No przyznaj, ile razy w tygodniu trafia Cię szlag? Ale taki siarczysty, przeszywający do szpiku kości? Jeśli często, przeczytaj ten wpis, a może nawet sięgnij po książkę ,,Kiedy twoja złość krzywdzi dziecko”. 

Gniew to dobra rzecz. Pokazuje, że nasze granice zostały przekroczone, że na czymś nam zależy, albo wręcz przeciwnie — że bardzo, bardzo czegoś nie chcemy. Ale najczęściej wpadamy we wściekłość z zaniedbania własnych emocji. Wpadamy w gniew bez powodu, wyżywając się na facecie i dzieciach, dopominając się świętego spokoju i pomstując na wszystko, na czym ten świat stoi. Bo znowu były korki. Na przykład. 

Muszę przyznać, że życie bez napadów gniewu jest dużo przyjemniejsze. Powiedziałabym, że nawet lżejsze. Człowiek żyje spokojniej, oczu nie przysłania mu wkurw, więc dostrzega więcej. 

Ponieważ od kilku miesięcy poznaję temat gniewu od podszewki, postanowiłam poczytać także o tym, jak nasz ,,dorosły i odpowiedzialny’’ gniew wpływa na nasze dzieci. 

Przeczytałam książkę ,,Kiedy twoja złość krzywdzi dziecko’’ w jeden dzień. Czytałam ją trochę z przerażeniem, trochę z żalem, ale i z ulgą, że mam zupełnie inną relację z moją córką, niż ta przedstawiona w książce, ta, która jest tematem rozmowy. Tak, jakby ten temat mnie tylko ciekawił, ale nie interesował, w końcu „nie jestem tą matką, która drze się na swoje dziecko”. 

,,Badania pokazują, że uczucie złości stanowi problem dla dużego odsetka rodziców. Ponad połowa uczestników pewnego badania przyznała, że zdarzyło im się stracić panowanie nad sobą i uderzyć swoje dziecko „naprawdę mocno”.’’

Złość to problem nas wszystkich. Wszyscy się wkurzamy, żyjemy w bardzo wymagających czasach, na barkach nosimy ciężar nie tylko dobrego wychowania dzieci, ale także kredytu hipotecznego, niedającej poczucia bezpieczeństwa sytuacji na rynku pracy, inflacji, podwyżek cen, pandemii i walki o szeroko pojętą wolność osobistą. To wielka presja, czujesz to? Te nagłe ataki gniewy, wybuchająca nagle złość to naturalna reakcja naszego organizmu na to, co się dzieje w naszym życiu. To nasze życie jest tak stresujące, tak męczące i tak wielowątkowe, że czasem nie dajemy rady i ponoszą nas emocje.

Według mnie to sygnał S.O.S. 

Twoja złość zabiera Twojemu dziecko dobre dzieciństwo! 

Nie byłam nawet jeszcze mamą, gdy z każdej strony trafiały do mnie komunikaty, że dziecko to odbicie rodzica, że dzieci to nasze mini wersje i są papierkiem lakmusowym, testem na to, jakimi jesteśmy ludźmi. Czytałam, że nic się nie ukryje i każda życiowa, domowa sytuacja natychmiast znajduje odbicie w zachowaniu dziecka.

I wierzę, że tak jest, bo to sprawdziłam na żywym organizmie. Dziś dziękuję sobie na uważność i szybkość reakcji. 

Faktem jest, że wraz z natężeniem krzyków, przemocowych zachowań, straszenia, grożenia, wyśmiewania, wytykania błędów, niezrozumienia i niewysłuchania ze strony rodziców, tym mniej poczucie bezpieczeństwa u dzieci, tym mniej one dostają wsparcia, a raczej — to wsparcie nie jest w ogóle dla nich oczywiste. Ale nie chodzi tylko o wsparcie. 

Złość, którą odczuwamy, to nie jest tylko nasza emocja. My nią emanujemy, wysyłamy ją w przestrzeń, infekujemy nią innych. Ta emocja nie dotyczy tylko i wyłącznie nas, ona oddziałuje na naszych bliskich. Zatem im więcej złości w nas, tym więcej złości, a także frustracji, niezrozumienia, zagubienia i chaosu w naszych dzieciach. Bo my wiemy, skąd wzięła się nasza złość. My wiemy, co nas zdenerwowało, my wiemy, co było bodźcem, który nas poruszył. A dzieci nie czytają nam w myślach, za to bardzo często obwiniają siebie za trudne emocje, które widzą u rodziców. 

Z książki „Kiedy twoja złość krzywdzi dziecko” dowiedziałam się, że rodzice, którzy na co dzień zmagają się z naprawdę wysokim poziomem złości, gniewu i frustracji, dwa razy częściej stosują kary fizyczne w stosunku do swoich dzieci. Dwa razy częściej! 

To, co mnie uderza, to brak refleksji, że wpływ złości rodzica na dziecko, w tym dziecku też wzbudza naprawdę trudne emocje. Przecież takie dziecko, niesprawiedliwe ukarane, też czuje bunt, też czuje złość. Przecież nie przyjmuje tego, co się dzieje z obojętnością!

Co więcej, cytując fragmenty z książki „Kiedy twoja złość krzywdzi dziecko”

  • dzieci złoszczących się rodziców są bardziej agresywne i nieposłuszne
  • złość i przemoc kształtują dzieci buntownicze i niepotrafiące się kontrolować
  • matki, które często złoszczą się i stosują liczne kary, mają dzieci łatwo popadające w złość.

Wychodzi na to, że złość to choroba przenoszona drogą werbalną i niewerbalną, jest trudna do wyleczenia i zostawia blizny na całe życie. Dlaczego? Bo złoszczące się matki (ojcowie również, ale sama jestem mamą, więc piszę ze swojej perspektywy) wychowują złoszczące się dzieci, które tę swoją złość przenoszą na innych. Dodatkowo, dzieci reagujące na złość matki, stają się krnąbrne i „niegrzeczne”, za co spotyka je kara. Kara, szczególnie fizyczna, nie jest dobrym rozwiązaniem (delikatnie mówpoiąc), bo wcale nie zatrzymuje emocji, tylko je eskaluje. Dlaczego? „Nie częstość klapsów, ale sam fakt ich stosowania był przyczyną agresji, bowiem uczył dzieci, że przemoc fizyczna jest dobrym sposobem kontrolowania innych.”

Tadam!

Emocjonalny dystans chorobą naszych czasów? 

Zawsze mnie zastanawia, jak to jest, że rodzice, którzy nie grzeszą grzecznością, oczekują, że ich dzieci będą grzeczne. Jak to jest, że rodzice, którzy często karzą swoje dzieci, oczekują, że te w zderzeniu ze swoimi rówieśnikami będą wybierać same rozsądne rozwiązania. W skrócie — nie będą powielać wzorców wyniesionych z domu.

To jest bardziej pewne niż 2+2=4, że dziecko doświadczające przemocy w domu (w jakiejkolwiek formie), przeniesie to na swoje relacje z innymi. Dziecko na co dzień widzące wkurzoną matkę, będzie złością reagowało na każdą sytuację, w której straci kontrolę, bo nie będzie znało innego scenariusza. ,,Złość w rodzinie negatywnie wpływa na rozwój dziecka niemal we wszystkich ważnych obszarach. Kładzie się ona długim cieniem na emocjonalnym, szkolnym i społecznym życiu dziecka.’’

Dlatego też dzieci, których rodzice wciąż są zezłoszczeni, nie objawiają takiego poziomu empatii, jak dzieci rodziców bardziej panujących nad swoimi emocjami. Ale to nie chodzi tylko o relacje z otoczeniem, ale relacje z rodziną. Nieopanowana złość (a także brak bliskości i kary) skutkuje rozluźniającą się więzią  między rodzicami a dziećmi.  

  • im luźniejsze relacje między rodzicami a dziećmi, im więcej w nich złości, buntu i niezrozumienia, tym większa obojętność dziecka na to, co się dzieje z innymi dziećmi
  • im więcej złości w rodzicach, tym mniejsze dostosowanie się do otoczenia ich dzieci 

Ale na szczęście pogarszające się relacje z powodu złości rodzica nie są czymś, czego nie można naprawić. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że zmiany powinno się zacząć od siebie, a nie oczekiwać, że to dziecko się zmieni. Nie, nie zmieni się, ponieważ nie ma takich zasobów ani takie wyobraźni, jest za małe, by zrozumieć ten mechanizm. Poza tym to rola dorosłych, by zorganizować dzieciom spokojne i pełne bliskości dzieciństwo.

Dlaczego warto przyjąć to za dobrą monetę? Bo ,,poziom kompetencji społecznych zwiększa się wraz z liczbą spokojnie przeprowadzonych konfliktów. ‘’ Czyli zmiany w nas automatycznie są widoczne w naszych dzieciach. 

Uwaga! 

To będzie mocne

  • efekty rodzicielskiej złości przechodzą z pokolenia na pokolenie. 
  • złość przeżyta w dzieciństwie wpływa na dorosłe życie

Tę właśnie myśl miałam w głowie, gdy przygotowywałam kurs ,,Zatrzymaj Gniew’’. Dokładnie to. Nie jestem aż tak bardzo czuła na swoje własne potrzeby, często zaniedbuję swoje dobro z lenistwa, z braku sił, z nieumiejętności dostrzeżenia negatywnego wpływu tych nienazwanych emocji na moją przyszłość.

Ale jeśli chodzi o przyszłość mojej córki, tu jestem gotowa na każdą pracę, jaka mnie czeka, jestem gotowa na każde wyzwanie, które przede mną stanie, by tylko złagodzić przyszłość mojego dziecka. To jest moja największa motywacja do pracy. 

A jeszcze gdy przeczytałam, że ,,kobiety, które dorastały w takich (pełnych złości i przemocy) rodzinach, cierpią na swego rodzaju martwicę uczuciową, choć jednocześnie doświadczają silnej potrzeby bliskości i intymności. Ich przyjaźnie są krótsze i mniej stabilne’’, poczułam, że mówienie o tym głośno i poruszanie akurat tego tematu na Tekstualnym blogu ma głęboki sens. 

Złość nie zawsze równa się przemocy fizycznej, ale też często się z nią łączy

Wielokrotnie chciałam przylać mojej córce. Było wiele sytuacji, gdy krew mnie zalewała, gdy czułam ogromną złość, połączoną z bezsilnością. Uwierz — mieszanka wybuchowa! Pamiętam każdy jeden raz i pamiętam, z jaką trudnością wychodziłam z pokoju, by schować się w łazience i tam się uspokoić. 

To było po prostu trudne. Bo w momencie, gdy ja czuję ogromną złość, bardzo ciężko jest się zatrzymać i nie dać się jej porwać. Człowiek potrzebuje natychmiast przebić ten balon złości. Bicie (a raczej pupa), nomen omen, jest zawsze pod ręką…

Jestem pewna, że gdyby rodzice, którzy biją swoje dzieci, wiedzieli, że ,,osoby, które w dzieciństwie były bite przez rodziców, mają wyższy poziom zachorowalności na depresję, niż te, które dyscyplinowano innymi metodami. Również myśli samobójcze pojawiają się częściej u osób karanych biciem w dzieciństwie’’, tych kar byłoby znacznie miej, byłyby one rzadsze.  

Bo dostaniesz lanie! 

Wychowanie strachem na dłuższą metę nie działa. Co ja piszę — moim zdaniem w ogóle nie działa! To wychowywanie doraźne, sztuczne. To udawanie, że się wychowuje.

Co za nauka idzie z komunikatu: nie rób tego, bo dostaniesz lanie. Albo: masz być taka, bo dostaniesz lanie’’

A co, gdyby nasi szefowie stosowali taką metodę? Hm?

Albo profesorowie na uczelni przed każdym egzaminem mówili: musisz zdać na czwórkę, bo inaczej dostaniesz lanie?

Byłaby afera na skalę światową! 

A tak to nie ma o czym mówić. Ale może to zdanie do kogoś trafi: „szansa na sukces maleje wraz ze wzrostem liczby kar cielesnych doświadczanych w wieku nastoletnim.” 

Skutki rodzicielskiej złości na dzieci 

Dzieci widzą się naszymi oczami. To, jak my je traktujemy, wpływa na to, jak one myślą o sobie. Gdy rozmowy z dzieckiem są pełne złości, żalu, nerwów i oskarżeń, dziecko myśli o sobie, że jest złe, że stan rodzicielskiego nastroju to jego wina. Ten obraz siebie zostanie im na dłużej, nie minie w momencie, gdy nastrój rodzica się poprawi. I właśnie przez to Twoje dziecko może sobie gorzej radzić w dorosłym życiu. 

A przecież wszyscy wiemy, ze to nieprawda. Rzadko kiedy dzieci doprowadzają nas do furii. Wkurza nas cały świat, a nasze dzieci są po prostu pod ręką, by się na nich wyżyć i dać upust swojej frustracji. Dla nas to po prostu trudny dzień, wybuch frustracji spowodowany kilkoma czynnikami jak trudny dzień w pracy, korki na mieście, głód, a dla naszego dziecka to koniec świata, za który ono samo bierze odpowiedzialność. 

  • „Im więcej rodzice krzyczą, biją i grożą, tym większe prawdopodobieństwo, że ich córki w dorosłym życiu będą zmagały się z bulimią.”
  • „Mężczyźni, którzy doświadczyli w dzieciństwie znacznej agresji ze strony rodziców, będą skłonni stosować przemoc wobec swoich partnerek.”
  • „Skutki rodzicielstwa opartego na karach i złości — otępienie, depresja, wyobcowanie i złość — mogą ograniczyć poziom osiągnięć w dorosłym życiu.”

Mój kurs ,,Zatrzymaj Gniew’’ powstał też po to, byś mogła poczuć się skuteczną, kompetentną mamą, która sięga po rozwiązania, dzięki czemu jej dziecko może rosnąć wolne negatywnych skutków jej własnych niszczących uczuć. Ja oczywiście wiem, że bycie mamą jest bardzo stresujące, jesteśmy wrzucone na głęboką wodę i ona nie robi się wcale płytsza wraz z każdymi kolejnymi urodzinami naszego dziecka. Po prostu umiemy trochę lepiej pływać. 

Złość nie jest emocją, którą każda z nas przeżywa jednakowo. Ma wiele odcieni, wiele przyczyn i skutków. Jest subiektywna. Wierzę jednak, że kluczek do opanowania swojej złości jest jej poznanie. 

Kiedy twoja złość krzywdzi dziecko? Kiedy nie umiesz panowac nad stresem.

Im bardziej dokucza nam stres, tym bardziej jesteśmy podatni na wybuchy złości.

Rolą złości jest rozładowanie stresu. A stres w naszym ciele wiąże się z brakiem harmonii, z niewygodą, z uczuciem jakiegoś niedostatku, dyskomfortu. Gdy tych uczuć jest za dużo, wybuch złości pozwala rozładować napięcie spowodowane stresem.

Bo tak naprawdę osoby, które wiodą spokojne życie, które unikają stresujących sytuacji, nie są opętane złością. Po prostu nie mają ku temu powodów. 

Tylko że my, jako rodzice, nie możemy sobie od tego stresu tak po prostu uciec, bo nasze rodzicielstwo jest po prostu stresujące. To jak przejście po polu minowym, nigdy nie wiesz, czy właśnie podjęta decyzja okaże się dobra, czy zła. Dodaj do tego stres codziennego dnia i katastrofa gotowa.

Wierzę, że rozwiązaniem jest po prostu praca nad sobą, zrozumienie, czego ja, jako dorosła kobieta, mama, chcę, czego potrzebuję, by czuć spokój, co mnie stresuje, co me wkurza, co jest dla mnie ok, a czego nie dam rady przeskoczyć. Wiedza na swój własny temat bardzo ułatwia funkcjonowanie w dzisiejszym świecie. Narażeni na miliony bodźców musimy być po prostu ze sobą blisko. 

Złość, którą czujesz, to Twój problem

Niestety tak właśnie jest. Nie można tego przerzucić na bliską osobę, a tym bardziej na swoje dzieci. Złość, którą czujesz, to jest Twoja sprawa i Twoją rolą jest się ogarnąć. 

Ja Ci daję do tego narzędzie. 

Kurs ,,Zatrzymaj Gniew’’ pomoże Ci zorientować się w stanie swoich uczuć, pozwoli Ci znaleźć przyczynę pojawiania się w Tobie złości, a także pokaże, jak tę złość uwolnić w zdrowy i bezpieczy sposób. Co więcej, dowiesz się, jakie spustoszenie mogą zrobić w Twoim ciele niewrażone emocje. 

Decyzja należy do Ciebie. Chcesz panować nad swoim gniewem, czy wolisz, by to gniew panował nad Tobą?

Jeśli to pierwsze, kup kurs „Zatrzymaj Gniew”. Do 25 października jest w przedsprzedaży, dzięki czemu możesz go zamówić z 50% rabatem.