
Mama-to-be chciałaby wyglądać ,,do ludzi”. Nie stereotypowo, czyli ,,menżowski” powyciągany, poplamiony wybielaczem, z dziurami po noszeniu kuchennych kafelków t-shirt (czy ja to napisałam?). Ani nie dres, choć w kwiatowy zacny wzór, ale modny i dopasowany jakieś 2 lata temu. Nie w namiocik typu ,,im dalej w las, tym bardziej popuść pas”, nie w ogrodniczki. Nie Nie Nie!
Jestem w rozpaczy. Wizyta w H&M mama miała być nobilitująca, przecież teraz MAM prawo kupować rzeczy z gumą! Okazała się rozczarowująca, bo ani nie noszę miniówek (nawet z gumą), ani wizytowych spodni w kant (nawet z gumą), ani szortów (nawet z gumą), ani nic! Zakupione kilka tygodni temu lniane granatowe gacie (z gumą!) są mega wygodne, ale totalnie nie w moim stylu (zwał, jak zwał), no i ten gruby pas w taki upał to chyba po to, by trzymać tam worek z lodem.
I tak oto w przypływie rozpaczy plądruję zagraniczne sklepy internetowe, w poszukiwaniu ubrań, w których wyglądałabym jeszcze piękniej, niż zazwyczaj, jeśli to w ogóle jest możliwe. W sumie mój 19-tygodniowy brzuch jest jeszcze średniakiem, czyli nie wymaga większych zakupów (oprócz płaszczy i kurtek!), dlatego dziś skupiam się rzeczach, które wrzuciłabym na tyłek (i nie tylko) na przykład na lans, kawę z Mężem (mam nadzieję, Marku, że właśnie to czytasz i głęboko analizujesz), zakupy (hłe hłe hłe), rodzinny grill wypad na lunch i inne rozrywki miejskich kobiet, do których się zaliczam, a co!
Poniżej me skryte marzenie…
1 // 2 // 3 // 4 // 5 // 6 // 7 // 8 // 9 // 10 // 11 // 12 // 13