Czego żałujecie, ale tak najbardziej na świecie?

Ha! Mam Was! Na bank większość z dumą powie – NICZEGO. I teksty typu – wszystko jest albo błogosławieństwem, albo nauką. Trochę tak, a trochę bzdura.

Na ogół się z tym zgadzam. Głównie wtedy, gdy nie chodzi o mnie. 🙂 W moim życiu wiele jest rzeczy, na które mogłabym spojrzeć z miną ,,oho, ależ nauka”. Ale są trzy rzeczy, które bolą mnie najbardziej.

1.

Nie zostałam gwiazdą disco polo. Wiecie, co się z tym wiąże?
Mam kawał głosu (kto ma inne zdanie, ma bana i proszony jest o wyjście:) ), discopolowy zaśpiew i umiem klaskać na dwa. Poza tym sama sobie pisałabym teksty, rymowane.
Mniejsza z tym – zarabiałabym kasę życia, codziennie jadła trzydaniowe weselne obiady i krzyczała ze sceny CZY WSZYSCY MNIE SŁYSZĄ, OOOEEEEOOOOO, CO TAK CICHO.

Kilka tygodni temu jeden z zespołów disco polo poprosił mnie o wycenę tekstu piosenki. Już stałam przy płocie, już witałam się z gąską…

2.

Rzecz druga. 10 lat temu, około, mieszkałam w Newcastle. Jedną z naszych rozrywek, prócz odwiedzania licznych charity shopów, było jedzenie. Uwielbialiśmy bufety z chińskim żarciem – płacisz raz i jesz, aż wybuchniesz.

Kolejna rzecz, której żałuję – czemu my do cholery, zamiast opychać się sosami z mięsem i mięsem z sosami, nakładaliśmy sobie na talerze FRYTKI?  Totalnie nie jestem sobie w stanie przypomnieć, co mną kierowało, gdy toczyłam się do domu nadziana niczym gęś – frytkami zamiast kurczakiem w sosie słodko-kwaśnym? Co za zła logistyka, co za złe wykorzystanie potencjału.

3.

Żałuję też, że hasło NA PRZYPALE ALBO WCALE, przyszło do mnie tak późno. Ja to zawsze niby krejzi, a jednak nuda, panie. Więc odkąd jestem duża, czyli od około 3 lat, się staram. A jeszcze siedząc obok Wnusi kilka godzin codziennie w pracy – autorki tego hasła – to już w ogóle ciężko być poważnym człowiekiem. Taki ze mnie teraz pół-człowiek, pół-litra.

 

PS Słowo na weekend – żałować to można tylko, że się czegoś nie zrobiło. Bardzo w to wierzę.

 

Fot . Robert Robaszewski / Agencja Gazeta