Wraz z Emilką oraz Niną, podczas długich rozmów o chlebie i winie, doszłyśmy do jednego wniosku. Z facetami jest jak z czekoladą. Wyrobom czekoladopodobnym mówimy stanowcze nie. Powinno się wybierać produkty wysokiej jakości, z wysoką zawartością IQ, w niezłym opakowaniu. Jego wartość można spokojnie mierzyć w cm oraz PLN. Najlepiej zatem wybrać taki z orzeszkiem w środku i w złotym pazłotku.I tego trzymam się do tej pory…

Wybór faceta to poważna sprawa. Jesli ktoś lubi gry losowe – prosze bardzo. Tylko że 6 w totka w praktyce się nie zdarza, mniemam, że trafienie na super faceta z przypadku też jest udziałem nielicznych.

To jasne, jak słońce, że Facet Życia (później określany jako FŻ), jest jak dziura w budżecie – gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie. Więc jak już potencjalny kandydat na FŻ pojawi się na horyzoncie, zanim zostanie mężem, żoną, ojcem, musi spełniać kryteria. Takie jest życie – tylko jednemu plemnikowi uda sie dobiec do mety.
FŻ powinien:
  • nosić spodnie. Najlepiej jeansy. 
  • gardzić golfami. Facetom w obcisłych golfach osobiście mówię ,,good bye appetite”
  • mieć znajomych. Facet bez znajomych rzuca podejrzenia sam na siebie, że jest/może być typem aspołecznym. No i muszą go lubić moi znajomi.
  • lubić piwo. Co to za facet, który podchodzi do baru i mówi ,,poproszę sen nocy letniej ze słomką”
  • mieć krzepę niczym Jacob ze Zmierzchu.
  • sikać na stojąco
  • ustępować miejsca w autobusie kobietom (starym, młodym, w ciąży, z dzieckiem, z siatkami, z opryszczką i pms)
  • naprawić to, co ja zepsuję.
  • jeść. Kiełbasę, bigos, flaczki, golonę. W związku to ja jestem na diecie, a nie lubię konkurencji. 
  • dzielnie stawiać czoła robakom i pająkom, pałać miłościa do spania pod namiotem i mycia się w studni…oczywiście teoretycznie, bo w takiej sytuacji, wraz z nim, nie mam zamiaru się znaleźć. Mogę jedynie popatrzeć 🙂
  • nie przeklinać nałogowo, tylko czasami.
  • wykazywać zapał w robieniu kreatywnych prezentów, czyli nie ,,kupiłem ci cieliste rajstopy”, a ,,Kochanie, zrobiłem ci trzymetrowy szalik na drutach”
  • nie, nie powinien. MUSI odprowadzać. Bez znaczenia gdzie i co…podatki też.
  • pamiętac, jaką kawę piję, ile słodzę.
  • znać się na czyms, czego ja totalnie nie pojmuję.
  • umieć posługiwac sie mapą i kompasem. Ewentualnie GPSem.
  • lubić dzieci i zwierzeta, ale najbardziej mnie.
  • lubić to co ja, ale też pamietać, żeby mnie nie obżerać
  • wysławiać się po polsku. Żadne ,,bułkie w rękie i na Ostrołękie”
  • rozpieszczać mnie bez ograniczeń
  • mieć ,,to coś”, gdy prowadzi samochód
  • wiedzieć, że smsy, telefony, strzałki są wymagane.
  • umieć przedstawić się w minimum 3 językach obcych.
  • oraz, co najwazniejsze, być facetem, przy którym, w razie konfrontacji z panami bez włosów,
    szyi i dobych zamiarów, nie będę musiała krzyknąć „uciekaj kochanie,
    biorę ich na siebie”
A poważnie – po zimie przychodzi wiosna, po deszczu słońce, a po kiepskim facecie – przyszły mąż. Jak to mówią, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło 😀