszy, bo Kamila i ja postaramy się, byście wróciły do domów natchnione, z energią i wiedzą. Dla ciała, bo nie ma imprezy bez dobrego jedzenia. Dla oczu, bo drugie piętro Zatoki Sztuki w Sopocie to najlepszy widok na morze, jakie mogłybyście sobie wymarzyć.