Lubię zasady. Lubię rytm. Lubię konkrety.
Tak, uważam, że kobiecie potrzebna jest dyscyplina. Ja działam jak w zegarku, gdy działam według ustalonych reguł. A już najlepiej, gdy ja sama je ustalami i sama ich pilnuję…

Jest we mnie coś takiego, że lubię narzucić sobie dyscyplinę, bo tylko tak jestem w stanie w czymś wytrwać. Jak detoks to od razu. Jak zero cukru to od razu. Jak wczesne wstawanie to od razu o 5:00. Po kilku dniach przestaje być mi niewygodnie i zaczyna mi sie to podobać. Przestałam słodzić, przestałam jeść kupowane słodycze, przestałam jeśc nabiał, zaczęłam jeść kaszę jaglaną i dużo zup (na śniadanie, obiad i kolację), zmieniłam mąkę na jaglaną i kukurydzianą, mleko na ryżowe i migdałowe. Dużo tych zmian…

Dziś znowu będzie o jedzeniu. Lubię jeść. 🙂

Wiecie, że ja nigdy nie wychodzę z domu bez śniadania? To nawyk. Tak samo jak kasza jaglana, którą jem codziennie od pół roku. To też nawyk. Już nawet nie myślę o niej, tylko ją gotuję. Czy wiecie, że o jedzeniu do pracy też myślę wcześniej i robię je w domu? Kiedyś jadłam białe buły z serkiem waniliowym, co czule wspominam bardzo, natomiast mój organizm jest mi wdzięczny za te wewnętrzną i zewnętrzną przemianę.

A po co o tym piszę?

Świadomość, że robię dla siebie coś dobrego, że trwam w tym – poprawia moje samopoczucie i samoocenę.  Mam poczucie, że ,,już coś ogarniam”, co pozwala mi sądzić, że z innymi rzeczami poradzę sobie równie dobrze. Tak wiecie – krok po kroku. Nie ogarniam siebie w całości, tylko punkt po punkcie, żeby nie zwariować. I moja codzienna śniadaniowa i drugośniadaniowa dyscyplina jest jednym ze znaczacych punktów, który ogarnęłam. I teraz patrzę na siebie w lustrze, puszczam sobie oczko, pokazuję na siebie palcem wskazującym i myślę – Pryśko, masz to!

Jest to dla mnie strasznie ważne. Potrzebuję wewnętrznych, małych sukcesów. Potrzebuję zadbać o siebie, wiedzieć, że robię coś dobrze i że przynosi to rezultaty. Chce czuć efekty, które są dla mnie najlepszą motywacją. I wcale nie tęsknię za sobą sprzed 3 lat. Było mnie trochę za dużo, nie lubiłam się w ogóle. I nadal jestem ,,miękka”, ale gdyby nie to, że zmieniłam nawyki żywieniowe (jak to się teraz mądrze mówi), nadal na drugie imię miałabym ,,oversize”.

Jasne, wiem, to tylko jedzenie. Ale z drugiej strony – aż. W końcu robimy to codziennie. 🙂 Jemy! Więc czemu nie robić tego dobrze?

Zainspirowana modnymi teraz ,,smoothie bowls” (bo ładnie wyglądają), postanowiłam przekupić swojego wewnętrznego słodyczożercę czymś dobrym, ale przez to, że wszędzie dodaję kaszę jaglaną – zdrowym i solidnym. 😛

Tak wygląda moje drugie śniadanie. Może nie w takim anturażu, ale w takim kubeczku. 🙂

Wersja nr 1

Kasza jaglana + banan + kakao + masło orzechowe + odrobina mleka migdałowego + orzechy laskowe

dsc_0871-2 dsc_0875-2 dsc_0883

Wersja nr 2

Kasza jaglana + jabłko + gruszka + cynamon + orzechy włoskie

dsc_0896 dsc_0899 dsc_0913

Wersja nr 3

Kasza jaglana + truskawki i maliny + awokado + pokrojone migdały + kiwi

dsc_0916 dsc_0921 dsc_0928