Powiesiłam na ścianie zdjęcie Ani Przybylskiej. Identyczne zdjęcie wisiało w domu Basi w Lublinie, a teraz wisi w nowym domu z wielkimi oknami. Kiedyś o tym z Baśką rozmawiałyśmy. Anka to symbol. Może zabrzmi to patetycznie, ale będąc u Basi, za każdym razem gdy mijałam tę wyrwaną z gazety kartkę, zwalniałam. Teraz, gdy zerknę na swoją ścianę, też zwalniam. Bo Ania przypomina o tym, co powinno i jest naprawdę, ale tak naprawdę ważne.

Basic.
Gładka skóra brzuszka mojej córki, gdy ją łaskoczę, a ona wije się w nieokiełznanym chichocie. Wspólne oglądanie Małej Syrenki, po raz n-ty, siedzenie na kanapie ramię w ramię i emocjonowanie się, jakbyśmy nigdy wcześniej nie widziały Arielki. Kanapki na obiad, bo szkoda czasu. Niedziela w domu, wczesny poranek, leżenie w łóżku do 11:00. Czytanie – ona czyta książeczkę o Martynce (z pamięci), a ja Okularnika Bondy. Robienie sobie nawzajem kucyków. Smarowanie ramionek kremem bo suche i trochę ,,wendzi, mamo”. Leżenie przodem do okna i patrzenie na drzewa. W kilkusekundowej ciszy.
Miałam w swoim życiu taki okres, gdy mnie nosiło. Każdy slowday był dniem nie do końca dobrze wykorzystanym. Ciągle miałam wrażenie, że coś mnie omija, że czas przelatuje mi przez palce. Wyniszczało mnie to od środka, bo wciąż czułam się niedoskonała, bo sama nie umiałam sprostać swoim standardom. Kółko graniaste.
Teraz moim standardem jest basic. A przynajmniej się staram. Powinnam sobie na ścianie napisać hasło ,,co ma być, to będzie”, bo wtedy może uwierzę, że nie ma co na siłę przyspieszać. Czasem warto zwolnić, by nie przegapić tego, co jest ważne naprawdę. Stąd ta Ania na ścianie.
I przyszła ta niedziela, dzień, w którym trenujemy z Iną basic. Dobrze nam to wychodzi, mamy czas na wszystko, na spokojnie. Jemy babeczki z ciastoliny i pijemy kawę na niby. Głośno mlaskając okazujemy, że jest ,,pyśne, mamo”.
Basic pachnie herbatą z malinami i świeżym praniem. Jest głośny jak dźwięk bosych trzyletnich stóp na parkiecie i słuchowiska czytanego przez Maćka Stuhra. Basic nie patrzy na zegarek i cierpliwy jest. Często spogląda za okno i czeka na wiosnę. Rozmawia spokojnym głosem i często się przytula. Mówi, że kocha. Basic nie nosi biżuterii, nie pachnie drogimi perfumami. Raczej otwiera okno i wpuszcza szum miasta do domu.