Człowiek przyzwyczaja się do bylejakości. Mogę to przyznać z ręką na sercu. Żyję w bylejakości, czekając na magiczny czas, gdy myśl rzeczywistością się stanie i remont zrealizuje moją wizję mieszkania idealnego. Mojego. I nawet przez mysl nie przejdzie mi, jak urządzić salon.
A tymczasem…
Tymczasem codziennie rzucam ciuchy na podłogę jak w hotelu. Bo nie czuję się w nie swoich wnętrzach jak u siebie. Tymczasem codziennie jestem odrobinę bardziej zirytowana i coraz mniej cieszę się z tego ,,swojego’’. Coraz mniej odpoczywam we własnym domu patrząc na dziury w ścianie, ślady po meblach poprzednich właścicieli. Patrząc na to, co jest teraz, a co nie wygląda tak, jakbym bardzo tego chciała. Nie wygląda jak tablica z mojego Pinteresta.
Zmęczyłam się swoim własnym marzeniem o własnym domu.
Ale zawsze, gdy jestem już tak bardzo zniechęcona i zmęczona, ostatkiem sił zbiorę się w sobie i coś postanowię. Tym razem postanowiłam mimo wszystko żyć ładnie w brzydkim mieszkaniu. I złagodzić domowe obyczaje.
Bo dlaczego nie? Przecież musi się udać!
Jak urządzić salon – ograniczona przestrzeń bez ograniczeń
Z tą właśnie myślą wróciłam z premiery nowego katalogu IKEA. Gdy tak chodziłam między jednym ,,home’em’’, a drugim, podziwiając pomysły projektantów i zastanawiając się, jakby one by wyglądały w moim gdańskim mieszkaniu, wpadłam na to, że… ja wcale nie muszę czekać. Kto powiedział, że mam czekać? Przecież mój remont może potrwać nawet rok. Czy ja wytrzymam tyle w mieszkaniu, którego nie lubię? Nie, nie mam przecież żadnych ograniczeń.
Zobacz, co mnie zainspirowało:
Wystarczył jeden biały regał. Dzięki niemu książki w szafach, kartonach i pudłach znalazły swoje miejsce i przestałam się o nie potykać. Mam o co oprzeć plakaty, które zrobiła dla mnie Siostra i stare zdjęcia Rodziców. Nagle się okazało, że białe meble naprawdę rozjaśniają pomieszczenia, bo wcześniej mi się wydawało, że mój salon jest ciemny – mimo dużych okien, bo wielkie drzewo za oknem daje sporo cienia.
Wow, mam jasny salon! I w końcu zaczął wyglądać jak kawałek domu, a nie tymczasowe pomieszczenie, które ,,kiedyś się zrobi’’. Nie ma kiedyś, jest teraz.
Kolor 24h
Ale naprawdę? Wszystko białe, jak w szpitalu? – oto jeden z komentarzy, który usłyszałam, gdy opowiedziałam znajomemu o mojej wizji mieszkania.
A ja lubię biały. Głównie dlatego, że jest najlepszym tłem dla innych kolorów. Dla soczystej zieleni monstery w złotej doniczce, aloesu, który mamy od tygodnia i dla filodendrona na plakacie. Gdy wstaję rano, to mój pierwszy zastrzyk energii, tuż przed poranną kawą. Lubię ten kontrast!
Lubię patrzeć na kolorowe okładki magazynów, które kiedyś dostałam od Zuzy ,,za wino’’. Lubię czerń w połączeniu z pastelami. Stąd błękitny stolik, jasnoróżowe pudełko, miseczki i talerzyki. Chcę otaczać się przedmiotami, które akurat teraz współgrają z moim charakterem. Nie, nie jestem minimalistką, ale zwracam uwagę na detale i kolory.
Jeśli czujesz, że w Twoim życiu dużo się dzieje, że potrzebujesz oddechu, chcesz w swoim domu odpoczywać i zbierać siły na nowe wyzwania – wybierz kolory, które sprawiają, że czujesz się dobrze. Jak u siebie w domu.
A ja? Wybieram te kolory które lubię i które sprawiają, że chce tam być, czytać, pisać, odpoczywać, rozmawiać. Dlatego pochowałam okładki książek eksponując tylko te ulubione, te, których kolor mi się podoba, albo te, które wiele dla mnie znaczą. Jednocześnie w tym całym delikatnym obrazku postawiłam na kilka mocnych akcentów – bo mój dom jest jak ja. Nie lubi, gdy jest nudno!
Zapamiętaj!
Nieważne, czy masz wyremontowane mieszkanie, czy nie. Nieważne, ile masz pokoi, czy masz stół na 12 czy 4 osoby. Nieważne, czy mieszkasz sama, z dzieckiem, czy masz pełną chatę. Nieważne, czy masz oddzielną sypialnię, czy może Twój salon to jednocześnie jadalnia, sypialnia i pracownia. Ograniczona przestrzeń bez ograniczeń – zapamiętaj to zdanie.
Jak urządzić salon? Wszystko zależy od tego, co sobie wymyślisz, jak ustawisz meble i jakie wybierzesz dodatki. Nie ma tu większej filozofii – ma być ładnie, wygodnie, przyjemnie i komfortowo.
Ograniczona przestrzeń bez ograniczeń – w nowym katalogu IKEA jest rozdział, dzięki któremu mam salon, w którym chcę być. Nie sądziłam, że niebieski stolik GLADOM będzie tak bardzo mi się podobał. Mam zestaw talerzyków i miseczek MORGONTE, które są tak piękne, że totalnie nie umiem się zdecydować, czy chcę z nich jeść, czy trzymać w nich swoje pierścionki. Potrójny regał BILLY, który z byle jakiego pokoju zrobił jasną przestrzeń, która mnie po prostu cieszy.
IKEA inspiruje do tego, by szukać komfortu, niezależnie od metrów kwadratowych. Dusza domu tkwi w kolorach, miękkich materiałach, ustawieniu mebli – niech żyje dom! Już wiesz, jak urządzić salon?
Zobaczcie, jak wygląda mój salon. Salon, który lubię.