No, jestem gotowa. To mówię sobie w myślach na kilka chwil przed wyjściem z domu, albo gdy zakładam na ramię niebieską torbę z IKEA z ciuchami na zmianę i kosmetyczką, bo wyjeżdżam na weekend. Natomiast gdy stoi przede mną wyzwanie, gdy wpadam na pomysł, od którego aż mi policzki płoną i niecierpliwie patrzę na kalendarz, by zacząć go realizować – czuję ekscytację, czuję lekki stres, czuję radość z podjętej decyzji. Dopiero później zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę byłam na to gotowa. Podjęłam wyzwanie, bo czułam, że dam radę.  

Ten wpis powstał we współpracy z marką Miya. A inspiracją jest hasło #JestemGotowa. 

A konkretnie ten cytat:

“#JestemGotowa to efekt działania naszych produktów, dzięki którym jesteś szybko gotowa do wyjścia i jednocześnie czujesz się świetnie i pięknie we własnej skórze.

Dla nas #JestemGotowa to też coś więcej. To pewność siebie, siła, energia i otwartość na nowe wyzwania i możliwości. To hasło, które powtarzałyśmy sobie już chyba z tysiąc razy i zawsze dodawało nam energii i odwagi do realizacji wszystkich, nawet najbardziej szalonych projektów.”

(W drugiej części wpisu będzie coś dla fanek pielęgnacji, bo czasem jedna kropla kremu wystarczy, by powiedzieć sobie – JESTEM GOTOWA! W dodatku ten wpis powstał we współpracy z moją Siostrą Emilką, bo choć nie wszyscy o tym wiedzą, to częściej mogę powiedzieć – jestem gotowa! – gdy to właśnie ona mi towarzyszy i mnie wspiera.) 

Nie czujesz się gotowa? To też jest ok! 

Chcę Ci napisać, że to jest ok, gdy nie czujesz się gotowa. I to wcale nie znaczy, że masz zejść komuś z drogi, że masz przestać coś robić lub to odłożyć na bardziej odpowiedni moment. 

Wiesz, tego odpowiedniego momentu może wcale nie być. Albo może być tak, że on w końcu przyjdzie, ale Ty go nie rozpoznasz, nie zorientujesz się, że to już, że teraz możesz zacząć w końcu być kim chcesz, realizować się, zmieniać świat. 

Sama sobie stwarzasz ten odpowiedni moment.

Dla mnie #JestemGotowa to deklaracja. To sobie dane słowo, że będę próbować, nawet jeśli brak wiary, nawet gdy niesprzyjające okoliczności, nawet gdy inni wydają się do tego bardziej predysponowani.

Ten fragment jest dobry, by napisać o Emilce. Od kilku lat razem ,,robimy rzeczy’’. Emilka jest grafikiem i fotografem i ma to, czego mi brakuje. Wierzę, że ja mam też coś, czego jej brakuje, dlatego tak dobrze idzie nam wspólna praca.

Nie zawsze musisz wszystko robić sama!

Ale to nie jest wszystko, co chcę o Emilce napisać. Wielokrotnie powtarzałam, ale może nie tu, na blogu, że kilka lat temu coś we mnie się zmieniło. Nie potrzebuję już ogólnej aprobaty, już nie staram się dopasować do wszystkich i robić rzeczy, które wszystkim się podobają. Nie chodzi o bunt czy jakąś dziwną pochodną niezależności. Chodzi o akceptację. A jedyną osobą, z której zdaniem się liczę, jeśli chodzi o moją twórczość, jest właśnie Emilka. Jeśli ona powie, że jest ok, to jest ok. I nie interesuje mnie już nic więcej. Dlatego w kontekście #JestemGotowa pisze i o niej. Jestem gotowa, bo nawet jeśli nie czuję się w najlepszej formie i nawet jeśli nie jestem przygotowana, to z takim wsparciem choćby podejmę próbę. Jestem gotowa, bo jest osoba, która we mnie wierzy. 

Nasza relacja może być dla Ciebie wskazówką. Nie próbuj powielać tego, nie szukaj na siłę siostry bliźniaczki, bo możesz jej niestety nie znaleźć. 🙂 Natomiast rozejrzyj się, czy jest obok Ciebie ktoś, kto jest wobec Ciebie szczery, komu ufasz i kto jest wiatrem w Twoich życiowych żaglach. 

Może właśnie tego potrzebujesz, by powiedzieć – jestem gotowa! – nawet gdy w głowie znajdujesz same wątpliwości. 

Masz na siebie sposób?

Gdy czytam ten wpis po raz dziesiąty, powraca do mnie myśl, że tak naprawdę nigdy nie byłam do czegoś w 100% przygotowana.  A jednak jest mi w życiu dobrze, a jednak mam pracę, jaką sobie wymyśliłam, a jednak realizuję swoje pomysły. Robię to, co zawsze chciałam, choć na każdym etapie brakowało mi pewności. 

Pewnie dlatego, że nawet w chwilach zwątpienia szukam motywacji, która przeniesie mnie krok dalej, szukam rozwiązań, kombinuję. Zawsze uważałam, że zrobione jest lepsze od doskonałego, dlatego najpierw robię, a potem… udoskonalam. Bo jestem ciekawa, co będzie dalej. Jestem ciekawa kolejnego kroku. Nie mogę się doczekać drzwi, które się otworzą. Z niecierpliwością czekam na więcej. To jest bardzo ekscytujące! 

Jestem gotowa na nowe, zdecydowanie. Śmieję się, że na wszystko znajdzie się sposób. I na nowy projekt i na pewność, że jestem gotowa – jak nie wsparcie bliskich, to nowy kurs, książka, która otworzy oczy, audiobook autorytetu, inspiracja z Pinteresta. 

Tak jak kiedyś powiedziałam sobie do lustra – chcę być szczęśliwa, i zaczęłam żyć według własnych zasad, tak teraz powtarzam sobie: jestem gotowa, jestem gotowa, jestem gotowa. I dzieją się cuda. 🙂

Dokończ zdanie:

Jestem gotowa wtedy, gdy ___________ 

Jestem ciekawa, co napiszesz. Zostaw komentarz pod tym wpisem!

Ja jestem gotowa wtedy, gdy mam dobry nastrój, gdy mam wolną głowę do tego, by poświęcić czemuś większą część mojej uwagi. Jestem gotowa wtedy, gdy otaczam się osobami, które uzupełniają mnie kompetencjami i na których wsparcie mogę liczyć. Jestem gotowa, gdy mam komfort, by podzielić się swoją słabością i czuję, że jest to akceptowane. A to znaczy, że nie czuję presji, by być idealną. A ta presja właśnie zabiera całą radość z próbowania nowych rzeczy. Jestem gotowa, gdy ufam sobie, gdy w głowie mam myśl, że cokolwiek się wydarzy, jestem silna, samodzielna, zdrowa i kochana, i że jakoś sobie poradzę. Jestem gotowa, gdy nie mogę doczekać się kolejnego dnia, gdy ekscytacja działa lepiej niż najdroższy energetyk. Jestem gotowa, gdy lubię siebie. 

Nie zawsze tak było, choć nie zdawałam sobie z tego sprawy. Dlatego też lubię tę kobietę po 30-stce, którą widzę w lustrze. Bo na jej widok się uśmiecham. 

_

Ten wpis przygotowałam z moją siostrą nie tylko dlatego, by mieć pretekst, by Ci ją przedstawić (zobacz jej profil na Instagramie!), ale potrzebowałam jej pomocy. 

Co zrobić, gdy dostajesz do przetestowania 8 różnych kosmetyków i wiesz, że sama nie dasz rady w kilka tygodni sprawdzić działania ich wszystkich. Co zrobić, gdy chcesz wywiązać się ze współpracy jak najlepiej, ale chcesz być też wiarygodna i fair w stosunku do Czytelniczek? Prosisz o pomoc siostrę bliźniaczkę. 🙂

Musisz wiedzieć, że jesteśmy do siebie naprawdę bardzo podobne. Mamy też taką samą cerę. I w ciemno mogłybyśmy sobie nawzajem robić zakupy w drogerii. Dlatego bez wahania przedstawiam Ci naszą ocenę kosmetyków Miya.

Zapytasz pewnie, co na moim blogu robią kosmetyki, skoro na co dzień piszę o zaczynaniu od nowa, o motywacji, pracy i działaniu. Widzisz, jedno nie wyklucza drugiego! A ja przy okazji z wielką pasją oddaję się nurtowi less waste, o którym regularnie piszę. Doceniam też produkty, do których stworzenia wykorzystano naturalne składniki. Dla mnie to ważne!

Jestem gotowa, by przedstawić Ci kosmetyki Miya. 

Ja akurat przetestowałam:

Lekki krem BB SPF 30 dla jasnej cery. Bardzo chciałam go przetestować, bo na co dzień – jak pewnie też wiesz – nie maluję się. Ale są sytuacje, jak na przykład nagrywanie live’ów na Instagramie, gdy czuję, że trzeba skórę twarzy do tego przygotować. Naprawdę bardzo fajne opakowanie kryje dobrze kryjący krem, ale taki, który nie staje się nagle maską. Jest lekki, nie brudzi ubrań. Naprawdę fajny!

Nawilżający żel-booster z peptydami. Jest to świetny żel (konsystencja galaretki) na dzień dobry. Docenisz uczucie orzeźwienia, choć moja skóra twarzy potrzebuje nieco większego nawilżenia. Natomiast sprawdziłam i jest rewelacyjny do szyi i dekoltu! Żel-booster pięknie pachnie, ma przyjemną lekką konsystencję! 

Naturalne Serum Rewitalizujące. Nie musiałam testować tego kosmetyku, bo już go kiedyś kupiłam i uważam, że jest jednym z lepszych, które miałam w życiu. To jest serum, które zawsze masz przy sobie i boisz się używać, żeby przypadkiem za szybko się nie skończyło. 🙂 To jest krem do wszystkiego. Przynosi ukojenie skórze twarzy, dłoniom, stopom, kolanom, wszystkiemu. To jest mój ulubiony kosmetyk w podróży, bo biorę tylko te 15ml i… jestem gotowa. 🙂 Moja skóra jest po nim szczęśliwa! 

Według mojego prywatnego rankingu, jest to jeden z najpiękniej pachnących kosmetyków, jakie miałam w życiu! Uwielbiam myPOWERelixir! 

Serum z prebiotykami do skóry problematycznej. Dopiero w zeszły weekend, podczas spotkania z siostrą, doszłyśmy do wniosku, że nigdy przez tak długi czas nie miałyśmy tak ładnej cery. I to w tym samym czasie. Przypadek? Nie sądzę. Ja codziennie pod krem używam tego serum (lekkie, szybko się wchłania, pięknie pachnie!) i im dłużej to robię, tym mam do tego większą motywację. Działa!

Emilka natomiast wybrała inne kosmetyki. Kierowała się głównie zapachem, ale, jak zaraz przeczytasz, zapach idzie w parze z efektami. 

Naturalny peeling all-in-one. Pachnie obłędnie i ma się ochotę go zjeść w czasie peelingowania twarzy. Najlepsze jest to, że można go naprawdę zjeść, bo zawiera 100% składników pochodzenia naturalnego. Wspaniale wygładza i nie pozostawia tłustej warstwy! 

Nawilżająco-odżywczy krem do twarzy z masłem mango. Dla cery skłonnej do przesuszeń jednak za mało nawilżający, natomiast do całego ciała – idealny. Zamiast całej kosmetyczki w podróż wzięłabym tylko ten jeden krem. Pachnie cudnie! 

Matujący żel-booster z peptydami. Świetna i bardzo wydajna konsystencja. Jestem zachwycona zapachem żelu! Wydaje mi się, że jest idealny do cery tłustej, moja jest raczej zbyt sucha, natomiast – za radą Moniki – używam do skóry twarzy i dekoltu i jestem z tej zamiany bardzo zadowolona. 

Serum wygładzające z kompleksem anti-aging 5%. Bardzo je lubię! Stosuję dwa razy dziennie na szyję i twarz. Nietłuste, nie pozostawia żadnych niepotrzebnych warstw na skórze. Stosowałam go i pod krem, i mieszałam z kremem z masłem mango. Zdecydowanie to jest kosmetyk, po który teraz sięgam najczęściej. Przez okres testowania zauważyłam znacznie mniej brzydkich zmian na twarzy. Skóra wygląda bardzo ładnie! 

Śmieję się, że dobrym podsumowaniem byłoby zdanie: No, to teraz jestem gotowa by wyjść z domu. Pasuje i do tematu wpisu, i do kosmetyków! Niby śmieszne, ale coś w tym jednak jest. 

Pisałam wyżej, że czuję, że jestem gotowa, gdy lubię siebie i mam dobry nastrój. Częściej niż bym chciała ma to związek z moim wyglądem, wcale nie jestem od tego całkiem wolna, choć nie maluję się od miesięcy. Ale uwielbiam mieć ładną skórę i jest mi dużo lepiej, gdy wiem, że nie muszę nic ukrywać, bo… taka jaka jestem, tylko z kremem na twarzy, jestem taka, jak lubię. 

Dziękuję marce Miya za inspirację do napisania czegoś od serca. Lubię takie współpracę, tak samo, jak dziś lubię siebie. 

PS Sprawdź, czy testowane przez nas kosmetyki MIYA są w super promocjach z okazji Black Friday!