Nowe, nowe, nowe jest!
Ten wpis jest sponsorowany przez nudę, brzydką pogodę, niską temperaturę i ciśnienie, zimne kaloryfery i rozgadane dziecko. Czyli wszystko co sprawia, że czekam na to, aż weekend się skończy i będę mogła iść do pracy posiedzieć w cieple i spokoju. I ciszy. Ha!
Ostatnio dużo się dzieje. Tak, że głowa moja nie ogarnia. Nie sądzę, żeby ten stan był różny od tego, w którym żyję od kilku lat, ale myślę, że to kwestia zmiany rzeczy, którymi się zajmuję. Bo te rzeczy, które dają mi emocje, są po prostu bardziej angażujące. Są stale w mojej głowie, która od nich nie odpoczywa. Nie chce od nich odpocząć. Chce, by się działy!
Nowości w moim domu? Proszę, oto one! Oto nasze piękne kandydatki.
Podstawki drewniane monstera. Ahojshop.
Zaczęłam być fanką podstawek rok temu, gdy w Amsterdamie w księgarni kupiłam kilka za miliony monet. A teraz mam monstery – karmię się tym modnym ostatnio motywem liściastym. Wprawdzie kubki z kawą stawiam gdzie popadnie, ale czasem, gdy chcę być taka schludna i poprawna – biorę tego drewnianego liścia i mam ochotę strzelić fotkę na Instagrama. 🙂
The Mother MAG, magazyn dla kobiet
Totalną nowością w moim domu są wydruki okładki pierwszego drukowanego The Mother MAG. Się ,,walają” wszędzie ku uciesze mej własnej. Łydki drżą z emocji, chciałoby się przyspieszyć, żeby był już grudzień, by móc potrzymać coś, co ma ręce i nogi, okładkę i środek. Okładka jest totalnie ,,zwycięska”, bo i my się tak czujemy myśląc o tym, co udało nam się zrobić w kilka miesięcy.
Pierwszy numer The Mother MAG do kupienia w grudniu, natomiast już teraz można go zamówić w przedsprzedaży, co wiąże się z niższą ceną – 22 zł zamiast 27 zł. To nie czas na bycie skromnym – uważam, ze to kawał dobrego magazynu, z fajnymi artykułami, zdjęciami, grafiką, ilustracjami, opowieściami. Współtworzą go osoby, które podziwiam na co dzień, z którymi czuję magię. To magazyn robiony bez stresu, za to totalnie z radością i zapałem.
Kilka lat temu nie sądziłam,że uda mi się kiedykolwiek zostać redaktorem naczelnym. No bo jak to. Ja? W życiu. Ale jak widać, wszystko można ogarnąć samemu, nawet tak zacny wpis w CV, jak redaktor naczelny. Wystarczy nie myśleć o tym, że coś jest trudne czy wręcz nieosiągane, a zacząć zbierać do kupy pomysły i realizować je dzień za dniem. Pomału. Bez stresu.Wierzę, że Wam się spodoba. Jeśli lubicie Tekstualną, na 99% spodoba Wam się drukowany The Mother MAG.
Dużym dla mnie wsparciem i motywacją będzie, gdy już dziś zamówisz swój egzemplarz w przedsprzedaży. Dziękuję. <3 <3 <3
Wielki kubek z IKEA
Kubek małej blogerki. Historia jest taka. Bartek uważa, że te wielkie kubasy z IKEA to kubki dla blogerskich kawożłopek, jak zwykł nazywać Emilkę i mnie. Więc miniaturowe wersje tychże są kubkami… małej blogerki. Tadam!
Kupione z łakomstwa, bo kubków mam w domu od groma. A piję z praktycznie kilku. Cała reszta stoi i ładnie wygląda. Ale cóż, nie można być idealnym. Trzeba mieć swoje za uszami. Ja mam kubki. 🙂