
Dawno nie spowiadałam się z tego, co mam. Może dlatego, że więcej rzeczy sprzedałam, oddałam czy wrzuciłam, niż kupiłam czy dostałam. Moja wewnętrzna minimalistka klaszcze w dłonie. A zaraz obok niej stoi Beyonce i grozi mi palcem. Bo ja czasem lubię na bogato. 🙂 Mam konflikt wewnętrzny, jestem Konradem Wallenrodem minimalizmu.
Minimalistka na razie wygrywa, bo mam ochotę mieszkać w pustostanie i robić sobie codziennie selfie w białej koszulce i jeansach.
Ale, jeśli już coś mam, to są to rzecz, które coś dla nie znaczą, nie leżą bez sensu czekając na swój dzień, ale faktycznie chcę je mieć aktywnie. 🙂
Kimono z H&M
O kimonie marzę od dawna. Wprawdzie to nie jest to z H&M, które ciągle mam w głowie, ale też fajne i czuję się w nim jak cygańsko-azjatycka księżniczka. Kosztowało fortunę. W życiu tyle kasy na kawał materiału nie wydałam. A w sumie prawie, jakbym dostałam go za darmo – tego samego wieczoru, gdy na Allegro kliknęłam ,,kupuję”, sprzedałam połowę własnego dobytku na fejsie. Wyszłam na zero. Tadam!
Po prostu chciałam sobie zrobić przyjemność i kupić coś, co mi naprawdę sprawi przyjemność. Jednocześnie wyrównując harmonię w portfelu. 😀
Stary portfel
Tydzień temu w Klamotach kupiłam sobie portfel. Stary, skórzany. Poprzednio, gdy tam byłam, oglądałam go, wymacałam 🙂 Myślałam o nim i czekał na mnie. Lubię stare rzeczy… Obiecuję trzymać w nim porządek, dbać o niego i nie nadwyrężąć. 🙂
Balsam w sztyfcie – Baobab. Ministerstwo Dobrego Mydła
Sztyft z baobabu, a raczej z olejem z nasion baobabu. To taka gigantyczna pomadka do ust. Lubię kosmetyki, które pełnią wiele ról, z wygodnictwa zwyczajnego, a tym smaruję paznokcie, kolana, buzię, usta, dłonie, stopy… Trochę sobie żałuję, bo czuję, że zimą nie będę mogła się z nim rozstać. No i na pewno trafi do łapek mojej Córki.
Wiecie, co mi się najbardziej podoba? Nie nie muszę brudzić sobie rąk. Znacie to? Żeby posmarować buzię dziecku, trzeba najpierw posmarować sobie dłonie, a potem co? Po prostu zawsze na dłoniach zostaje trochę kremu, a nie zawsze to jest… na rękę. 😀 Problem z głowy i wielkie ,,uff”.