Czy warto monitorować swoje samopoczucie tak często jak zdrowie? Oczywiście, że tak! Zapraszam na kolejny wpis, który powstał we współpracy z serwisem HeyDoc, który serdecznie polecam dlatego, że swoją ofertą wychodzi do różnych osób o różnym stopniu wrażliwości, proponując konsultacje również w formie czatu! 

Są rzeczy, które często odkładamy na później. Rzeczy, które wydają się nie być na liście aktualnych priorytetów, które przecież nie naglą, nie palą, nie migoczą na czerwono nad naszą głową. A przede wszystkim ich nie widać. Rzeczy, których namacalnie nie widać, można ukryć. A jeśli można ukryć, można też jakoś je przetrzymać, odłożyć na później.

Mam na myśli nasze samopoczucie. Nie traktujemy go priorytetowo, bo przecież nasze samopoczucie to tylko myśli. Bo mówią, że wystarczy myśleć pozytywnie, że wystarczy wstać prawą nogą, by wszystko było w porządku.

A jak mimo tych wszystkich czynności wcale nie jest w porządku?

Ja tak prawie zaniedbałam moje samopoczucie w zeszłym roku. Wiem, że dla wszystkich był on bardzo wymagający, natomiast faktem jest, że nigdy wcześniej się tak nie czułam. Byłam bardzo zmęczona i poirytowana. Nie miałam na nic ochoty, ani energii, nic mnie nie cieszyło, nic nie dodawało endorfin. Byłam bardzo nijaka i ten stan z dnia na dzień pogarszał moje samopoczucie. Bo nie umiałam doładować swoich baterii. 

Miałam szczęście. Moje słabe samopoczucie udało mi się poprawić dzięki spaniu o kilka godzin dłużej, dzięki drzemkom w ciągu dnia, dzięki zmniejszeniu ilości obowiązków, wsparciu najbliższych, ale przede wszystkim czujności i świadomości, że coś nie jest tak, jak być powinno. Nie zamiatałam pod dywan swoich uczuć, ale zaczęłam je monitorować, analizować. 

Na to, że dziś czuję się dobrze i jestem spokojna i nawet dość zrelaksowana, złożyło się wiele czynników. Zaczęłam świadomie dbać o moje emocje, zaczęłam pracę ze swoim gniewem, czyli emocją, którą umiałam perfekcyjnie zaniedbać. Czytałam, pytałam, uczęszczam na terapię refleksologii, byłam na kilkudniowych warsztatach, które więcej mi dały niż wszystkie książki o samorozwoju, które przeczytałam. Zostawiłam za sobą bierność, wybrałam działanie, nawet jeśli mowa o drobnych krokach raz na jakiś czas. 

A Ty co robisz, gdy przez dłuższy czas źle się czujesz sama ze sobą?

To, co mnie zawsze zastanawia, to oddanie komuś decyzyjności w sprawach dotyczących bezpośrednio naszego zdrowia. Wiesz, kiedy to ma miejsce? Kiedy na przykład wpisujesz w wyszukiwarkę Google hasło „mam ataki paniki i nie mogę spać”, a potem czytasz wyniki, które wyskakują. Czytasz wszystkie możliwe odpowiedzi na forach dyskusyjnych i zamiast dostać konkretną, jasną odpowiedz, co możesz z tym zrobić, rozwijasz swoje uczucie paniki, wzmacniasz je. 

Zamiast zadziałać w swojej sprawie, przejmujesz punkt widzenia innych osób, opierasz się na ich historiach, na ich doświadczeniach i często to wcale nie są historie motywujące.

Nie zrozum mnie źle, wcale nie uważam, że fora internetowe są złe, czy też informacje na nich umieszczone są zawsze błędne. Uważam, że są to miejsca, gdzie wręcz niemożliwe jest zweryfikowanie prawdziwości umieszczanych tam informacji czy porad. Nie wiesz, kto i z jaką intencją napisał daną informację. Nie wiesz, czy to, co ktoś napisał, jest prawdą. A nawet jeśli jest, nie dajesz sobie szansy na spokojne dojście do formy, jeśli w panice czytasz nowe wątki z samymi sensacyjnymi doniesieniami. 

Uważam, że każdy długotrwały niepokój i uczucie, że coś jest nie tak, choć na początku nie umiemy sami określić, o co nam tak dokładnie chodzi, należy skonsultować ze specjalistą. Dobrze jest powiedzieć komuś o tym, że się źle czujemy, żeby dostać pomoc, żeby dostać skierowanie do konkretnego specjalisty, żeby usłyszeć, że nasze samopoczucie jest ważne i że jest sposób, by je poprawić. 

Pod koniec sierpnia na blogu opublikowałam wpis: ,,Kiedy ,,bój się i działaj” jest niezdrowe, czyli o lęku, którym trzeba się zaopiekować, zanim przejmie nad nami kontrolę’’ i właśnie w tym materiale Magdalena Juchniewicz, z którą rozmawiałam, powiedziała, że ,,każdą sytuację należy skonsultować, bo każdy z nas jest inny, ma inne doświadczenia, inną kondycję ciała. Każdy niepokój i każdy lęk jest właściwym sygnałem, by szukać pomocy’’.

Ja bym to rozszerzyła. Każdy ból, każdy dyskomfort, każdy brak formy, każde poczucie, że coś nie jest takie, jak być powinno, jest właściwym sygnałem, by szukać pomocy. 

Sprawdź swoje objawy dzięki opcji HeyCzeker

Wyżej pisałam o tym, że swoje objawy najczęściej konsultujemy w Google. Prawda jest taka, że wszystko najpierw sprawdzamy w internecie, mając nadzieję, że przeczytamy, że to nic takiego, że to nic nieznaczący objaw, który sam przejdzie i nie trzeba będzie nic z nim robić. Że nie musimy iść do lekarza, że nie musimy zadbać o swoje zdrowie.

W serwisie HeyDoc jest dostępny HeyCzeker, czyli bezpłatne narzędzie przygotowane w oparciu o możliwości sztucznej inteligencji i wiedzę lekarzy. 

Skorzystasz z niego tak, jak z niezawodnego Google, różnica jest taka, że nie polegasz na opiniach czy doświadczeniach przypadkowych użytkowników internetu, a z wiedzy specjalistów. 

Po prostu wpisujesz objawy, które Cię niepokoją i szczerze odpowiadasz na serię pytań. System analizuje Twoje odpowiedzi i kieruje Cię do odpowiedniego lekarza. To ważne, jeśli masz konkretne wątpliwości dotyczące swojego zdrowia czy samopoczucia i potrzebujesz szybkiej weryfikacji swoich podejrzeń. 

Jeśli serwis skieruje Cię do konkretnego lekarza, możesz w sekundę od razu umówić się na konsultacje ze specjalistą, właśnie poprzez HeyDoc. Wybierasz termin, godzinę, lekarza oraz formę konsultacji (rozmowa telefoniczna, czat, wideokonferencja). Ceny zaczynają się już o 59 zł. I oczywiście lekarz, w razie potrzeby, wypisze e-receptę, czy też L4.

***

Życzę Wam dużo zdrowia! Wszystko inne można jakoś sobie zorganizować, ale zdrowie to nasza baza, to plan na przyszłość i poczucie bezpieczeństwa. 

Na zdrowie! 

 

***

 

Partnerem wpisu jest HeyDoc.