Są trzy kwestie. Pierwsza to regulowanie prywatnych spraw każdego człowieka przez rząd. Decydowanie, z góry. Wkładanie każdego przypadku w ramy. Druga to sumienie każdego człowieka. Trzecia kwestia to przyszłość. Aborcja. Na decyzje o aborcji wpływa tak wiele rzeczy. Wychowanie, otoczenie, presja, marzenia, rozczarowanie, miłość, strach, niechęć. Wpadka lub kariera. Choroba. Prognozy na przyszłość. Nie musiałam zmagać się…
MONIKA PRYŚKO
aborcja
Tekstualna pyta
Są trzy kwestie. Pierwsza to regulowanie prywatnych spraw każdego człowieka przez rząd. Decydowanie, z góry. Wkładanie każdego przypadku w ramy. Druga to sumienie każdego człowieka. Trzecia kwestia to przyszłość. Aborcja.
Na decyzje o aborcji wpływa tak wiele rzeczy. Wychowanie, otoczenie, presja, marzenia, rozczarowanie, miłość, strach, niechęć. Wpadka lub kariera. Choroba. Prognozy na przyszłość.
Nie musiałam zmagać się z tym dylematem. Zapewne nie musiałabym, bo mam to szczęście, którym jest Rodzina. Nie każdy tak ma, nie każdy jest świadomy konsekwencji swoich czynów. Ale łatwo mi powiedzieć…
Jestem za aborcją. Sama bym jej nie zrobiła, ale potrafię zrozumieć. Sama bym jej nie zrobiła, bo przed oczami mam Inulę. Nie jestem jednak na tyle wypełniona empatią, by w każdej ciąży widzieć swoją i w każdym dziecku – Inę. Więc dla mnie – możecie fundować sobie skrobankę, jeśli tylko chcecie.
W liceum oglądałam film. Nagranie aborcji, a jakże, na religii. Nie zrobiło to na mnie większego wrażenie, nie skłoniło do przemyśleń, nie było mi niedobrze. Może i wypadałoby uronić łzę, zamyślić się… ale tak nie było. Nie zaprzeczę – żadna to przyjemność oglądać taki zabieg. Ale na szczęście nie uruchomiłam wyobraźni, nie uruchomiłam uczuć. O tym moge mówić dopiero teraz, jak sama jestem matką. Dopiero teraz, jak o tym myślę, współczuję, nie zgadzam się i jest mi przykro. Jednocześnie sama mam wolność wyboru i takie prawo daję innym.
Ludzie są dość słabi. Ludzie lubią proste rozwiązania, przyjemności, brak problemów. Idą na łatwiznę. Aborcja jest takim rozwiązaniem, choć zapewnie nie jest tak, że kończy się zabieg, życie wraca do normy, wypijmy za to!
Ale czy sama miałabym tyle siły i odwagi, by mieć ciężko chore dziecko? Jestem pewna, że przeszłaby mi przez głowę myśl, że może jest inne rozwiązanie, po co brać na siebie taki ciężar. Jestem młoda, chcę żyć.
Byłabym pobłażliwa, gdyby na aborcję zdecydowała się zahukana nastolatka, bez kasy i bez rozumu. Bez faceta i praktycznie bez rodziców. Zrozumiałabym, gdyby to dziecko embrion przypominał o tym, o czym pamiętać się nie chce. Ale jeśli dziecko przeszkadza w karierze, a brzuch nie pasuje do kostiumu – puknij się, kobieto, w łeb. Aborcja to nie środek antykoncepcyjny!
Kiedy zaczyna się dziecko, do kiedy jest zarodkiem, embrionem, fasolką, glutem? Moje prywatne dziecko od pierwszej komórki było dzieckiem. Inne fasolki nie robią na mnie wrażenia, inne fasolki są fasolkami, dziećmi stają się, gdy nabierają człowieczego kształtu. Kilka komórek złączonych ze sobą nie są dla mnie jeszcze człowiekiem.
Jestem za tym, by każdy mogł, w zgodzie ze swoim sumieniem, decydować o sobie.
Jestem za tym, by nie oceniać, nie zmuszać.
Jestem za tym, by edukować, tłumaczyć.
Jestem za aborcją, jeśli wiadomo, że dziecko będzie ciężko chore. Jesli wiadomo, że rodzice psychicznie, mentalnie, finansowo, środowiskowo sobie nie poradzą. Zostawią na pastwę nieprzystosowanych i niedofinansowanych placówek.
Jestem za aborcją, jeśli ciąża jest efektem gwałtu.
Jestem przeciwko, bo jedna gówniarska decyzja może przekreślić szczęśliwą rodzinę w przyszłości, jeden spartaczony zabieg może doprowadzić do śmierci. Nastolatka nie zdaje sobie sprawy, że robiąc zabieg teraz, możliwe że za 10 lat nie będzie mogła zajść w ciążę. Czy o tym się mówi?Cytując klasyka, nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne. A ja najbardziej jestem za zdrowym rozsądkiem, po stronie kobiet, po stronie polityków, po stronie wychowawców, po stronie rodzin, partnerów.
Tak, jestem za aborcją, bo to oznacza, że jestem za wolnym wyborem . Jestem za tym, by każdy miał wybór i z nim żył. Powtórzę za Tomaszem Lisem – Budzi moją odrazę, gdy widzę panów, którzy dostają wzwodu moralnego, wchodząc w rolę dysponentów ciała kobiety.
Lubię zaczynać od nowa. Jestem w tym naprawdę dobra. Lubię też wspierać inne kobiety, słuchać i motywować.
Podkreślam, jak ważna jest niezależność oraz to, że na rozwój zawsze jest czas. Każdy potrzebuje dobrej
energii #nadobrypoczatek.