Lubię jeść, ale nie potrafię rozpoznać składników sosu do sałaty po jednym kęsie. Nie kombinuję z owocami morza, w 90% w restauracji zamówię makaron albo Cezara. Kiedyś to były naleśniki z dżemem. Serio.
To nie tak, że źle mi z tym. Po prostu przyzwyczajam się do smaków. Eksploatuje je na maxa. Tak, jak ulubione ciuchy czy piosenki – do zdarcia, Panie, do zdarcia…
Od kilku tygodni robię to, co mój Tata robi od lat. Unikam chemii. 🙂 Nie terroryzuję jednak siebie i innych pytaniem, z jakiego chowu jest łosoś i czy na pewno orzechy przed zerwaniem rosły na szczęśliwych drzewach. Jem mniej, za to lepiej. Mniej składników, więcej smaku.
Przeanalizowałam mój jadłospis i oto 3 główne punkty programu. Skoro zaczęłam od nowa dbać o siebie jedząc dobre rzeczy, może Was to zainspiruje. Nie spodziewajcie się finfarafo ąse-madąse hipsterskich przepisów. To są bardzo proste pomysły. Ale dokładnie tak wygląda to, co i jak teraz jem.
Kanapka z miodem i orzechami włoskimi. Musiałam gdzieś znaleźć to na jakimś rodzinnym blogu, bo raczej sama bym na to nie wpadła. Ale zakochałam się w tym pomyśle. Moja dieta stała się uboższa o nowe smaki, bo codziennie praktycznie jem to na śniadanie. Jeszcze mi się nie znudziło.
Chleb żytni razowy, miód od Taty, orzechy też.
Makaron z łososiem. Ulubiony obiad forever. Za każdym razem walczę ze sobą, by nie zrobić sobie podwójnej porcji. Razowe penne, łosoś, trochę jogurtu naturalnego, dużo koperku i jeszcze więcej prażonego słonecznika. To wszystko.
Praliny z kaszy jaglanej to moje najnowsze odkrycie. Trochę się jednak muszę do nich przyłożyć, bo zawsze mylą mi się proporcje i potem muszę improwizować. Także polecam Wam sprawdzić przepisy na fajnych blogach kulinarnych, bo ja niestety na oko robię.
Te są słone z prażonymi orzeszkami ziemnymi. Jeśli dobrze pamiętam, ugotowałam pół kubka kaszy jaglanej, zmiksowałam ją potem z tabliczką bardzo gorzkiej 90% czekolady i jednym bananem. I do tego orzeszki. Kaszę posoliłam w czasie gotowania.
Dopiero odkrywam to, jak dobrze jest jeść mniej a lepiej, kupować mniej, ale lepszej jakości. Jestem totalną debiutantką, ale pilnie przykładam się do zmian. I czuję się tak super, super… Ina chyba też ma się dobrze wcinając od rana do wieczora zupę (zupa na śniadanie, obiad i kolację!) i orzechy. Chyba już wiemy, po kim odziedziczyła stałość w wyborach kulinarnych. 🙂
Miłego dnia!
Zjedzcie coś dobrego, fajny dzień dziś jest. Taki idealny, żeby zjeść coś najlepszego na świecie.
<3