
Przez ostatni weekend wiele się nauczyłam. To był mój weekend less waste dla początkujących. Bo ja bardzo bym chciała, czuję potrzebę dbania o środowisko, ale skąd mam wiedzieć, jak to robić.
Metoda prób i błędów jest chyba najlepszym rozwiązaniem.
Nie jestem specjalistką od ekologii. Rok temu miałam gdzieś segregowanie śmieci. Zdarzało mi się wyrzucać jedzenie, które za długo było w lodówce, aż minął jego termin ważności. Oj, przyznaję się do wszystkich grzechów ekologicznego ignoranta.
Aż pewnego razu przeczytałam artykuł o tym, jak bardzo mojej Córce i jej dzieciom będzie źle, gdy nie powstrzymamy naszych plastikowych zapędów. Nic nie uderzyło mnie bardziej, ani znaleziony u wybrzeży Filipin wieloryb, który zdechł z głodu i pragnienia, bo miał w żołądku 40 kg plastiku. Ani plaże na Teneryfie pełne śmieci. Przyszłość mojej Córki ruszyła mnie najbardziej.
I zaczęłam czytać o idei zero waste (choć ja wolę mniej radykalne less waste). Przez weekend mój instagram zamienił się w centrum dyskusyjne (za co Wam bardzo dziękuje!). Czytałam o tym, jak redukować ilość produkowanych śmieci. Jak kupować. Co kupować. Jakie triki stosować.
Moja głowa pęka. Złapałam się na tym, że zaczynam wszystko analizować pod kątem less waste. A to też nie jest zdrowe, przecież nie mam doświadczenia. Dopiero się uczę, szukam rozwiązań.
Stwierdziłam, że napiszę posta dla początkujących. Dla takich kobiet jak ja, które chcą, ale nie wiedzą za bardzo od czego zacząć.
Zacznę od tego, że jestem daleka od radykalnych rozwiązań. Znam siebie – im bardziej restrykcyjne zasady, tym większe prawdopodobieństwo, że nie dam rady osiągnąć sukcesu i uniknąć porażki, a co za tym idzie – zniechęcenie murowane. I koniec przygody z zero waste.
Jestem na początku drogi. To znaczy, że etap bawełnianych toreb i segregowania mam już obcykany. Teraz przyszedł czas na dalsze kroki.
Wybieram less waste
To, co mnie skutecznie odstrasza przed próbowaniem życia zero waste jest właśnie to ZERO. Nie jestem na tyle zdeterminowana, by ograniczyć produkowanie śmieci do zera. W tym momencie mojego życia jest to niewykonalne. Bardzo to stresujące.
Ale napiszę Ci coś. Skoro życie less waste to wybór, myśl o tym jako o opcji. To znaczy, że jeśli w danym momencie nie masz możliwości skorzystać z bawełnianej siatki czy swoich sztućców, musisz sięgnąć po torbę foliową i zjeść plastikowym widelcem – nie zamęczaj się tym.
To nie egzamin. Masz prawo do błędów.
Bardzo łatwo wpaść w myślenie – nie udało mi się, jestem beznadziejna, nie jestem w stanie pamiętać nawet o bawełnianej torbie! I nie próbować dalej, poddać się i nadal gromadzić w domu plastikowe pojemniki i torby.
To, że dziś Ci się nie udało, nie znaczy, że jutro także. Zacznij od jutra, serio. Lepsze nieudane próby, wątpliwości i próbowanie swoich sił, niż totalna rezygnacja z jakiejkolwiek zmiany. Bo przecież i tak mi się nie uda.
Uda. Ale nie od razu. Less waste to proces.
Niezbędnik less waste dla początkujących
Fajne jest to, że na początek nie potrzebujesz dużo rzeczy, a większość na pewno już masz w domu. Skąd wiem? Ha! Sprawdziłam u siebie. 🙂
Zasadą jest nie korzystanie z plastikowych rzeczy, siatek, które lądują zaraz w koszu, słomek, folii. I nie marnowanie jedzenia, czyli dobre jego przechowywanie i wykorzystywanie reszek w kuchni. Dla mnie to jest baza. Jak ogarnę ten etap, zajmę się kolejnym. To chyba zdrowo, prawda?
Oto, co każdy z nas powinien mieć i używać, jeśli chcemy żyć bardziej świadomie.
1. Dostałam kubek plastikowy ze Starbucks. I najpierw stwierdziłam, że pewnie będzie leżał i się kurzył. Ale nie! Używamy na zmianę, w domu i gdy gdzieś jedziemy. Polecam bardzo! Ten na zdjęciu jest z Empiku.
2. Chleb jest takim dobrym przykładem, żeby pokazać, na czym polega idea less waste. Kupuj chleb i zamiast torebki z folią lub worka foliowego, użyj swojej własnej torebki. Nie kupuj chleba krojonego, bo on zawsze jest sprzedawany w torebce foliowej. Ze starego chleba rób grzanki (tak, z dużą ilością MASŁA!!!!). Z czerstwego chleba – bułkę tartą. My też mamy chleb dla koni. Nie marnujemy go. 🙂 Worek do chleba z grafiki znajdziesz tutaj.
3. Od dawna mam płócienne, bawełniane torby na zakupy. Oczywiście nie zawsze miałam je przy sobie, więc w niedługim czasie stałam się posiadaczką hurtowej ilości siatek sprzedawanych przy kasach w supermarketach. Do czasu. Teraz mam kilka płóciennych, mam też kilka porządnych toreb z tworzywa sztucznego, które zabieramy ze sobą, gdy jedziemy po większe zakupy. Ostatnio zapomnieliśmy i skorzystaliśmy z kartonów, które leżały w sklepie na półce i tak donieśliśmy zakupy do domu. Fajne, kolorowe torby są za parę złotych w Tigerze.
4. Tę butelkę filtrującą mam od dawna, a raczej trzy takie butelki. Dostałam je od Dafi i szybko dałam się przekonać. Jedna butelka z filtrem i kranówka – i gotowe. Mam zawsze w torbie!
5. Kubek termiczny na kawę. Ten akurat jest z Fabryki Form, ale myślę, że możesz zacząć od termosu, który masz w domu. Pamiętam, jak niedawno byłam na stacji Lotosu i stałam w kolejce do ekspresu do kawy i cieszyłam się widząc, że ludzie zarówno przede mną, jak i za mną przyszli ze swoimi własnymi kubkami! Brawo!
6. Na pewno masz pojemnik plastikowy w domu. Może być nawet taki po lodach. 🙂 Nie tylko zaniesiesz w nim kanapki do pracy (zamiast woreczka foliowego), ale też schowasz niedojedzone danie zamówione w restauracji. Jeśli nie masz żadnego w domu, w IKEA są całkiem, tanie.
7. Oto mój nowy nabytek – woreczki ze starych firanek, które biorę ze sobą na zakupy i pakuję do nich owoce i warzywa. Nie muszę wtedy sięgać o foliowe woreczki. Ja swoje mam z MultiBags, ale fajne znalazłam też u Torbaczy.
8. Tak naprawdę to ja nie korzystam ze słomek. Serio. Ale korzysta z nich moja Córka i choćby dla niej powinnam kupić metalowe. Na razie znalazłam makaron – grube puste w środku spaghetti, które super zastępuje plastikową słomkę. A jeśli też tak jak ja szukasz słomek wielokrotnego użytku, może spodobają Ci się słomki ze stali nierdzewnej?
9. Mam ochotę zobaczyć, ja bardzo nie będzie mi brakować mydeł w płynie w plastikowej butelce z dozownikiem. Mam ochotę sprawdzić, ja mało nam potrzeba, że jedno mydło – na przykład ryżowe, z Ministerstwa Dobrego Mydła, pakowane w papier – może być do wszystkiego i dla wszystkich. Dziś robię zamówienie!
10. Prócz butelki filtrującej, na pewno przyda się butelka wielokrotnego użytku. Dobrze taką mieć.
11. Nie mam jeszcze swojego zestawu plastikowych sztućców, noszę zwykły widelec w kieszonce w torbie. 🙂 Te z grafiki są piękne, znalazłam je TUTAJ.
12. Storytel to aplikacja, dzięki której możesz słuchać audiobooków. Spotify – muzyka w telefonie, na kompie, bez reklam. SkyCash – kupuję przez tę aplikację bilety na pociąg, na tramwaj itp. Allegro – kupujesz i sprzedajesz używane rzeczy.
W Storytelu chodzi o to, że oszczędzasz czas (i to jest nadal less waste), bo robisz coś jednocześnie słuchając ulubionych pisarzy… i nie kupujesz książek.
Spotify – słuchasz muzyki, ale nie gromadzisz płyt, kaset i innych związanych z tym plastikowych rzeczy.
Dzięki SkyCash nie kupuję żadnych papierowych biletów. Nawet nie drukuję ich do kontroli – pokazuję kod w appce.
Na Allegro (jestem pewna, że znasz ten serwis tak dobrze, jak ja) możesz sprzedać rzeczy, których już nie potrzebujesz (zamiast wyrzucać) albo kupić używane, jeśli czegoś akurat szukasz.
Wiesz, co jest ważne? Żeby zacząć.
Less waste dla początkujących to po prostu parę wyborów, trochę więcej uważności, nowe przyzwyczajenia. I uwierz, to może być całkiem fajne. Bo fajnie jest robić dobre społecznie rzeczy.