Wiecie, ze kobieta MUSI być wszechstronna i multizadaniowa? Nie “dobrze by było” – musi! Póki same nie jesteśmy w sytuacji, w której nagle musimy być głową rodziny, ogarniaczem, żywicielem, opiekunem… dorosłym, to jesteśmy mądre w teorii. W praktyce jest znacznie gorzej.Świadomość, ze od teraz MUSIMY same dać rade ze wszystkimi obowiązkami, ze nikt nie odciąży i ze od teraz będzie tylko gorzej – boli. O tyle dotkliwiej, ze do tego momentu każdy w rodzinie miał swoją role, każdy o coś dbał, było łatwiej, wygodniej, bezpiecznie.

A co zrobić, gdy dotychczasowy model przestaje obowiązywać. Ups, taki mamy klimat, zawsze można zostać bez środków do życia, bez chęci do życia, za to z wielka odpowiedzialnością za dzieci. Zostawił, wyjechał, albo… umarł. Game over.

Dobrze, jeśli mogłaś pracować, zostajesz w swoim środowisku. Po prostu teraz musisz się lepiej zorganizować. Gorzej, gdy czujesz, ze nie umiesz, nie wiesz co, jak, kiedy. Musisz znaleźć pracę, musisz znaleźć mieszkanie, musisz ogarnąć rachunki i jeszcze na nie znaleźć pieniądze. Musisz WSZYSTKO.

To temat mi bliski, choć nie o mnie. To temat ważny i trudny. Emocjonalnie bardzo.

Poczucie, ze dam sobie rade w każdej (teoretycznie) sytuacji, daje mi duża moc. To zasługa moich Rodziców, którzy nie dosłownie, ale tak mną pokierowali, bym zawsze mogła liczyć na siebie. Cokolwiek się stanie – dam sobie rade. Jestem niezależna.

Joanna Gotfryd, współzałożycielka portalu Mamo Pracuj:
Moja znajoma Jola, prawie 40-letnia matka dwójki dzieci, żona właściciela dobrze prosperującej firmy bardzo chciała pracować, choćby kilka godzin dziennie, żeby coś robić, rozwijać się. Udało jej się taką pracę znaleźć, która choć nie dawała dużych pieniędzy, dawała satysfakcję, kontakt z ludźmi, udział w ciekawych projektach. Fajna praca dla mamy, która o 13 chciała odbierać dzieci ze szkoły! I co? I Jola przepracowała tak tylko 6 miesięcy. Dlaczego? Bo jej mąż uznał, że skoro tak mało jej płacą, to w ogóle nie warto się fatygować, schodzić do gabinetu (Jola pracowała z domu) i włączać komputera.I co było dalej? Nic i oby ta historia była tak nudna, jak to tylko możliwe, ale ja czasem myśląc o Joli zawsze zastanawiam się, co by było, gdyby: – mąż nagle zachorował i nie mógł prowadzić firmy i zarabiać na utrzymanie całej rodziny? – zginął w wypadku (zdarza się), – znalazł sobie młodszy model (też się zdarza)…?
Prowadząc portal mamopracuj.pl od ponad 3 lat, dostajemy wiele listów od naszych czytelniczek i zdarzają się wśród nich również głosy mam, które w wieku lat 30-40+VAT zostały bez środków do życia, bo od wielu lat nie pracowały zawodowo, a mąż miał ciężki wypadek samochodowy, nie ma szans na szybki powrót do pracy. Rata kredytu woła co miesiąc:  tysiąc dwieście, tysiąc dwieście… i co?Życie pisze dla nas różne scenariusze, i nawet jeśli nie spotkają nas nieszczęścia, to czy nie fajnie jest mieć swoje pieniądze, na kino, na nieniezbędną (nie wiem czy to tak się pisze, ale nie chcę celowo pisać zbędną, bo nieniezbędny to co innego niż zbędny ;), ale piękną parę szpilek, na kurs gotowania według pięciu przemian? I wiedzieć, że się wydaje swoje, zarobione? Warto chociaż raz przekonać się, że to fajne uczucie!

Kamila Czarnomska, prowadząca Treningi Kariery, radzi:
Sytuacja jest trudna, ale na szczęście da się nią zarządzić. Po pierwsze, daj sobie prawo, by przeżyć złe emocje i uporać się z nimi na swój własny sposób. Wyznacz sobie np. tydzień na to, by poukładać sobie w głowie własne sprawy i dopuścić do świadomości fakt, że nastąpiła drastyczna zmiana sytuacji. Takie oczyszczenie pozwoli Ci spojrzeć na cały obraz z dystansu, nie przez pryzmat emocji. Jeśli czujesz, że przeszłaś ten krytyczny etap, przyszła pora na budowanie strategii. Ja zawsze polecam metodę mapy. Idź do sklepu papierniczego i kup największy biały brystol, jaki masz. Przypnij go do ściany w miejscu, gdzie nic Cię nie będzie rozpraszać. Zawieź dzieci do przyjaciółki, babci, kogokolwiek. Musisz się skupić, bo właśnie robisz cos mega ważnego – ogarniasz swoje życie. Czas na mazaki, najlepiej kolorowe. Na środku kartki napisz “JA”, innymi kolorami zapisz finanse, motywacja, umiejętności, praca i serce. W sekcji pierwszej wypisz, jakie są Twoje rezerwy, oszczędności, sprawdź, na co możesz liczyć od partnera, jednym słowem zacznij liczyć. To, co mierzysz, rośnie, dlatego tak ważne jest, byś zaprzyjaźniła się z przychodami i wydatkami. Co możesz ograniczyć? Co jest absolutnym minimum? Na ile czasu jesteś zabezpieczona finansowo? Czy masz nóż na gardle i potrzebujesz pracy na tu i teraz? A może masz czas, by najpierw rozejrzeć się na rynku? To bardzo ważne pytania, które przyniosą jeszcze ważniejsze odpowiedzi. Zacznij planować wydatki. Ogarnięcie tego tematu da Ci względne poczucie bezpieczeństwa. Będziesz wiedzieć na czym stoisz i jakimi kartami grasz. Ustalisz swój target, czyli cel, do którego musisz dążyć, by utrzymać siebie i dzieci. Gratuluję, pierwszy punkt masz za sobą, czas na kolejne.

Bardzo ważne jest, byś zdefiniowała swoją motywację. Czy są nią tylko dzieci? A może chcesz mu pokazać, kogo stracił? Pokaż, co Tobą kieruje, co będzie Ci dodawać sił w chwilach zwątpienia? Co Cię podniesie, kiedy upadniesz? Zastanów się i zapisz. Blisko motywacji zapisz serce, zdefiniuj, czego potrzebujesz – wsparcia? wypłakania się? zabawy? Przechodzisz ważne zmiany, wiec musisz dbać o swoje emocje. Potrzebujesz przyjaciół? A może trzeba zrobić w nich porządek?

Życie zawodowe wynika z tego osobistego. W zależności od tego, co Ci wyszło. Jeśli masz nóż na gardle, czas zastanowić się nad pracą na tu i teraz. Poszukaj zajęć, które łatwo dadzą Ci zastrzyk gotówki. Pomyśl, gdzie szukają zawsze pracowników? Podpowiem, że w usługach.
To, co teraz ważne, to zbudowanie CV opartego na kompetencjach, czyli umiejętnościach. Wypisz wszystko, co potrafisz, nawet jeśli wydaje Ci się to oczywiste albo głupie. Pomyśl, czego nauczyło Cię życie? Jaka jesteś osobą? Co potrafisz?
Już wiesz? Czas dać to do CV.
Ustal strategię i działaj według niej. Potrzebna będzie systematyczność i zaangażowanie i upór, który pokona wszelkie słabości, ale dasz radę! Wierzę w Ciebie z całego serca!

To jest trudne. Nawet nie wiem co bardziej – sytuacja, w której się jest czy przyszłość. I nie chodzi tylko o kobietę, która po macierzyńskim chce wrócić do zawodu, szuka nowych wyzwań, chce się rozwijać i nie gnić w domu. Zrobiło się poważniej, teraz już nie rozwój, a życie, teraz już nie wyjście do ludzi, ale dbanie o dzieci. I masa rzeczy, których trzeba się nauczyć od tak. I gdy nawet jazda z maluchem komunikacją miejską stresuje – to minie 🙂 I gdy zmęczenie psychiczne miesza się z fizycznym i już mózg boli – to minie.

Dobrze działa poczucie, że jest się w czymś dobrym. Można być dumnym z siebie, nawet z małych rzeczy. To buduje samopoczucie, naprawia nadszarpniętą pewność siebie. I pomału prowadzi do niezależności, która jest najlepszym lekarstwem na wszystko, na złamane serce też. Przynajmniej na początku :)))