Co robicie, gdy jest Wam smutno?
Gdy jestem smutna, jestem do niczego. Leżę dwie godziny na kanapie, patrzę w okno i nie robię nic więcej. Po prostu – jest mi smutno. Dużo energii kosztuje mnie podjęcie jakiegoś działania, które odwróciłoby moje myśli od tego, że aktualnie nie czuję się sama ze sobą najlepiej, albo od czegoś, co mnie zasmuciło, zmartwiło, zdołowało.
Ostatnio po prostu wyszłam z domu. Pomogło i to bardzo.
Zapytałam swoje Czytelniczki, co robią, gdy jest im smutno. Czy to daje rzeczywisty obraz tego, co daje kobietom ulgę, gdy mają zły dzień? Moim zdaniem tak, bo wymienione zostały rzeczy, które sama, w większości, bym zrobiła. I tak naprawdę nie ma wcale aż tak wielu pomysłów. Czyli jednak poprawiają nam nastrój podobne rzeczy!
- Spacer. Jeden z moich ulubionych sposobów. Trzeba się ubrać, pomalować (jeśli wcześniej szlochało się w poduszkę). Nadal uważam, że spacerując można odnaleźć siebie. Gdy mogę, idę późnym wieczorem połazić. Idealnie, gdy jest ciepło. A jeśli nie… i tak jest fajnie.
- Wino. Ja akurat nie poprawiam sobie tak nastroju, ale totalnie rozumiem.
- Taniec. Na imprezie, na ulicy, przed lustrem – znam, popieram, polecam. Mój problem polega na tym, że nie wiem, gdzie się w Trójmieście imprezuje. Znam 2 miejsca, góra trzy. No i, umówmy się, nie pójdę potańczyć w środku tygodnia, gdy Córa śpi w domu. Dlatego dobrze, że mam duże lustro. 🙂
- Płakanie… na filmach. Albo samo płakanie, które podobno działa terapeutycznie. 🙂 No i filmy. Jednym z takich filmów dobrych na kobiece smutki jest Jedz, módl się i kochaj. Ja czasem idę po najmniejszej linii oporu i włączam najgorsze romansidło świata. Albo to najnajnajlepsze, czyli Prawdziwy Romans, mój ulubiony film.
- Sen. Czasem najlepiej dać sobie chwilę nie myślenia o tym, co męczy. Idź spać, jak się obudzisz, zrób sobie kawę. Będzie dobrze.
- Jedzenie. Głównie chodzi o gluten, bo co jak co, ale makaron z czymś dobrym, ooo carbonara na przykład, to najbardziej skuteczny poprawiacz nastroju. Makaron ma chyba jakiś magiczny rozweselający składnik. 🙂 Też tak uważacie?
- Czekolada, kakao i budyń. Czekolada do potęgi, duuużo czekolady, Nutella jedzona łyżką, mleczna z okienkiem, tiramisu z Biedronki…
- Kawiarnia i kawa. Kawa niektórych stawiana nogi, niektórzy lubią jej smak, więc od raz czują się lepiej, inni muszą po prostu wyjść do ludzi, posłuchać rozmów, szumu mielonej kawy. Ja wolę wziąć kawę na wynos i iść na długi spacer.
- Słodycze. Czekolada to nie słodycze, czekolada to czekolada. 😀 Jakie słodycze najszybciej poprawiają Wam nastrój?
- Przemeblowanie. Idealna rzecz. Nie dość, że zajmuje myśli, to jeszcze potem człowiek czuje, że wchodzi do gry na nowo, ma nową energię. A wystarczy zamienić stół z kanapą.
- Kąpiel. Muzyka, świeczki, baaaardzo ciepła woda, cisza w domu. Idealna sytuacja, by się wysmucić za wszystkie czasy i szybko wrócić do siebie.
- Książka i muzyka. Czyli coś, co koi nerwy. Moja ulubiona książka to Zrób mi jakąś krzywdę. Wczoraj w końcu przysłano mi audiobooka i teraz sobie słucham… Ale ta książka bawi mnie do łez. Jeśli miałabym wybrać jedną książkę, którą miałabym czytać na doła, to właśnie ta Żulczyka.
- Rozmowa. Ten punkt cyba powinien być jako pierwsze. Telefon, fb, sms-y – każda forma jest dobra. Mi rozmowy zawsze pomagają, jestem osobą, która musi się wygadać.
- Szybka jazda autem z muzyką na full. Jestem w stanie w to uwierzyć. Jazda z Basią autem to jedna z większych przyjemności w moim życiu. Nie da rady robić tego na smutno. 🙂
- Sprzątanie. Jeden z moich ulubionych sposobów. Działa podobnie jak przemeblowanie. Człowiek ma wrażenie, że zaczyna panować nad swoim życiem.
- Zakupy. Co by była ze mnie za kobieta, gdybym tego punktu nie wstawiła do zestawienia. Tego nie muszę Wam tłumaczyć. Czasem wydanie kilkudziesięciu złotych działa jak masaż stóp.
- Sport. bieganie, zumba, basen, rower. Co Wam pomaga najbardziej. Ja wybrałabym taniec. Albo spacer.
- Przytulanie. Do dziecka, do faceta, do przyjaciółki, do mamy, do psa czy kota. To jest ważny punkt. Pomaga!
- Fryzjer. Nooo i kosmetyczka, masażystka. Każda opcja, która gwarantuje nam lepsze samopoczucie poprzez ładne paznokcie, włosy, twarz czy rzęsy jest mile widziana. Ja bym brała cały pakiet. Albo masaż, o!
A najlepiej czasem pozwolić sobie na smutek. Ja tego nie robię zbyt często. Nie lubię. Walczę sama ze sobą, czasem z sukcesem, czasem nie. Ale w końcu od czego jest 19 powyższych punktów.
A jakie są Wasze ulubione sposoby na walkę z chandrą?