3:30 w nocy. Coś mnie budzi, choć w domu jest cicho. Zanim otworzę oczy, już wiem, że po mojej stronie łóżka kuca moja Córka. Jest super cicha, super zwinna i przyczajona. Nic nie mówi, a ja wiem, że siedzi obok. Po prostu wiem. 

To jeden ze śladów, które zostawiło we mnie bycie mamą. Mam instynkt, którego nie rozumiem, ale on jest. Słyszę oddech mojego dziecka z drugiego pokoju. Poznaję ją po krokach. Gdyby setka dzieciaków zaczęła wołać swoje mamy, wiedziałabym, które ,,Mamo!’’ jest do mnie. 

Wszystko, co nas w życiu spotyka, zostawia ślady. Widoczne lub te w naszej głowie. Nie wszystkie chcemy zachować, nie o wszystkich chcemy pamiętać. Ale ślady obecności mojej córki w moim życiu bardzo doceniam. Doceniam – to dobre słowo. 

Gdybyś była mną choć przez moment, zobaczyłabyś, że…. 

#1

Prawe ramię mam większe od lewego. W prawej ręce mam dużo więcej siły niż w lewej. To po tych miesiącach, gdy codziennie wnosiłam na trzecie piętro córkę, laptopa, zakupy. Czasem to był też zestaw: córka, walizka, torba, laptop i zakupy. Na szczęście wózek mogłam zostawić na parterze. 

Gdy Ina miała dwa latka, przeprowadziłyśmy się do mieszkania na wysokim trzecim piętrze. Bez windy, za to z widokiem na przyszłość. 

Pamiętam moment, gdy zobaczyłam to w lustrze. To było takie słodko-kwaśne uczucie. Dowód tego, ile muszę dźwigać, dosłownie i w przenośni. Razem z tym mięśniem wyrósł mi pancerz. Na szczęście całkiem dziurawy, bo choć amortyzuje życiowe upadki, to jednak przepuszcza emocje.

Doceniam to bardzo. 

#2

Wzruszają mnie reklamy na Dzień Dziecka. I te na Dzień Matki też. Wzruszam się na reklamie czekolady. Łzy lecą mi ciurkiem, gdy oglądam programy, w których występują dzieci i widzę emocje na twarzy kibicujących rodziców. To jest silniejsze ode mnie. 

Jestem wrażliwsza, a jednocześnie twardsza. Umiesz to wytłumaczyć? Ja nie.  

Nie umiem ukryć wzruszenia, gdy moja córka występuje. Siedzę zawsze w pierwszym rzędzie na występach w przedszkolu i walczę ze łzami. Czasem mi się udaje, częściej nie. 

Doceniam to bardzo. I nie hamuję emocji. Jestem szczęśliwa, że mam dla kogo ryczeć w tym pierwszym rzędzie siedząc na dziecięcym krzesełku. 

#3

Kiedyś napisałam, że moja skóra się rozstąpiła jak Morze Czerwone. Cóż, rozstępy na skórze stały się moim udziałem. 

Nie jestem jedną z tych kobiet, które z dumą pokazują swoje rozstępy mówiąc, że to pamiątka po ciąży. Nie jest też to dla mnie powód do wstydu. Wyczuwam je pod palcami i nie pamiętam już chwil, gdy ich nie było. 

Czy byłabym bardziej pewna siebie, gdybym ich nie miała? Nie sądzę. Może byłabym bardziej zadowolona ze swojego ciała, może inaczej bym na siebie patrzyła. Ale to nadal zostaje w folderze ,,być może’. 

#4

Czuję wielką odpowiedzialność, co daje mi siłę i bardzo mnie motywuje. Lubię przedstawiać innym moją Córkę i zawsze mówię z dumą – to jest moja Ina. Choć czasem nie dowierzam, że ta duża dziewczyna jest moja. 

Chcę, by mnie zapamiętała, z dni, gdy miała 2, 3, 4 czy 5 lat.

Gdy miała 2 latka, założyłam jej mejla i od tego czasu wysyłam jej krótkie wiadomości albo zdjęcia. Gdy będzie już duża, dam jej login i hasło i będę cała w nerwach patrzyła, jak czyta moje wyznania matczynej miłości. 

Też chcę zostawić swój ślad w jej życiu. Tak samo mocny, jak ona zostawiła w moim. 

#5

Cesarskie cięcie to najbardziej esencjonalne i mocne przeżycie. Pamiętam je mocniej chyba dlatego, że na czas operacji zabrano mi okulary. Niby wszystko mogłam widzieć, ale nie widziałam nic. Dużo słyszałam – na przykład plany lekarzy na ferie zimowe i co z nartami… To było surrealistyczne. Dla mnie to moment życia, dla kogoś przerwa w życiu. Pamiętam łzy lecące mi do uszu i niebieskie oczy anestezjologa, który mi te łzy wycierał wacikiem. I twarz Iny, którą mogłam pocałować, zanim zabrano ją obok. 

Blizna po cesarce długo nie chciała się goić. Do tej pory tkanki mi tam drętwieją, choć w styczniu 7 lat temu zaczął się proces gojenia. Przypominam sobie czasem o niej, gdy obiecuję sobie, że będę ćwiczyć, ale po 50 brzuszkach zaczynam czuć tę małą kreskę. Cały czas ją czuję. 

I wiem, że będę czuć ją zawsze, choć możliwe, że za jakiś czas będzie już zupełnie niewidoczna. 

To pamiątka mojego życia. Ślad nad ślady. Ale chcę też sprawdzić, jak to jest móc zrobić 100 brzuszków za jednym zamachem, chcę tę bliznę jakoś złagodzić, uelastycznić.  Stąd te plastry ze zdjęć. 🙂

6 lat temu pani doktor przy okazji wizyty kontrolnej zasugerowała mi plastry na moją bliznę, ale oczywiście nie podjęłam tematu i szybko wypadło mi to z głowy. Stwierdziłam, że skoro tak jest, to tak musi być. 

A wcale nie musi. 

Sutricon to plastry na blizny.

Plastry silikonowe Sutricon są przeznaczone do blizn pooperacyjnych, blizn poparzeniowych, blizn pourazowych, pomocne w zapobieganiu nieprawidłowemu bliznowaceniu.

Jeśli na Twoim ciele są blizny, których nie chcesz mieć, które przeszkadzają w codziennym funkcjonowaniu i marzysz o tym, by były mniej widoczny – spróbuj!

Do terapii blizn po cesarskim cięciu rekomendowany jest Sutricon CC. Oprócz sprawdzonego silikonu Sutricon CC zawiera również witaminę E, która przyspiesza proces naskórkowania. Są to jedynie na rynku plastry polecane przez Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej i Rekonstrukcyjnej.

WAŻNE!

95% osób stosujących terapię plastrami silikonowymi Sutricon stwierdziło ich skuteczność. 

 

Wpis powstał we współpracy z marką Sutricon 

Autorką zdjęć jest Dominika Litwin