Zacznę od tego, że blokada twórcza to nie jest brak weny. Wiem coś o tym, bo zdarzało mi się pisać bez jakiegoś większego natchnienia, bez nastroju i bez humoru. Siadałam i pisałam, i jakoś to szło.
Jednak również zdarzało mi się siedzieć przed otwartym pustym dokumentem przez godzinę i przez bite 60 minut pisać i kasować, pisać i kasować, pisać i kasować. Męczarnia straszna!
I to jest właśnie ta blokada twórcza!
Tak, jakbyś między swoim mózgiem a komputerem musiała zachować reżim sanitarny. 🙂
Zatem… jak poradzić sobie z blokadą twórczą?
Oto 5 faktów o blokadzie twórczej:
[1]
Żeby coś dać, najpierw trzeba to mieć. Żeby podzielić się doświadczeniem, najpierw musisz to doświadczenie mieć.
Tu nie chodzi o wiedzę na jakiś temat, tylko o energię, inspirację, wrażenia, refleksję. Jeśli jedyne, co Cię wypełnia, to kawa, trudno będzie Ci napisać cokolwiek, bo zwyczajnie nie masz siły, by uruchomić wyobraźnię, wytężyć umysł.
Pisanie to nie malowanie ściany, gdy jedyne co robisz, to ruszasz wałkiem, w górę i w dół. To proces, do którego każdy podchodzi inaczej. W dodatku bardzo indywidualny, bo gdy dasz stu osobom ten sam temat i te same ramy, każdy napiszę zupełnie inaczej.
Więc jeśli siedzisz nad pustym plikiem i obgryzasz skórki przy paznokciach, wkurzona na siebie, że nic Ci nie idzie, odpuść, włącz sobie podcast i idź na spacer ze słuchawkami na uszach.
Potrzebujesz impulsów, które uruchomią w Tobie wspomnienia, które przypomną fajne porównania.
[2]
Czekasz na wenę? Wena to mit.
Oczywiście czasem coś nam się przypomni i mamy wielką ochotę szybko to opisać. Śmigamy palcami po klawiaturze niczym dzik w kasztanach i czujemy mega radość z tego procesu. Ale to rzadkie!
Spontaniczne pisanie, pisanie pełne lekkości, to talent, ale też coś, czego można się nauczyć, wystarczy dać sobie czas na trenowanie.
[3]
Pisanie nam nie idzie, gdy za naszymi plecami stoi gość, który wytyka nam wszystkie błędy i w niewybrednych słowach się do nas odnosi. Przypomina nam, że na niczym się nie znamy i przewiduje, że na pewno, jak tylko ten tekst ujrzy światło dziennie, ktoś go wyśmieje!
Ten ktoś nazywa się oficjalnie Wewnętrznym Krytykiem.
Ja go nazywam Stachem*. I gdy Stachu zaczyna mnie krytykować, każę mu się (przepraszam za wyrażenie) zamknąć i mówię mu, że jak jest taki mądry, to niech sam lepiej napiszę.
I koniec dyskusji. Ja tu rządzę.
*Nadanie mu imienia pomaga sobie z nim poradzić. Serio.
[4]
Często bywa tak, że siedzimy nad tekstem i mamy pustkę w głowie. Jednak gdy tylko idziemy pod prysznic albo biegniemy na tramwaj, pomysły pojawiają się przed oczami niczym pociski wystrzelone z karabinu.
Tak jest i nie trzeba z tym walczyć. Poddaj się temu.
Ja nagrywam sobie pomysły na dyktafon. Idę ulicą, stoję pod szkołą córki, czekam na tramwaj, jestem w sklepie na zakupach i… zostawiam sobie wiadomości głosowe na messengerze. Spisuję je, gdy mam ku temu możliwość.
Po prostu blokuje nas działanie pod presją. Zamykamy się, dochodzą do nas wątpliwości, tracimy nastrój i lekkości. A gdy robimy coś niezwiązanego z zadaniem, nagle wszystko się otwiera.
Polecam prysznic! Gdy głowa jest pod wodą, przychodzą mi do głowy najlepsze pomysły!
[5]
Blokada twórcza to nie grota, którą można otworzyć, mówiąc „Sezamie, otwórz się”. Prawda jest taka, że nie otworzy się na zawołanie, prędzej zaśniesz ze zmęczenia nad klawiaturą.
Jednak, zamiast na siłę otwierać, spróbuj obejść. Jak nie drzwiami, to oknem.
Jak nie na komputerze, to spróbuj na kartce.
Jak nie na kartce, to nagraj sobie wiadomość głosową.
Jak nie wiadomość głosową, to może na komórce będzie Ci się pisało lepiej.
Zmień taktykę!
Co nas jeszcze blokuje w trakcie pracy twórczej, np. podczas pisania?
[A]
Jak nie wiesz, gdzie jest start, to jak masz dojść do mety?
Dobrze jest wiedzieć, od czego się zaczyna. Często to pierwsze zdanie jest najtrudniejsze, wydaje się kluczowe. Na pewno miałaś tak nie raz, że jak już napisałaś pierwsze zdanie, to cała reszta jakoś już poszła.
Ja tego doświadczyłam wielokrotnie, szczególnie przy pisaniu książki „Wszystkiego najlepszego dla mnie”. Można powiedzieć, że moja książka popłynęła pierwszymi zdaniami.
Jeśli czujesz blokadę twórczą i siedzisz nad pustym plikiem tak długo, że zdążyłaś już wypić całą kawę:
> wiesz, o czym chcesz napisać, ale nie wiesz, od czego zacząć. Nie masz pojęcia, jakim zdaniem rozpocząć tekst.
(tutaj przyda Ci się mój e-book „200 gotowych nagłówków sprzedażowych”!, znajdziesz w nim hasła, którymi możesz zacząć każdy wpis!)
> wiesz, że musisz coś napisać, ale totalnie nie wiesz, o czym. Często rozmawiam o tym z moimi Czytelniczkami, które wiedzą, że mają pisać posty regularnie, publikować stories, ale nie wiedzą, o czym pisać. Mają wiedzę, mają doświadczenie, mają pozycję eksperta… i puste pliki przed sobą. Bo nie wiedzą, co napisać w zwykłym poście na Instagramie czy Facebooku.
(Odsyłam do e-booka „100 gotowych szablonów wpisów marketingowych”, gdzie znajdziecie 100 pomysłów na wpisy z instrukcją, od czego zacząć, co napisać potem i jak zakończyć.)
Warto też zajrzeć do źródła wiedzy na temat tego, jakich informacji szukają ludzie w Internecie. Tam znajdziecie podpowiedzi!
Polecam Google Trends i stronę answerthepublic.com.
[B]
Wiesz, że masz coś napisać, ale nie wiesz, co.
Prawda jest taka, że każda z nas ma cały wachlarz możliwości.
> argumenty za
> argumenty przeciw
> wyniki badań
> wyniki ankiet
> własne doświadczenie
> referencje klientów
> recenzje produktów
To są takie hasła-klucze, które pomagają odsunąć blokadę twórczą. Gdy nie masz siły sięgać do własnych doświadczeń i uprawiać storytelling, sięgnij po fakty, dane, rzeczy, które możesz skopiować, skomentować, podsumować.
[C]
To, co mnie blokuje, to pośpiech.
Jestem spontaniczna. Piszę i publikuję raczej w emocjach, bez kalkulacji.
Czasem jednak, gdy przychodzi do mnie myśl, że chcę zaplanować wpisy, nawet te napisane emocjonalnie, wcześniej, żeby tworzyć ze spokojem — sięgam po kalendarz. Albo po Excela. Albo po notes.
Planuję, przygotowuję wpisy wcześniej i daję sobie czas na to, by (nawet jeśli blokada twórcza mnie dopada) czuć się przygotowaną, kompetencją. Bardzo potrzebuję tego uczucia.