już tyle się trąbi o wpływie papierosów na nienarodzone jeszcze dzieci, że ciężko mi przyjąć do wiadomości, że ktoś może mieć na to wywalone 🙂
jestem bardzo krytyczna, nie tylko będąc w ciąży teraz, ale i wcześniej zdarzyło mi się mruknąć z dezaprobatą widząc kobietę w ciąży łapczywie zaciągająca się fajką, czułego ojca jarającego nad wózkiem z niemowlakiem. Ostatnio widziałam cudną parkę – oboje palili nad wózkiem myśląc, że jak zasłonią dziecko pieluszką, to są rozgrzeszeni na wieki. Dla mnie, to jak widzieć rodzica, który na środku ulicy leje w pupę swoje dziecko.
Przemoc papierosowa – z góry ogarnia mnie pogarda dla takiej matki, która nie może się powstrzymać, dumnie dzierży papierosa między palcami i zapomina, że Kobieta paląca tytoń
w ciąży
powoduje, że:

  • jej dziecko nie otrzymuje wystarczającej
    ilości tlenu, który jest potrzebny do prawidłowego wzrostu
    i rozwoju,
  • rozwijające się w jej łonie dziecko
    jest zmuszane do kontaktu z prawie 4.000 substancji chemicznych,
    w tym 40 rakotwórczymi, które są zawarte w dymie tytoniowym,
  • dziecko rodzi się znacznie mniejsze
    i podatniejsze na choroby wieku niemowlęcego i wczesnodziecięcego
    w porównaniu z dziećmi, których mamy nie palą,
  • zwiększa się ryzyko komplikacji
    w czasie ciąży: samoistnego poronienia, porodu przedwczesnego, krwawień
    z dróg rodnych, łożyska przodującego, przedwczesnego odklejenia łożyska
    lub pęknięcia błon płodowych, a także ciąży pozamacicznej.
  • palenie przez matkę w ciąży znacznie
    zwiększa ryzyko urodzenia martwego dziecka, wczesnej śmierci
    noworodka lub zespołu nagłej śmierci niemowlęcia (tzw. śmierci łóżeczkowej).

    źródło

  • Przypomnijcie mi, czy w naszym cudnym kraju jest zakaz palenia w miejscu publicznym, czy też nie? Może się mylę, ale ogródki kawiarniane i inne przybytki rozkoszy są chyba miejscami publicznymi?
    To czemu zawsze kobieta w ciąży musi siedzieć w mikro-klimatyzowanym lokalu, zamiast wyjść na zewnątrz i wywalić lico ku słońcu pijąc kawę latte w kubku od herbaty? Nie może, bo w ogródku się PALI i śmierdzi, a ciężarny węch, wrażliwy niczym u wilczura, wyłapuje nawet najmniejszy dymek.

    Smutno mi, Boże. Kawy w ogródku bym się napiła. Takiej z pianką. 
    Nie na bezdechu, żeby nie truć swego dziecka. Czując aromat kawy, a nie dym.