Dziś napisałam Emilce, że wielka z niej kula. Zapomniałam, że sama toczyłam się jak sumita i to całkiem niedawno. Różnica taka, że Sis ma pół piętra do przejścia, a ja śmigałam na drugie. Po trzecim stopniu musiałam już odpocząć.

Nie przechodzimy ciąży tak samo, choć tak samo wyglądamy. Obie mamy Córki. I to koniec podobieństw. Ha, żartuję! :)Czasem wymieniamy ze sobą zdania na czacie. Widzimy się co parę tygodni, ale jesteśmy codziennie w kontakcie. Zawsze jesteśmy w kontakcie, choć czasem nie jesteśmy. Ale, co Was może zdziwić, nigdy się nie żegnamy i nie witamy wylewie, poza rzuconym przez ramię ,,hej”, bo tak naprawdę ciągle jesteśmy razem i nie mamy poczucia oddzielenia.

Gdy Emilka wysłała mi zdjęcie testu ciążowego, własnie stałam w kolejce na poczcie i głośno, zbyt głośno, zapiałam z radości 🙂 A potem przeczytałam, że mnie zabije, ja komuś powiem. Zawsze groźby!

M: Znajdź 5 podobieństw. Dziewuchy. Pasztet z ogórkiem jako
postawa żywieniowa kobiety w dwupaku. Gorący kubek grzybowy jako lek na
wszystko. Zgaga jak stąd do Meksyku i…
E: mam brzuch nie przypominający zgrabnej piłki tylko podstawkę
pod piwo, jak Ty 😛
M: jesu, ale ja w ciąży marzyłam o piwie! o zimnym różowym winie,
prosto z gwinta!
E: ja o białym, zimnym winie…albo piwie wiśniowym, albo…
zaczynamy od alkoholu, wstyd się przyznać, zgroza!

PS Po prawej jest Emilka, po lewej ja 🙂