Bardzo rzadko zostawiamy miasto, a jeśli już, to na kilka godzin. I potem sie okazuje, że szkoda, że tak krótko, że można by dłużej, częściej… Opuszczając granice miasta, przełączam się na tryb off. Robię miejsce na jabłka wytarte o spodnie, a gdy wypadną Inie z rąk – wystarczy podmuchać. Rzucam telefon na siedzenie samochodu, przecież…
MONIKA PRYŚKO
Bardzo rzadko zostawiamy miasto, a jeśli już, to na kilka godzin. I potem sie okazuje, że szkoda, że tak krótko, że można by dłużej, częściej…
Opuszczając granice miasta, przełączam się na tryb off.
Robię miejsce na jabłka wytarte o spodnie, a gdy wypadną Inie z rąk – wystarczy podmuchać.
Rzucam telefon na siedzenie samochodu, przecież i tak nie mam zasięgu, nie będzie mi potrzebny.
Idę na cmentarz i liczę, ile to lat już minęło i wyobrażam sobie, jak to było pod koniec XIX wieku, na początku XX.
Kopię butem w ziemi, przecież się wyczyści.
Zapominam, ile pcheł mają wioskowe burki.
Słucham, co u sąsiadów, choć nie mam o nich zielonego pojęcia.
Słucham, jak to było 40 lat temu. I anegdoty, które słyszę za każdym razem i jeszcze nigdy mi się nie znudziły.
Uważam na osy, a potem macham na nie ręką.
Zachwycam się sklepem spożywczym, którego nigdy tu nie było.
To była tylko chwila, w sobotę. Ale jakoś miło o tym myśleć nam. Wracamy myślami.
Lubię zaczynać od nowa. Jestem w tym naprawdę dobra. Lubię też wspierać inne kobiety, słuchać i motywować.
Podkreślam, jak ważna jest niezależność oraz to, że na rozwój zawsze jest czas. Każdy potrzebuje dobrej
energii #nadobrypoczatek.