
Odpuść, mówią. Bo się zajedziesz, mówią. A Ty czujesz, że nie możesz. Bo przecież nikt za Ciebie ,,tego” nie zrobi. Nikt nie ogarnie, nikt nie weźmie odpowiedzialności, nikt nie zastąpi. Więc trzymasz te sznurki. Kurczowo trzymasz te baloniki na lince, choć dłonie bolą. Paznockie wbijają Ci się w skórę, ale twarda jesteś. Sztuka odpuszczania? A co to takiego?
Coś Ci powiem. Jeśli tak kurczowo trzymasz to swoje życie, jesteś swoim własnym żandarmem, na baczność stawiasz każdą komórkę swojego ciałą – bedzie Ci bardzo ciężko.
To takie typowe dla osób, które już coś w życiu kiedyś straciły. Nie chcą powtórki. Wiedzą, że teraz do stracenia mają znacznie więcej. I myślą, że wiedzą, jak zatrzymać spokój i pewność przy siebie. Budzą się rano z myślą, że nikomu nie pozwolą na zburzenie swego spokoju, a wieczorem kładą się spać bez myśli, za to z uczuciem, że są tak styrane psychicznie, że nie wiedzą, jak jutro wstaną.
Ja czasem odpuszczam z bezsilności. Po prostu nie mam nawet siły się wkurzać. Czuję, ze jeszcze chwila i przerośnie mnie sytuacja, w której moja córka po 3h snu w samochodzie, o 23:00 nie jest jeszcze śpiąca, co spawia, że jestem 2h do tyłu ,,z robotą”. Kładę się spać myśląc, jaka jestem beznadziejna, że znowu naczynia nie pozmywane i pranie nie rozwieszone, a rano budzę się już wkurzona, bo prócz codziennych porannych obowiązków, mam jeszcze do zrobienia to, czego nie zrobiłam wieczorem. Jeden ciężar nakłada się na ten jeszcze z wczoraj. I tak codziennie. Więc wstaję o tej 5:00, żeby nadrobić, od rana jestem zmęczona i robi sie z tego niezłe domino.
Bardzo przeszkadza mi to cieszyć się tym, co jest. A ja lubię się cieszyć.
Zaczęło przeszkadzać mi to, że zamiast się cieszyć nowym widokiem z okna, ja przez cały dzień myślę o tym, że nie pościeliłam łóżek i że nie zrobiłam obiadu. Z drugiej strony – nie miałam kiedy ugotować, z ręką na sercu. Jeszcze niedawno robiłam wszystko, by trzymać w garści to, co ,,powinnam”. Co powinna robić mama, kobieta, mieszkanka mieszkania, użytkowniczka społeczności. Ale do cholery nikt z nas nie jest robotem.
Ty też nie jesteś. I może nikt Ci tego nie powiedział, więc ja to zrobię. To niemożliwe, by mieć wszystko, zrobić wszystko. By znaleźć czas na półgodzinną rozmowę przez telefon, zrobić tort na urodziny, wyprasować stos ubrań, zrobić dwa warkocze, iść poćwiczyć, zrobić sobie domowe SPA, pogadać z każdym członkiem rodziny, napić się wina, obejrzeć serial na Netlflixie, iść na 8h do pracy (czyli na 9, z dojazdami), zrobić zakupy, wyprowadzić psa i… Nie, tego nie da się ogarnąć samodzielnie, codziennie. To jest fizycznie niemożliwe, sprawdziłam.
Człowiek dochodzi do ściany. A wtedy najlepsze, co można zrobić, to odpuścić.
Ciężko mieć dla wszystkich czas. Niektórzy czują się urażeni, robią uwagi, pytają, czy może karty nie doładować do twojego telefonu, bo może nie masz za co zadzwonić. Ciężko jest gotować i odchudzać się jednocześnie – przecież twoje dziecko musi jeść, diety pudełkowej maluchowi nie zamówisz. A nawet jeśli, to masz kredyt, nie masz za co… Ciężko jest się relaksować po pracy, gdy w domu zaczyna się drugi etat, szycie strojów na bal w przedszkolu, odplamianie ciuchów po przedszkolnym obiedzie… Ciężko jest przyznać, że chciałoby się usiąć i siedzieć, patrzeć się w telefon, oglądać reklamy w telewizji w wyciągniętych getrach i z paczką chrupek. To jest przecież dla słabych!
Czujesz ten wyrzut sumienia i snujące się za Tobą jak cień przekonanie, że nie łapiesz trochę tej rzeczywistości?
Jest 22:00. Aktualnie odpuszczam. Zobaczę, co się stanie, jak zamknę komputer i na mejle odpowiem jutro. Jak nie napiszę kolejnego posta – obrazicie się czy zostaniecie, hm? Zobaczę, co się stanie, gdy jutro wstanę rano i stwierdzę, że znowu nie zrobiłam sobie jedzenia do pracy. Moja Córka zjadła dziś na śniadanie parówkę z lodówki, ale po południu zrobiłyśmy drożdzówki z truskawkami. Zamiast obiadu. Co się stanie, jak włosy umyję jutro. Co się stanie, jak napiszę, że nie mam siły rozmawiać na fejsie i że będę jutro, albo i nie. Co się stanie, jak naczynia zmyję dopiero wtedy, gdy nie będę miala na czym jeść? Mam wielką ochotę to sprawdzić 🙂
Czasem lepiej iść poczytać.
Puść to, co tak mocno trzymasz. Zobacz, co zostanie.