Szczęście, tak jak miłość, to kwestia wyboru.  Myślę, że tak właśnie jest. Zawsze można znaleźć plus w minusie. Zawsze można pić z pełnej do połowy szklanki.
Umiem być szczęśliwa. Ja jestem szczęśliwa, odkąd postanowiłam, że taka będę. Grudzień 2014 – magiczna data.
Nadal jestem dla siebie zbyt surowa. Nadal mam tak wysoko postawioną poprzeczkę, że czasem dłonią do niej nie sięgam. Czasem nie chce mi się nic. Jeszcze częściej przesuwam plany przekonana zmęczeniem, że i tak nic dziś ze mnie nie będzie… Ale gdy idę ulicą, po Starym Mieście, gdy wracam z torbą świeżych bułek do domu – jestem szczęśliwa. Gdy o 3 w nocy prowadzę dialog z Iną:
– Mamooooo!
– Inuuuśśśś!
– Chooodź!
– To przyjdź…
– Przyszłam, Mamo
to jestem najszczęśliwsza. Gdy moja praca przynosi efekt w postaci mejla ,,wow, to jest świetne!” – tak, jestem szczęśliwa. Gdy patrzę na moje włosy, które zawsze był krótkie,  a teraz zarzucam grzywą jak Tina Turner- jestem szczęśliwa. Gdy po raz kolejny w tygodniu idę na fitness, choć uwierzcie, kusi mnie na maxa, by olać – jestem szczęśliwa. Gdy mam w domu błysk prosto z reklamy, a na gazie gotuje się woda na makaron – jestem szczęśliwa. Gdy spotykam się z ludźmi, których kocham całym lub częścią serca – bardzo jestem szczęśliwa. Gdy czuję, że już prawie jest wiosna – jestem szczęśliwa. Gdy siedzę przy moim dużym, białym stole i patrzę na to, co za oknem – tak, jestem szczęśliwa. Gdy mogę iść popracować do kawiarni i zdać sobie sprawę, że umiem wykorzystać czas maksymalnie – jestem szczęśliwa. Gdy robię popcorn i włączam bajkę, gdy przebieram Córcię w różową piżamkę w białe misie (strój obowiązkowy do zestawu popcorn + film) – Boże, ale jestem szczęśliwa! Gdy jadę 5 godzin busem do Basi – choć tyłek od siedzenia boli, jestem szczęśliwa!
Ale nie. Nie chcę być i nie będę szczęśliwa na przekór i wbrew innym. Jestem szczęśliwa dla siebie.  Nic nikomu nie mam zamiaru udowadniać. Już nie!
Kiedyś powiedziałam sobie coś ważnego. To mnie poniekąd uwolniło. Nie obchodzi mnie co było. Ja chcę być szczęśliwa i życzę innym, by też byli szczęśliwi. Szczerze. Skupiam się na swoim życiu, postaram się odsunąć złość i żal i będę szczęśliwa. Bo chcę!
Nie jest łatwo być szczęśliwą. Pretekstów, by zakopać się w pesymizmie i marazmie jest mnóstwo. Ja w każdym razie mogłabym całymi dniami leżeć, smarkać i beczeć. Kilka powodów by się znalazło. Ale ja nie mam genu ofiary, mam za to pokaźny gen szczęścia. I dziś taka jestem. Taka, aż do przesady. Tak na maksa, bezkrytycznie, od nowa i od nowa. Codziennie. Wbrew modzie i pogodzie. Bardziej w słońcu, choć deszcz bębniący o szybę…
Szczęśliwa!