Inna kobieta, inny mężczyna. Ja już nie zastanawiam się, kim są osoby, które rozbijają związki. Już nie pytam – no jak tak można? – gdy słyszę, że ktoś komuś zabrał żonę lub męża. Nie dziwi mnie nawet, gdy okazuje się, że to ktoś nawet bliski. Bliski znajomymi na fejsie, bliski dwoma współnymi imprezami, kilkoma kawami na mieście, komplementami. Bliski słowami ,,dobra kumpela” i kilkoma winami w weekend. Bliski wiedzą o naszych partnerach życiowych. Bliski partnerami życiowymi.
Nie dziwi mnie, bo wiem, że każdy chce być czyjś. Teraz, zaraz, często na zawołanie. Nie ma znaczenia, ile wiosek spali się po drodze, ważny jest ten poranny świst czajnika, spojrzenia, które mówią – ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem. Są momenty, gdy najważniejsze jest to, co tu i teraz, czyli obecność, obietnice i ciepła skóra pod kołdrą, niż rzeczywistość. Niż zobowiązania, rodzina w innej dzielnicy, żona w innym łóżku.
Tęsknimy za miłością, a ta tęsknota bywa tak dojmująca, że staramy się zagłuszyć ją czym się da, byle szybko. Miłość to plaster na niegojącą się ranę po byle jakim dzieciństwie, opatrunek po poprzednim związku, ratunek po strasznym dniu w pracy.
,,Moja głowa pulsuje nienawiścią i ocenami. Suka, kurew, podła kobieta, rozbijaczka małżeństw. (…) Chcę wiedzieć, kim ona jest, chcę do niej zadzwonić, pojechać pod jej dom. Chcę jej wywrzeszczeć, że zabrała mi starość z Piotrem. Zabrała mi wszystko, co najważniejsze, spokój i pewność. Zabrała dom moim dzieciom. Antek ma dopiero dwa lata. Kim trzeba być, żeby zrobić coś takiego?”
Ja wiem. Ja wiem, kim trzeba być, żeby zrobić coś takiego. Trzeba być samotnym do szpiku kości. Tak zmarzniętym tą samotnością, że fakty stają się jakby zamglone. Trzeba bardzo wierzyć, że ,,dziś jest ten czas, gdy moje życie się zmienia”, przez co bierze się tylko to, co dobre dla nas, a zupełnie pomija to, co dobre dla innych.
I dziś jest mi tych osób żal. Tych, które wybierają miłość w wersji fast food, byle szybko i z dostawą do domu. Żal, bo domyślam się, jak są nieszczęśliwe.
Ten cytat powyżej to fragment książki ,,Inna Kobieta”. Książki napisanej przez Katarzynę Troszczyńską i Karolinę Głogowską. Wiem, trochę banał, że akurat ta książka, z takim tytułem do mnie trafiła. Ale może moja opinia będzie dla Was bardziej wiarygodna?
Ależ ta opowieść jest dobra!
,,Inna Kobieta” to opowieść o dwóch kobietach. Według jednej z nich, ta druga to kochanka, pozbawiona skrupułów łowczyni mężów, złodziejka domowego ogniska, zła kobieta. Według tej drugiej – ta pierwsza to nieczuła, zimna i mdła kobieta, która może kiedyś i była dobrą żoną, ale dziś nie zasługuje na miłość akurat tego mężczyzny. I to ta druga jest pierwszą. A przynajmniej chce w to wierzyć.
Nie, to nie jest książka-klisza, która poklepuje po ramionach wszystkie zdradzone żony i piętnuje wszystkie ,,te drugie”. To kobieca opowieść o tym, jak wszystkie potrzebujemy miłości i akceptacji, jak ważny jest dom, prawdziwe więzi, szczerość i bezpieczeństwo. I jak punkt widzenia dynamicznie się zmienia, w zależności od momentu, w którym się znajdujemy. To, co kiedyś wydawało nam się nie do pomyślenia, gdy o nas chodzi, jest całkiem prawdopodobnym i pożądanym scenariuszem.
Ale już odchodząc na moment od tematu miłości. Te opowieści, te bohaterki są tak żywe, barwne, z krwi i kości, że książkę zjada się momentalnie, prosząc o dokładkę. Jestem zachwycona lekkością, poczuciem humoru i wyobraźnią. Tym, że czytało się tak przyjemnie.
Śmieję się, że to ten typ książki, którą zabiera się ze sobą do łazienki i do tramwaju, licząc na to, że się zepsuje na środku trasy i będzie można bezkarnie ją kontynuować…
A tymczasem…
Tak. Mogłabym sie utożsamiać z Joanną. Mogłabym stuknąć się z nią kieliszkiem wina i powiedzieć – been there, done that. Mogłabym pilnować granic tej akurat barykady, trzymając sztamę ze wszystkimi żonami, które otworzyły jajko z niespodzianką pod tytułem ,,inna kobieta”. Mogłabym czytać tę książkę z ironicznym uśmiechem, negować albo przytakiwać.
Ale tego nie zrobiłam. Zapomniałam. Tak dobrze mi się czytało. ,,Inna Kobieta” to wciągaąca książka!
Miło jest czasem podglądać innych, gdy samemu się jest w komfortowym ciepełku własnego mieszkania. Gdy wszystko na około jest w super porządku, gdy wszyscy, którzy powinni być, są. A o nieszczęśliwych miłościach, rozczarowaniach i marzeniach tylko sobie czytamy, obserwujemy z daleka.
Miło jest czytać taką książkę z dystansem, na który aktualnie mogę sobie pozwolić. Gdy wiem, że nie ma innych kobiet. Uf…
Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem W.A.B. Oraz po to, by wesprzeć Kasię i Karolinę, dziewczyny z Grupy ,,Zaczynam od nowa”. Polecam Wam bardzo ,,Inną Kobietę”, dawno mnie tak żadna książka nie wciągnęła.
Jutro, 30 stycznia, jest jej premiera! Nie przegapcie!