Jest to historia, która zaczyna się od ,,dość!”. 

Uwielbiam moją kuchnię. Znaczy, umówmy się, będę ją wielbić po remoncie, na razie ,,uwielbiam” patrząc przez okno, nie na ściany czy podłogę. Ale chodzi o to, ze okno w kuchni to moja ulubiona część domu. Uspokaja mnie ten widok. Dobrze się czuję siedząc przy stole w kuchni i patrząc się na sąsiadujące budynki.

# Zobacz, jak wygląda moje mieszkanie TERAZ

Ale przyszły upały. Słońce palące do 20:00. Zachód słońca akurat jest od strony kuchni, więc wieczorami siedzieć się tam nie da, a pracować to już w ogóle. Nie widzę ani jednej literki na monitorze.

Mówię – dość! Dość tego! Czas wziąć sprawy w swoje ręce!

Jest taki jeden pokoik. Niewielki, stoi tam szafa i komoda, i jakieś kartony. Deska do prasowania, worek z czystymi ubraniami do wyprasowania… Docelowo to mój pokój. Mój, czyli sypialnio-gardorobo-biurowiec. Ale to potem, kiedyś, bo na razie czeka on na dobre czasy i budżet na skończenie remontu.

Zrobiłam sobie biuro w 5 minut. Pochowałam niepotrzebne rzeczy, przeniosłam mały stolik z dużego pokoju, odszukałam moją tablicę z wycinkami z gazet…

Oto moje biuro tymczasowe. Cisza tam jest i spokój. I widok na najbardziej leniwe koty na świecie.

Już niedługo więcej moich mieszkaniowych inspiracji! <3

PS Jestem na Instagramie. Zapraszam! 🙂