Chwile, momenty, myśli, dźwięki. Sentymentalna się zrobiłam ostatnio i mięntka. Może mi przejdzie do świąt. 🙂

1. Dziś wyszedł kolejny numer The Mother MAG i jestem zmęczona, i ucieszona. Kiedyś pisałam, że nie umiem usiąść na tyłku i celebrować nawet małych sukcesów. Ja kończę jedno i zaczynam drugie, w strachu, że mi się czas na ziemi skończy.
I tak poszedł w świat ten nasz numer i zastanawiam się, czy Wam sie spodoba, choć wiem, że spodoba się na pewno, bo to kawał dobrej roboty i mnóstwo dobrych treści.

Ale też nie piszę tu po to, by Was zaganiać na stronę magazynu (zaganiać będę później haha), ale opowiedzieć o tej chwili, kiedy już nic nie zależy ode mnie. Trochę panika, trochę satysfakcja, trochę niepewność, trochę duma. Mega dziwna mieszanka. Nie wiem, czy to podobne uczucie do tego, które czują osoby wydające książki… W każdym razie czuję się nieswojo, że nagle takie slow motion. Że już tak nie trzeba się spinać. Ale też czuję stres, czy ten nasz czwarty numer do Was trafi?

Dajcie mi znać <3

2. Wczoraj, trochę w ukryciu, się powzruszałam. Bo poczułam 100% akceptacji. I to był szok dla mnie. Nie przywykłam.  Bardzo dziwne uczucie – że ktoś mnie kupuje za wszystko i mimo wszystko. Nic więcej nie umiem powiedzieć, bo po prostu to dla mnie nowe i zastanawiam się, jak to ugryźć.
To całe self love, ta idea body positive to super rzecz. Ale trudna też sprawa, bo na kompleksy często nie ma mocnych. Ja się staram, lubie siebie, ale są rzeczy, z którymi jest mi mega ciężko. A potem przychodzi taki czwartek i kilka w sumie codziennych gestów i słów, a ja się czuję na miejscu. Że taka, jaka jestem, tu gdzie jestem – jestem najlepsza.

P. <3

3. Piszę ten wpis zaraz po migrenie. Jest 18:20.
Domowe dźwięki.
17:30, leżę w ciemności na naszym wielkim łóżku. Słyszę, jak Ina grzebie widelcem w talerzu z makaronem, ogląda na Netflixie program o gotowaniu. P. szura talerzami, woda w czajniku się gotuje. Ktoś wszedł do łazienki, potem zgasił światło. O czymś rozmawiają. Sąsiad przeszedł po klatce. W oddali przejeżdżające samochody.

To są najprzyjemniejsze dźwięki. Dla tych, którzy tęsknią za normalnością i w końcu są na tyle duzi, żeby docenić powroty do domu i komplet osób.

_________________________________________________________________

Hello!

Słuchaj! 🙂

Jedną z większych przyjemności blogera jest kontakt z Czytelnikami. Trochę tu nas jest, nie znam jednak wszystkich. Jeśli jesteś tutaj po raz kolejny, to znaczy, że trochę się już znamy i lubisz mnie czytać. Mam więc prośbę – poznajmy się, skomentuj wpis i pogadajmy. 😉

Jeśli ten wpis Ci się spodobał i czujesz, że spodoba się też Twoim znajomym – będę wdzięczna, jeśli udostępnisz go na Facebooku.

Bardzo rozmowna jestem też na Instagramie. Rozkręcam się na Instastories (powoli, ale jednak), bywam też namiętnie na moim fanpage’u, a także na grupie ,,Bój się i działaj’’.

<3