Rozłąka z dzieckiem – kto tak naprawdę ma się do niej bardziej przygotować? Mama czy dziecko?Najpierw jest euforia, że zaraz odetchniemy i poczujemy się znowu… sobą? Tą kobietą sprzed ciąży, która wie, jak smakuje gorąca prawdziwa kawa, a nie letnia zbożowa. Potem zaczynamy tęsknić, choć przecież wciąż jesteśmy razem. Tęsknimy na zapas. Gdy już zamkniemy…
MONIKA PRYŚKO
Rozłąka z dzieckiem – kto tak naprawdę ma się do niej bardziej przygotować? Mama czy dziecko?Najpierw jest euforia, że zaraz odetchniemy i poczujemy się znowu… sobą? Tą kobietą sprzed ciąży, która wie, jak smakuje gorąca prawdziwa kawa, a nie letnia zbożowa. Potem zaczynamy tęsknić, choć przecież wciąż jesteśmy razem. Tęsknimy na zapas. Gdy już zamkniemy za sobą drzwi, przez jakiś czas jest BOSKO, ale to trwa naprawdę krótko. Zaczynamy oglądać zdjęcia dziecka w telefonie, wysyłać smsy do domu, robić płaczliwe i żałosne posty na fejsie i tak na serio nie możemy się doczekać, aż ten relaks się skończy.
Tych pierwszych rozłąk było u nas kilka. Pamiętam głównie trzy:
1. Ina mała. Przeziębiona. To była 4-godzinna rozłąka, podczas której ciałem byłam na spotkaniu blogerek, a duchem przy Inie. Sprawdzałam telefon co minutę, pełna wyrzutów sumienia, natomiast ze świadomością, że jest w dobrych rękach. Piłam kawę, a w głowie ,,jakże by ona dobrze smakowała, gdybym piła ją z Inulką na rękach’’ – no jak jakaś nienormalna!
Przykazania, jakie dałam wtedy mojej Mamie, to: DZWOŃ, gdyby coś się działo!
2. Londyn miał być moją odskocznią od lekkiej monotonii pierwszego roku macierzyństwa, jak i pierwszą dłuższą rozłąką z Iną, taką na 3 noce. Wtedy wydawało mi się to niewyobrażalne! Choć cieszyłam się, jak głupia, zaczęłam tęsknić zanim wyleciałam. Nie powiem, żebym bała się o jej bezpieczeństwo, ale pytania typu:
– a co zjadła na obiad?
– nie budzi się w nocy?
– w jakim jest humorku?
Były podczas wyjazdy bardziej niż częste.
Nie jestem świergoczącą matką-wariatką, ale całe szczęście, że połączenia i Internet zagranicą są tak piekielnie drogie, bo pewnie dopadłby mnie wirus zwany nadopiekuńczością. W zamian przez 3 dni szukałam godnego prezentu dla mojej Córki, w rezultacie kupiłam jej dresowy kombinezon w kotwice, jakże londyński. A sobie przywiozłam gorączkę, gila po pas i walizkę ciuchów z Primarka. Jak tylko dorwałam Inę, to ją zjadłam 🙂
Ale muszę przyznać, że to były dobrze wykorzystane 3 noce. Przespane!
Przykazania, jakie dałam wtedy tacie Iny, to: PISZ, gdyby coś się działo!
3. Rok temu, przez kilka tygodni, raz w tygodniu Iną opiekowała się moja kuzynka, Marysia. Ja w tym czasie włączałam się do ruchu, czyli przyzwyczajałam ciało do pracy w biurze 🙂 To chyba była najtrudniejsza rozłąka, bo Pyza już czuła pismo nosem i w mgnieniu oka robiła z siebie Drama Queen, a ja z prędkością światła zbiegałam ze schodów, by nie słyszeć jej szlochu. Inaczej momentalnie bym zawróciła! To było naprawdę ciężkie! Za to gdy wracałam z pracy, Ina na mój widok cieszyła się, jakby co najmniej do domu wszedł Święty Mikołaj 🙂
Przykazania, jakie dałam wtedy Marysi, to: niech Ina JE, ile chce!
Jestem pewna, że większość z Was najchętniej zostawiłaby na lodówce długą listę, co dziecko lubi, czego nie, kiedy je podwieczorek, w czym kąpać, jaką piżamkę założyć, czy w nocy pije wodę, czy też nie… I pewnie też tylko siłą woli tego nie robimy 🙂 Na pewno zostawiamy na wierzchu ulubione ubranka i zabawki, zostawiamy na wannie kosmetyki, żeby tylko nikt nie zapomniał co, jak i kiedy. Zapełniamy lodówkę… Nie ma w tym logiki, same emocje!
UWAGA, razem z JOHNSON’S® Baby mamy dla Was konkurs!
Pierwsza rozłąka z Maluszkiem wywołuje wiele emocji. Jakie wskazówki zostawiacie tacie/babci/opiekunce przed wyjściem z domu? Opiszcie w kilku (3-5) zdaniach. Dla najbardziej kreatywnych mam czekają nagrody.
Zabawa trwa do 22 marca 2015 roku.
Regulamin jest TU.
Komentarze są do Waszej dyspozycji 🙂
OTO wyniki 🙂
Zestawy kosmetyków JOHNSON’S® Baby wygrali autorzy poniższych komentarzy. Gratulacje!
Napiszcie do mnie na monika@tekstualna.pl. Podajcie adres i wiek dziecka. dziękuję !:)
1. pierwsza rozłąka z moim synem była, gdy miał 7 miesięcy. Musiałam iśc do szpitala. Najważniejsze wskazówki “obsługi Karola” zostawiłam tacie i babciom.
“Instrukcja obsługi Karola” była wydrukowana 10 razy i wisiała m.in. na lodówce, na nocnej szafce, w pokoju na tablicy. Była długa, ale najważniejsze punkty, to:
-Karol lubi zasypiać, gdy mu się śpiewa “Jadą, jadą misie” / “Stary niedźwiedź” / “Kotki dwa”
-Lubi jeść jedzonko i trociny świnki morskiej, więc trzeba go pilnować,
-Zawsze, gdy w pokoju cisza jest dłuższa niż 2 minuty oznacza to niebezpieczeństwo! Należy szybko udać się do pokoju i zobaczyć, co zmajstrował mały łobuziak!
2. Jedna jedyna słuszna wskazówka dla babci i dziadka “speców od pieluch tetrowych”: Pampersa zapina się od tylu do przodu. Tyle. Olejcie obrazki, to żadna wskazówka, bo są z tyłu i z przodu. I nie wiem czemu ten z tylu zawsze wydaje się Wam właściwszy, by go umieścić z przodu. A więc zapinamy od tylu do przodu…
3. Rok macierzyńskiego upłynął nieubłaganie, każdego m-ca obiecałam sobie że zacznę przygotowywać córkę do mojego powrotu do pracy, że będzie musiała zostawać z babcią i opiekunką. Na planach się skończyło, bo chciałam chłonąc każdy czas z nią. Dotychczas zostawiałam ją na max. 3 h, dłuższe przerwy były nawet nie możliwe bo cycek rządził dość często. Nadszedł dzień powrotu, zaczęłam odczuwać wyrzuty sumienia. Lista została przygotowana dzień wcześniej – wskazówki?? WSKAZÓWKA NR 1: Instrukcja jak postępować w przypadku zadławienia ( ten temat spędza mi sen z powiek ), WSKAZÓWKA NR 2: kanał muzyczny – numer 785 ( ESKA TV) i 666 (Mini Mini), WSKAZÓWKA NR 3: Jak ubrać Martę dzisiaj na spacer WSKAZÓWKA NR 4: Co dać do zjedzenia i mniej więcej o jakiej godzinie WSKAZÓWKA NR 4: Lubi siedzieć na parapecie i przyglądać się co słychać za oknem. Pierwszy tydzień Moje Kochane dziecko było na mnie obrażone, mama nagle każdego dnia zaczęła znikać na 8 h, już chciałam brać wychowawczy ale teraz …córka chyba ma w głowie Swój zegar i już wie kiedy wracam i czeka na mnie i jest szczęśliwa…ale z opiekunki musiałam zrezygnować bo jej nie tolerowała. Została babcia wiec i ja czuje się spokojniejsza.
4. Kurczę, nigdy tego nie zapomnę. 🙂 Byłam tak rozemocjonowana pierwszą rozłąką, że zamiast zostawić wskazówkę babci mojego synka – zostawiłam jemu samemu: “Synku! Jakby się coś działo wyślij mamusi wiadomość telepatycznie” :)wspominam to z tak ogromnym sentymentem. 🙂 Mam z moim Filipkiem tak wyjątkową wieź 🙂
5. Tato Stasia, to, że Staś pokazuje rączką, że chciałby pobawić się naszą weselną zastawą obiadową, wcale nie oznacza, że masz ją mu dać do zabawy (dla dobra Jego oraz zastawy).
Babciu Stasia, na batoniki czekoladowe oraz ciastka z bitą śmietaną przyjdzie czas (za kilkanaście lat!), teraz Staś ma zjeść cielęcinkę z duszonymi warzywami.
Nianiu Stasia, ja wiem, że przyjemniej siedzi się w ciepłym domku, ale Staś potrzebuje spaceru, nawet gdy słońce nie świeci blaskiem czerwcowym.
Lubię zaczynać od nowa. Jestem w tym naprawdę dobra. Lubię też wspierać inne kobiety, słuchać i motywować.
Podkreślam, jak ważna jest niezależność oraz to, że na rozwój zawsze jest czas. Każdy potrzebuje dobrej
energii #nadobrypoczatek.